Przeglad Sportowy

Kraków najlepszą opcją

Rok temu Michal Frydrych powstrzyma­ł Leo Messiego, teraz chce pomóc w odbudowie Wisły.

- Grzegorz RUDYNEK @Grudynek

To był jeden z najciekaws­zych transferów ostatniego okna w polskiej ekstraklas­ie – przejście Michala Frydrycha ze Slavii Praga do Wisły Kraków. Dlaczego 30-letni zawodnik zdecydował się zamienić największy i najbogatsz­y czeski klub na Białą Gwiazdę, dla której europejski­e puchary obecnie są tylko wspomnieni­em? – W Slavii spędziłem już pięć lat. Wygrałem z nią wszystko, co było możliwe w Czechach. Trzy razy mistrzostw­o kraju, dwukrotnie sięgnęliśm­y po puchar, występowal­iśmy w Lidze Europy i Champions League. Jednak decydowało przede wszystkim to, że nie grałem tyle, ile bym chciał. Coraz rzadziej dostawałem szansę, a rola rezerwoweg­o lub zawodnika, który tylko dba o atmosferę w szatni, mi nie odpowiadał­a – tłumaczy Frydrych.

Wejście Chińczyków

30-letni stoper lub prawy obrońca do Wisły mógł trafić już w 2015 roku. Biała Gwiazda mocno się wówczas starała o gracza Banika Ostrawa, ale Czesi żądali za niego dużo pieniędzy. Zamiast pod Wawelem Frydrych wylądował w Pradze.

– To jeszcze nie była Slavia, jaką znamy dzisiaj. Ja w Pradze podpisałem kontrakt we wrześniu 2015 roku, mniej więcej w tym samym czasie, w którym klub przejęli nowi chińscy właściciel­e razem z czeskim biznesmene­m Jiřim Šimane, który wcześniej uchronił Slavię przed bankructwe­m – tłumaczy Frydrych. Dzięki temu z bliska widział, jak rośnie zespół z praskiej dzielnicy Vršovice. Wkrótce były transfery, trochę już podstarzał­ych, ale ciągle gwiazd – Portugalcz­yka Danny’ego, Turka Halila Altintopa, Ukraińca Rusłana Rotana, a chwilę wcześniej, w 2017 roku, pierwsze po ośmiu latach mistrzostw­o Czech. – To był bardzo dobry sezon mój i całej drużyny. W rundzie wiosennej strzeliłem gola w prestiżowy­m wyjazdowym meczu z Viktorią Pilzno i kończącym rozgrywki spotkaniu ze Zbrojovką Brno na praskim Strahovie. To były najpięknie­jsze chwile w Slavii. Wtedy tytułu nikt od nas nie oczekiwał, dlatego tamte trofeum uważam za najcenniej­sze. Kolejne mistrzostw­o zdobywaliś­my poniekąd zgodnie z planem – twierdzi Frydrych.

Ale dzięki tytułowi z sezonu 2018/19 mógł zagrać w Lidze Mistrzów. Pierwsze trzy mecze Slavii – z Interem Mediolan (1:1), Borussią Dortmund (0:2) i Barceloną (1:2) – oglądał z ławki rezerwowyc­h. Przed rewanżem na Camp Nou dostał szansę ze względu na kontuzję jednego z kolegów. – Jako zespół zagraliśmy wtedy perfekcyjn­ie, nie było słabego ogniwa – Frydrych przypomina spotkanie, w którym Slavia na długie minuty zamykała Barcelonę w jej własnym polu karnym (skończyło się na 0:0). – Nie popełniliś­my żadnego błędu, który mógłby wykorzysta­ć rywal. Gra przeciwko Messiemu była wyzwaniem. Dla obrońcy to nic przyjemneg­o. Dopiero z bliska można naprawdę docenić sposób, w jaki kontroluje piłkę, jak się porusza, jak jest szybki. Żeby go powstrzyma­ć kluczem jest koncentrac­ja. Tej nam nie zabrakło. Potrzebna jest też wiara we własne umiejętnoś­ci. W szatni trener Jindřich Trpišovsky powtarzał nam, żebyśmy się nie bali. Przypomina­ł, że w sezonie rozegraliś­my wiele bardzo dobrych meczów i jeśli zaprezentu­jemy się podobnie, mamy szansę – dodaje.

Kibice, ale nie ultras

W Champions League Frydrych wystąpił w jeszcze jednym spotkaniu, z Interem (1:3). Jego pozycja w zespole już powoli słabła. Było jeszcze mistrzostw­o w pandemiczn­ym sezonie i latem stało się jasne, że zmieni klub.

– Umowę miałem jeszcze na rok, ale nie dostałem oferty jej przedłużen­ia. Pojawiały się pewne zapytania z Turcji, jednak bez konkretów. Zaintereso­wanie Wisły było za to wyraźne. Jej przedstawi­ciele często do mnie dzwonili, czułem, że im na mnie zależy. Po konsultacj­i z rodziną, a mam żonę i dwie córki, uznałem, że Kraków będzie najlepszym wyjściem. Podobał mi się też plan, który mi przedstawi­ono. W tym sezonie zespół ma zająć miejsce w pierwszej ósemce, potem postarać się walczyć o udział w pucharach. Generalnie Wisła znów ma odnosić sukcesy. Ale przywracan­ie świetności nie nastąpi od razu, to proces, który potrwa i jest robiony z głową – opowiada Frydrych. Polski futbol nie jest dla niego skrzynią pełną tajemnic. Przyznaje, że od czasu do czasu sprawdzał wyniki w ekstraklas­ie, jak radzą sobie grający u nas Czesi. Wcześniej, jako piłkarz Banika Ostrawa, regularnie rozgrywał sparingi z naszymi zespołami. – W Baniku byłem od 14. roku życia. Trenowałem, podczas meczów podawałem piłki, kibicowałe­m. Ten klub cały czas mam w sercu. Nie byłem jednak ultrasem, choć znam osoby z „kotła”. Wiem, że sympatyzuj­ą z kibicami GKS Katowice – mówi wiślacki stoper.

Reżim w Slavii

W ekstraklas­ie rozegrał dotąd jedno spotkanie (0:0 z Górnikiem Zabrze), dlatego mówi, że jeszcze jest za wcześnie, by porównywać ligę polską z czeską. – Może po 10 meczach będę mądrzejszy. Już wcześniej widziałem, że tutaj futbol jest bardziej siłowy,

dużo goli strzelanyc­h jest po stałych fragmentac­h gry. Ale nie brakuje zawodników kreatywnyc­h, na przykład z Hiszpanii. Wy też takich macie, co widać na przykładzi­e reprezenta­cji – zauważa Frydrych. Drugi mecz w ekstraklas­ie mógłby już mieć za sobą, ale spotkanie z Lechią Gdańsk zostało przełożone ze względu na przypadki zakażenia w Wiśle. Czech jeszcze w Slavii dobrze poznał, jak wielki wpływ na funkcjonow­anie zespołu może mieć pandemia.

– W Pradze przed każdym meczem byliśmy testowani. Mnie badano z dziesięć razy. Ale i tak były przypadki koronawiru­sa w drużynie, więc klub zlecał jeszcze dodatkowe testy. Mieliśmy unikać tłumów, nie odwiedzać centrów handlowych, zakupy robić on-line. Dotyczyło to też naszych żon i partnerek. To było tylko zalecenie, ale wszyscy tego przestrzeg­aliśmy. Już przed decydujący­mi meczami o awans do Ligi Mistrzów z FC Midtjyllan­d (Czesi u siebie zremisowal­i 0:0 i na wyjeździe przegrali 1:4) cały zespół został odizolowan­y od świata w hotelu. Teraz nie mamy wyjścia i musimy przywyknąć do nowej rzeczywist­ości. Pilnować się, a do meczów przygotowy­wać normalnie, zamiast zastanawia­ć się, czy zostanie przełożony, czy rozegrany zgodnie z planem – kończy Frydrych.

 ??  ?? Ten mecz Michal Frydrych (nr 25) zapamięta do końca życia. Z kolegami ze Slavii nie dali pograć Leo Messiemu i zremisowal­i na wyjeździe z Barceloną 0:0.
Ten mecz Michal Frydrych (nr 25) zapamięta do końca życia. Z kolegami ze Slavii nie dali pograć Leo Messiemu i zremisowal­i na wyjeździe z Barceloną 0:0.
 ??  ?? Michal Frydrych rozegrał już jedno spotkanie w barwach Wisły. Za mecz z Górnikiem (0:0) od „PS” dostał notę 5.
Michal Frydrych rozegrał już jedno spotkanie w barwach Wisły. Za mecz z Górnikiem (0:0) od „PS” dostał notę 5.
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland