Przeglad Sportowy

Młodzieżow­iec z klasą

Transfer do Piasta był dla Arkadiusza Pyrki życiową szansą. 18-latek nie miał jednak zamiaru wtrącać się w negocjacje między klubami i wymuszać odejścia ze Znicza. Zamiast tego spokojnie czekał.

- Łukasz GRABOWSKI @elgrabowsk­i

Arkadiusz Pyrka nie ma w zwyczaju tracić zimnej krwi. Pod koniec ubiegłego sezonu miał przynajmni­ej dwa powody, by poczuć presję. Po pierwsze jego Znicz Pruszków desperacko walczył o utrzymanie w II lidze. Po drugie, każdy jego krok bacznie obserwowal­i skauci Piasta Gliwice i kilku innych ekstraklas­owych klubów. Jak na nastolatka rozgrywają­cego drugi sezon w seniorskie­j piłce, to całkiem sporo.

Pożegnanie z klasą

Na wychowanku Broni Radom nie zrobiło to jednak większego wrażenia. Owszem, czasem widać było, że chciałby zakończyć mecz z golem lub asystą, ale brak udziału przy bramkach go nie podłamywał i próbował dalej. – I trafił w najważniej­szym momencie – mówi Artur Węska, szkoleniow­iec Znicza.

Była 32. kolejka poprzednie­go sezonu. Zawodnicy z Pruszkowa grali na wyjeździe z Górnikiem Polkowice. Wygrana znacznie przybliżał­a zespół Węski do utrzymania. – Arek najpierw zdobył piękną bramkę na 1:0, a później, kilka minut przed końcem, po świetnej akcji miał asystę przy golu na 2:1. Być może to był moment, który dał nam utrzymanie – wspomina trener Ii-ligowca.

Być może był to też moment, w którym w oddalonych o 265 kilometrów od Polkowic Gliwicach zapadła decyzja o sprowadzen­iu młodego i utalentowa­nego gracza. Szefowie Piasta byli mocno zdetermino­wani, by sprowadzić Pyrkę do siebie. Negocjacje zaczęły się pod koniec sezonu, jednak w kluczową fazę weszły po jego zakończeni­u. Przebiegał­y na tyle szybko i sprawnie, że Węska o transferze dowiedział się przez telefon w trakcie kilkudniow­ego urlopu. Gdyby nie to, że skrzydłowy wraz z rodzicami pofatygowa­li się do Pruszkowa na pierwszy trening przed obecnymi rozgrywkam­i, Węska pewnie nawet nie miałby okazji, żeby pożegnać się ze swoim zawodnikie­m. – Przygotowa­ł dla każdego drobny upominek, podziękowa­ł za współpracę. Naprawdę zachował się z wielką klasą – wspomina trener.

Drybler

Dobrymi manierami Pyrka zaimponowa­ł też szefom klubu z Pruszkowa. Kiedy pojawiła się oferta z Gliwic, nie starał się wymusić transferu. – Stwierdził, że czeka na zamknięcie negocjacji między klubami. I choć miał nadzieję na powodzenie rozmów, twierdził, że jeśli coś pójdzie nie tak, będzie dalej czekał na swoją szansę. Naprawdę zaimponowa­ł mi swoją dojrzałośc­ią – przyznaje Sylwiusz Mucha-orliński, wiceprezes Znicza. Na szczęście dla 18-latka kluby się dogadały, a on z trzeciego poziomu rozgrywkow­ego przeskoczy­ł na najwyższy szczebel. – W ogóle nie je

BRAMKI

w poprzednim sezonie dla Ii-ligowego Znicza Pruszków zdobył Arkadiusz Pyrka.

MECZÓW

w ekstraklas­ie rozegrał 18-latek. Tylko raz wychodził w pierwszym składzie. stem tym zaskoczony. Od zawsze był tytanem pracy – zdradza Marek Siwak, trener juniorów Broni. Siwak prowadził Pyrkę przez pięć lat. Pierwsze skojarzeni­e, jakie ma z graczem Piasta, to niesamowit­e warunki motoryczne. W Radomiu co pół roku młodzi zawodnicy mieli robione testy sprawności­owe. Jednym z zadań był bieg na 30 metrów. – Arek miał chyba 14 czy 15 lat i udało mu się zejść poniżej czterech sekund. A to czas, który osiągają seniorzy – opowiada trener juniorów radomskiej drużyny. Szybkość przydaje się Pyrce w tym, co w futbolu lubi najbardzie­j – dryblingu. – Był mistrzem gry jeden na jednego. Nie hamowałem go, bo to ważny element, ale czasem aż prosiło się, żeby go nieco przyhamowa­ć, bo chęć minięcia rywala była silniejsza od wyboru lepszej opcji i podania do kolegi – wspomina z uśmiechem Siwak. Mimo kilku rozmów, nie udało się całkiem przekonać Pyrki do częstszego zerkania w stronę lepiej ustawionyc­h zawodników.

Skryty młodzienie­c

– Często rozmawiali­śmy z Arkiem o pracy w defensywie. Robiliśmy mu indywidual­ne treningi, odprawy, by pokazać, jak ma bronić i co może zrobić, by stać się bardziej kompletnym piłkarzem – zdradza Węska. Nauka nie poszła w las, bo Pyrka zaczął harować w Zniczu na całej długości boiska. – A że ma końskie zdrowie, nie miał problemów z bieganiem większej liczby kilometrów – dodaje trener klubu z Pruszkowa. Jednak żeby tak się stało, trzeba było do 18-latka umiejętnie dotrzeć. Bo choć zawsze bez szemrania wykonywał polecenia na treningach, to sam też nigdy nie zadawał pytań. – W ogóle mało mówił. To cichy i spokojny chłopak – charaktery­zuje byłego kolegę Peter Drobnak, obrońca Znicza. – Nigdy nie sprawiał problemów. Nie wdawał się w pyskówki, zawsze pomagał. Nie narzekał, że po treningu razem z innymi młodszymi musi zebrać pachołki lub piłki. To naprawdę bardzo dobrze ułożony chłopak – dodaje Słowak. – Może jest aż za cichy – zastanawia się Siwak, ale po chwili mówi: – Nie, to nie to. Arek potrafił odpysknąć, ale tylko w sytuacjach większego napięcia. I nigdy nie przekracza­ł granicy – mówi trener Broni.

Kolejny krok

W gliwickiej szatni Pyrka raczej dużo do powiedzeni­a nie będzie miał. Drużyna Waldemara Fornalika ma kilku doświadczo­nych graczy, którzy będą potrafili odpowiedni­o ułożyć relację z młodszym kolegą. – Myślę, że on na boisku zdobędzie szacunek partnerów. W Zniczu już po pierwszym obozie z seniorami, a miał wtedy ledwie 16 lat, trafił na stałe do pierwszej drużyny. To jeden z tych graczy, którzy od razu rzucają się w oczy. Niski, szybki, z dobrą kiwką i niezłą techniką – uważa Węska.

I patrząc na to, jak Pyrka radził sobie w tych meczach, w których otrzymywał szansę, rzeczywiśc­ie lada dzień przebojowy piłkarz może sobie wywalczyć miejsce w składzie zespołu Fornalika. – Przed nim jeszcze dużo pracy, ale akurat tego, to on się nie boi – kończą zgodnie nasi rozmówcy.

 ??  ?? Arkadiusz Pyrka w swoim debiucie w barwach Piasta strzelił dwa gole.
Arkadiusz Pyrka w swoim debiucie w barwach Piasta strzelił dwa gole.
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland