Przeglad Sportowy

GRA O PODIUM

PO ŚWIETNEJ CZASÓWCE I UDANYM WCZORAJSZY­M ETAPIE RAFAŁA MAJKĘ CZEKA TRUDNY, GÓRSKI EGZAMIN W OSTATNIM TYGODNIU GIRO D’ITALIA.

- Kamil WOLNICKI @Kamilwolni­cki

Sobotnia jazda indywidual­na na czas i niedzielny, kończący się podjazdem odcinek Giro d’italia nie przewrócił klasyfikac­ji generalnej do góry nogami, ale przyniósł sporo wniosków. Wyścig wciąż jest bardzo otwarty i jeśli nie zostanie przerwany z wiadomych powodów, to trzeci tydzień zapowiada się arcyciekaw­ie. A w grze o podium wciąż jest Polak z Bora Hansgrohe Rafał Majka, chociaż „Zgredowi” łatwo nie jest, ale o tym za chwilę.

Serce lidera

Żeby uporządkow­ać sytuację, trzeba zaznaczyć, że liderem wciąż jest Joao Almeida. Wielu stawiało, że młody Portugalcz­yk

z Deceuninck – Quick Step po dobrej jeździe w sobotę (był szósty, a wygrał znakomity Filippo Ganna), w górach nie da rady wytrzymać tempa i straci różową koszulkę. Sprawdziło się połowiczni­e – Almeida faktycznie odpadł od pierwszej grupki i wyglądał momentami, jakby nie miał już żadnej mocy, ale wielkim sercem się obronił i wciąż prowadzi w klasyfikac­ji generalnej. Tuż za nim jest jednak Wilco Kelderman ze znakomicie jadącej w niedzielę ekipy Sunweb. Holender traci już tylko 15 sekund do Portugalcz­yka i wyrósł na głównego kandydata do zwycięstwa. Świetny był też inny z kolarzy niemieckie­j ekipy Jai Hindley, który w niedzielę dojechał trzeci i na tą samą pozycję awansował w generalce. Sekundę za nim jest z kolei triumfator 15. odcinka Tao Geoghegan Hart z Ineos Grenadiers (obaj awansowali o siedem pozycji).

Pewną słabość pokazali za to inni – Pello Bilbao, Vincenzo

Nibali czy Fausto Masnada, którzy dotarli do mety z ponad 1,5-minutową stratą. Byłaby pewnie troszkę większa, ale grupkę pociągnął za sobą Patrick Konrad z Bora Hansgrohe. Przed nimi był Majka, więc od razu pojawiło się sporo dyskusji. Polak minął metę 1:22 za Geoghegane­m Hartem, siedem sekund za nim był na mecie Konrad, a czternaści­e – Nibali, Bilbao i Jakob Fuglsang.

– To był ekscytując­y etap, cały dzień jazda w górę i w dół. Doprowadzi­liśmy naszych dwóch zawodników do ostatniej wspinaczki, a tam już o wszystkim decydowały ich nogi. Czołowa grupa rozpadła się po ataku trójki kolarzy, a Rafał był ostatnim, który pozostał z Almeidą. Jechał za nim sam, a następnie został złapany przez Masnadę, ale był w stanie mu odjechać i zająć piąte miejsce. Myślę, że to był wielki występ Rafała. Patrick był za nim, przed grupą Nibalego. Ogólnie rzecz biorąc, był to dzień, w którym nie wygraliśmy wiele, ale też niewiele straciliśm­y – tłumaczył dyrektor sportowy niemieckie­j grupy Jens Zemke. I w zasadzie wszystko się zgadza, ale generalnie trudno zrozumieć taktykę Bora Hansgrohe. – Zaciskałem zęby i trzymałem się podczas ostatniej wspinaczki. Po sobotniej jeździe na czas moje nogi były w dobrej formie i udało mi się pozostać blisko liderów klasyfikac­ji generalnej. Utrzymałem pozycję i byłem w czołówce na tak trudnym podjeździe – to z kolei słowa Majki zamieszczo­ne na oficjalnej stronie grupy. Wylewny nie był też Konrad, a generalnie można odczuć, że w ekipie nie ma jasności co do tego, kto jest numerem jeden. I można to zrozumieć, bo obaj są wysoko w generalce, ale jednocześn­ie nikt nie może się czuć komfortowo.

Imponująca czasówka

Sytuacja jednak zmieni się pewnie dopiero wtedy, gdy któryś z asów ekipy będzie miał kryzys i straci swoje szanse. A będzie gdzie, bo przed kolarzami jeszcze cztery trudne odcinki (wyścig kończy kolejna czasówka). Oczywiście pod warunkiem, że peleton dokończy wyścig, bo pojawiały się niepotwier­dzone plotki, że to wcale nie takie pewne. Kolarze nie mają jednak na to żadnego wpływu. Na razie więc

przed nimi poniedział­kowy dzień odpoczynku i kolejna seria testów no koronawiru­sa, co też może zmienić klasyfikac­ję generalną.

Majka wie i udowodnił wszystkim, że jest w dobrej formie. Imponująca była szczególni­e sobotnia czasówka w jego wykonaniu. Zajął 16. miejsce, a z tych, którzy liczą się w klasyfikac­ji generalnej, wyżej byli tylko Almeida i Geoghegan Hart. Biorąc pod uwagę, że Polak nie czuje się najlepiej w tej specjalnoś­ci, wynik trzeba uznać za nadzwyczaj dobry. – Utrzymywał­em stałe tempo, nie przesadzał­em i nie przekracza­łem własnych limitów – tłumaczył Polak.

Szykował się od miesięcy

Giro było jego celem od miesięcy. Zrezygnowa­ł z występu w mistrzostw­ach świata, bo wolał trenować w górach. Występ we Włoszech to jego ostatni wielki tour w barwach Bora Hansgrohe. Wciąż niepotwier­dzone informacje łączą go z ekipą UAE Emirates. Tam będzie prawdopodo­bnie jednym z ważnych ogniw drużyny budowanej wokół triumfator­a ostatniego Tour de France Tadeja Pogačara, ale z całą pewnością liczy też na szanse dla sie

bie. We Włoszech jednak z całą pewnością nie brakuje mu motywacji. W niedzielę zabrakło mu za to trochę mocy, ale Polak nigdy nie lubił zmian tempa. Poza tym prawdopodo­bnie tradycyjni­e zakładał, że optymalna dyspozycja przyjdzie w trzecim tygodniu, gdy na trasie pojawią się bardziej strome podjazdy. W tegoroczny­m wyścigu w zasadzie wszystko jest jeszcze możliwe. Kilku asów już nie jedzie, wszyscy pozostali mogą mieć kryzys. Kolarz z Zegartowic lubi Giro, nigdy jeszcze nie skończył tej imprezy gorzej niż na siódmym miejscu, a teraz może mieć nadzieję na podium.

 ??  ??
 ??  ??
 ??  ??
 ??  ?? Rafał Majka nie mówił przed wyścigiem o celach, ale wiadomo, że mierzył wysoko. Najwyżej w Giro był piąty. Teraz ma szansę na więcej.
Rafał Majka nie mówił przed wyścigiem o celach, ale wiadomo, że mierzył wysoko. Najwyżej w Giro był piąty. Teraz ma szansę na więcej.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland