KUBACKI: Musimy być gotowi na wszystko
Musimy być gotowi, gdyby jednak zimą wszystko przebiegło sprawnie – mówi złoty medalista ze Szczyrku.
MICHAŁ CHMIELEWSKI: Czego dowiedział się pan z przebiegu mistrzostw Polski?
DAWID KUBACKI: W ostatnim czasie nie skakałem tak fajnie, jakbym tego chciał. Próbowałem sobie przypomnieć, jak się powinno to robić dobrze dobrze i myślę, że mogę być z tego względnie zadowolony. Wygrywanie zawsze jest fajne. Wiadomo, szkoda, że nie było na trybunach kibiców tak, jak przed rokiem, gdy pojawiło się ich sporo, ale musimy się do tego przyzwyczaić i to zaakceptować. Każdy wie, jaką mamy obecnie sytuację. Jest nieciekawie, trudno. Może jeśli teraz to przecierpimy, to zimą uda się już wpuścić fanów na trybuny?
To, jak wygląda teraz wasz świat, siedzi w głowie sportowca?
Każdy pewnie podchodzi do tego inaczej. Ja nie czuję się żadnym ekspertem w dziedzinie wirusów, więc nie ma sensu za wiele o tym myśleć. Sytuacja nie jest pewna, codziennie musimy się spodziewać wszystkiego, nawet tego, że po przetrenowanym całym lecie w ogóle nie uda się skakać w Pucharze Świata. Staram się zachować normalność. Trzeba być gotowym, gdyby jednak zimą wszystko przebiegło sprawnie.
Trudniej w tej sytuacji ustalić jakieś cele sportowe.
Ale ja już mam taką tradycję, że w ogóle ich sobie nie ustalam. Tak mi łatwiej.
Czy po tym lecie czuje się pan doskonalszy jako skoczek?
Jeszcze nie wiem, lato trwa, spójrzcie, jaka piękna pogoda! A tak serio, to wykonałem sporo dobrej roboty, z której mam prawo być zadowolonym. Oczywiście, były też lekkie wahania formy, tak jak w ostatnim czasie, ale świetnie, że te przychodzą teraz, a nie w najważniejszym momencie zimy. Myślę, że będę na nią gotowy. Tylko ile razy będziemy mogli się w jej trakcie sprawdzić?
Jest pan gotowy na taką ewentualność, że jak wywiozą was w listopadzie z domów, tak FIS stworzy bańkę, z której będziecie mogli wyjść dopiero w marcu?
W moim przypadku nie byłoby to zbyt optymistyczne, ponieważ bardzo chcę wracać do domu między konkursami (Kubacki wkrótce zostanie tatą – przyp. red.). Sądzę, że nie jestem jedynym, który jest tego zdania.