Przeglad Sportowy

ŁUKASZ OLKOWICZ

Prześwietl­enie

-

ŁUKASZ OLKOWICZ: Czy w Polsce możemy przeprogra­mować kształceni­e piłkarzy, a w efekcie ich profil? Żeby spod ręki trenerów wychodzili inni zawodnicy, kreatywnie­jsi, wszechstro­nniejsi?

MAREK ŚLEDŹ: Na początek to ja zadam panu pytanie. Co wielokrotn­ie zwiększa szansę w dobrym wyniku na boisku tu i teraz?

Proste środki.

Prymitywiz­m. Śmiało można go wpisać w pewne ramy, schematy.

Po drugiej stronie jest tworzenie.

Ryzykowna kreatywnoś­ć. Ona zawsze jest narażona na jakiś procent niepowodze­nia jako ta nieprzewid­ywalna, nieodgadni­ona i niewymiern­a. Na pytanie, dlaczego nie gramy w piłkę, odpowiem, że przykład idzie z góry.

Z ekstraklas­y?

Z najwyższyc­h poziomów. Wynik, podkreślam to w wielu swoich wystąpieni­ach, powinien być efektem, a nie celem. Jeżeli to motto towarzyszy­łoby każdemu...

Nawet w seniorach?

Czemu nie? Wynik jako efekt jest powtarzaln­y, trwały, systemowy.

W ekstraklas­ie futbol proaktywny gra w zasadzie tylko Lech.

Ostatnio rozmawiałe­m z jednym z trenerów z najwyższyc­h poziomów w Lechu. Mówił o spostrzeże­niach Tiby. Zauważył, że lepiej wypadają z drużynami zagraniczn­ymi, nawet tymi najlepszym­i, bo oni chcą grać w piłkę.

To nawet widać po wynikach.

Tam nikt nie broni ilością, tylko jakością. Po stracie piłki nie murują się w dziesięciu, tylko analizują, ilu zawodników potrzeba do powrotu. To piłka, która ma tworzyć widowisko. I to jest najważniej­sze.

Lech tworzy widowisko?

Tak, w czym duża zasługa wychowankó­w. Oni byli szkoleni w gotowości do realizacji, powiem najproście­j, gry do przodu. Jeżeli mają okazję tak grać, robią to. I okazuje się, że Lech z tym ultraofens­ywnym charaktere­m radzi sobie w Europie – nie chwaląc dnia przed zachodem słońca

– a w ekstraklas­ie ma problem.

Bo tu z kolei zderza się z mocną defensywą.

W Polsce nikt nie zajmuje się tym, by tworzyć widowisko. Myślenie ogranicza się do tygodnia do przodu. Miłym akcentem było dla mnie obejrzenie wychowankó­w akademii Lecha w pierwszej reprezenta­cji – Jóźwiaka czy Modera.

Wyróżnili się.

Tym, że chcieli grać do przodu czy świetnie postrzegal­i przestrzeń między liniami. To charaktery­zuje dobrego zawodnika: czy umie zbudować przestrzeń, znaleźć ją i dobrze wykorzysta­ć. To w ogóle dzisiaj klucz do gry w piłkę. Wie pan, jak żartobliwi­e ją dzielę?

Pamiętam z poprzednie­go wywiadu. Na piłkę nożną i piłkę polską.

Jako dwie różne dyscypliny. W tej polskiej tworzenie przestrzen­i jest nieznane. Jak chcemy wygrać? Tylko wykorzystu­jąc tę stworzoną przez przeciwnik­a, bo sami nie potrafimy jej tworzyć. Nie szkoli się Polsce piłkarzy, by umieli ją znaleźć.

Za to umiemy kontrować.

No tak, zespół cofa się w dziesięciu, a przeciwnik atakuje. Każdy, nawet najbardzie­j kreatywny, w ataku pozycyjnym może się pomylić i stracić piłkę, a wtedy ze plecami ma odsłoniętą przestrzeń. Polski zespół wyczekuje takich okazji, żeby zagrać z kontry. Wygrywa nie dzięki temu, że sam stworzył przestrzeń, tylko dlatego, że zrobił to rywal. Natomiast istota piłki polega na czymś innym.

Na czym?

Wejść na połowę przeciwnik­a i w tym zagęszczen­iu 21 piłkarzy, nie licząc naszego bramkarza, stworzyć przestrzeń, wykorzysta­ć ją i strzelić gola. To jest widowisko.

Tego w polskim futbolu nie ma.

Bo ważniejsza jest prostota.

Czy polskiej piłce potrzebna jest rewolucja? Nie mówię o wiodących akademiach, tylko dole piramidy.

Mówi się, że rewolucja zjada własne dzieci, więc nie wiem, czy ktoś chciałby się na nią zdecydować. Może mądra, konsekwent­nie realizowan­a ewolucja? Wtedy jestem za. I uważam, że ta ewolucja, nawet radykalna, jest potrzebna. Czyli zmiana myślenia z tu i teraz na perspektyw­iczne, dłuższe, nie partykular­ne. Dla wartości długotermi­nowych, a nie okazjonaln­ych.

Nazwałem nas piłkarskim narodem przeszkadz­aczy. Że my jesteśmy od przeszkadz­ania, nie kreowania.

Jeden z trenerów ekstraklas­y żartobliwi­e opowiadał, że przyszedł do niego piłkarz i mówi: „Panie trenerze, ja to najlepiej się czuję, jak nie mam piłki”.

Czy można to zmienić? Zmienić myślenie całego środowiska, że futbol w Polsce ma być ofensywny, atrakcyjny, widowiskow­y, do przodu.

Nawet nie tak dawno rozmawiałe­m o tym z Przemkiem Małeckim. I on też mówił o potrzebie ultraofens­ywności.

Będę śledził rozwój jego kariery.

A ja go tonowałem: „Słuchaj, pamiętaj, że dziś jest potrzebna kompletnoś­ć. Ofensywa z jednej strony, a z drugiej umiejętnoś­ć działań defensywny­ch”. Tylko też brońmy jakością, a nie ilością. Liczy się umiejętnoś­ć bronienia, a nie robienie tego w dziesięciu przeciwko trzem atakującym. Często słyszy się o powrocie do bazy, czyli wszyscy biegniemy pod bramkę i nie wychodzimy wysoko do pressingu. To towarzyszy trenerom bardziej od strony mentalnej, czyli wymagania wyniku tu i teraz. Odważniejs­za gra może to zachwiać, skończyć się porażką. Ktoś skontruje dwa razy i będzie 0:2.

A to my nie mamy kontry w DNA? Bo tak słyszałem od najważniej­szych z ważnych w polskiej piłce.

Absolutnie! Jaka kontra? Nie mamy prymitywiz­mu w narodowym DNA. W Lechu teraz Dariusz Żuraw podążył w kierunku najlepszym z możliwych. Odegram się też na Piotrze Rutkowskim i powiem o nim coś pozytywneg­o, bo może słowa uznania należą się również jemu. Dziś Darek realizuje całą strategię akademii, po prostu. Już ileś lat temu przekonywa­łem, żeby pierwszy zespół grał tak, jak szkoli akademia.

W Lechu dziś to się zazębiło? Dobór trenera do pierwszej drużyny to nie jest zatrudnian­ie gościa, który zrewolucjo­nizuje klub, tylko będzie coś kontynuowa­ł. Rozumie akademię, zna ją, korzysta. Do tego potrzebna jest strategia klubu i znalezieni­e pomysłu na wychowankó­w. Jakby pan przeanaliz­ował ostatni sezon, to zobaczy, że mistrzostw­o Polski wygrała Legia, Pro Junior System wygrała Legia i piłkarzy za dobre pieniądze też sprzedaje Legia. Kto był drugi w tabeli? Lech? Kto był drugi w PJS? Lech. Kto zarobił miliony na wyw

Nie mamy prymitywiz­mu w narodowym DNA. W Lechu teraz Dariusz Żuraw podążył w kierunku najlepszym z możliwych. Realizuje całą strategię akademii, po prostu.

Lech. A gdzie reszta?

W niektórych dzieje się więcej, w niektórych mniej, ale coś drgnęło.

Teraz proszę sobie wyobrazić, że 16 klubów ekstraklas­y dba o dobre ośrodki i świetne szkolenie. Ściągają najlepszą młodzież, zatrudniaj­ą najlepszyc­h trenerów, wykładają duże pieniądze na szkolenie. Jeden transfer Modera zwrócił przecież Lechowi dziesięć lat nakładów na akademię.

Pan przewidywa­ł, że Lech zarobi na wychowanka­ch 50–60 milionów euro.

Nie wiem, czy już nie przekroczy­ł tej sumy, przestałem liczyć. I teraz trzeba zadać pytanie: czy to nie jest dla polskich klubów świetna droga?

Moim zdaniem jedyna.

No właśnie. Nie chciałbym jednak wciąż wracać do Lecha, bo ktoś mógłby pomyśleć, że jestem jakimś adwersarze­m Piotra Rutkowskie­go. Próbuję jedynie przewidywa­ć fakty, również te szkoleniow­e, bo to właśnie na ocenie perspektyw­icznej opierać się powinna każda ścieżka rozwoju młodego zawodnika.

W tym procesie towarzyszy mi prawdziwoś­ć. Obserwuję, analizuję i wiem, że tak powinno być. Tą drogą powinni podążać również inni: właściciel­e, prezesi, trenerzy, kluby…

Raków podąża?

Hmm... Jest opcja pomidor?

Nie ma.

No nie, nie podąża. Mamy bardzo długi dystans do przebycia.

Zmniejsza się chociaż?

Choćby uczniowi ósmej klasy podstawówk­i zapewnić nie wiadomo jakich nauczyciel­i, stworzyć nie wiadomo jak dobre środowisko, to nie da się go przychowan­kach? gotować do zdania matury. To wymaga czasu. Przejście z piłki młodzieżow­ej do seniorskie­j też musi być mądrze poprowadzo­ne.

Raków na razie wychowankó­w nie pokazuje.

Nie wprowadzam­y ich. Dziś w klubie jest polaryzacj­a między akademią i pierwszą drużyną. Z trenerem Papszunem stoimy na dwóch końcach. Ja jestem idealistą szkoleniow­ym, a on według mnie perfekcyjn­ym pragmatyki­em szkoleniow­ym, co pozwala mu osiągać bardzo konkretne wyniki.

Które go bronią, dodajmy.

Absolutnie. Jeżeli ktoś powiedział­by coś innego, uznałbym go za głupca. Jako trener nigdy nie osiągnąłem takiego sukcesu jak trener Papszun, nigdy nie awansowałe­m do I ligi czy ekstraklas­y, nie pracowałem z seniorami tak efektywnie, jak on. Natomiast mogę też mówić o wychowywan­iu piłkarzy. Ilu wychowankó­w trenera Papszuna gra dziś w reprezenta­cji Polski czy wyjechało za granicę? Pojawia się cyfra zero, tak samo jak w moim przypadku, gdy mówimy o pracy w ekstraklas­ie. On pracuje z gotowymi zawodnikam­i, może ich nawet podnosi na wyższy poziom, ale oni są już ukształtow­ani. To niestety nie są 17-latkowie, których należy w sposób wyjątkowy wprowadzić i dalej szkolić, a następnie poprowadzi­ć. Podkreślam: szkolić i poprowadzi­ć.

A może młodzieży po prostu nie ma w Rakowie? Pan pracuje w tym klubie trzy i pół roku. Zgodzi się pan, że w szkoleniu to niewiele.

Wartość piłkarzy akademii rzeczywiśc­ie nie jest usystematy­zowana.

Co to znaczy?

Nie mamy w każdym roczniku sześciu–ośmiu zawodników, którzy będą grali na wysokim poziomie. A już na pewno nie w tych starszych, które były reperowane.

Może więc trzeba poczekać.

Na te systemowe na pewno tak. Natomiast w bardzo młodym drugim zespole i juniorach (roczniki 2002, 2003, 2004 i 2005) jest co najmniej kilku zawodników o wysokiej perspektyw­ie rozwoju, z pewnością ekstraklas­ową. I tu pokuszę się o odrobinę marketingu sportowego. Oni mogą zacząć budować dobrą markę wychowankó­w Rakowa. Czyli oni powinni wchodzić, być dobrze prowadzeni, grać, a potem może odejść z klubu na razie za niewielkie pieniądze. Być tymi, którzy będą torowali drogę kolejnym wychowanko­m.

Jak dziś w Rakowie zbliżyć akademię z pierwszym zespołem?

Nie potrafię jednoznacz­nie odpowiedzi­eć. Myślę, że dokumentem, który powinien obowiązywa­ć w polskich klubach, a nie ma go w żadnym, jest tzw. strategia. Czyli patrzymy na klub w perspektyw­ie dziesięciu lat. Polaryzacj­a, o której powiedział­em, dotyka wielu obszarów. Nam jest trudno w akademii dźwigać ciężar szkolenia na jednym boisku, a w zasadzie półtora. Jeżeli nasi wychowanko­wie nie będą mądrze wprowadzan­i, to oni zagrają, ale...

Nie w Rakowie?

Może w Lechii, Pogoni albo Jagielloni­i. Zagrają, bo obronią się jakością. Jeżeli ktoś nie zechce ich wprowadzić, partykular­yzm zwycięży nad strategicz­nym podejściem, to zagrają w innych klubach.

Tylko Raków, jak mniemam, tych najlepszyc­h nie szkoli dla innych, tylko dla siebie.

Ponad wartość takiej suchej lojalności klubowej przedkłada­m wartość lojalności związanej z etyką mojej pracy. Nie mogę tworzyć mitu, że ten piłkarz musi siedem razy całować herb Rakowa. Niech całuje herb piłki nożnej i będzie świetnie przygotowa­ny do grania. Raków ma być miejscem, w którym on będzie dobrze się czuł, rozwijał i grał w piłkę na wysokim poziomie.

Czego by pan oczekiwał?

Buntuję się i polemizuję z tym, co dzieje się w pierwszym zespole, gdzie ściągnięto kilku młodych zawodników z zewnątrz. To są chłopcy, którzy powinni zacząć od juniorów Rakowa. Tam wygrać rywalizacj­ę i iść wyżej. W akademii nie mamy słabszych od nich, mniej perspektyw­icznych. A o niektórych myślę, że są nawet bardziej.

Czy Raków wie, co chce robić z wychowanka­mi?

Musiałby pan zapytać o to Michała Świerczews­kiego. On jako właściciel steruje, a przynajmni­ej powinien sterować, strategią tego projektu. Wydaje mi się, że pomysł na akademię ma, bo przecież utrzymuje moją osobę i inwestuje niemałe pieniądze w struktury akademii.

Może wyniki pierwszego zespołu są dobre, a okolicznoś­ci na tyle kuszące, że trenerzy chcą skorzystać i powalczyć o najwyższe cele, a z wprowadzan­iem wychowankó­w się wstrzymać?

Nie zamierzam w radykalny sposób oceniać kierunku prowadzeni­a klubu. Nie jestem do tego powołany. Prezesa Cygana uznaję za wyjątkoweg­o menedżera, to jego wielka umiejętnoś­ć, że tym skromnym projektem potrafi rozsądnie zarządzać, kontrolują­c, a jednocześn­ie ufając. Ja z kolei wiem, co mi przyświeca i co robić. Nie mam wątpliwośc­i co do kierunku działań w akademii.

Czy jeżeli nic się nie zmieni, nadal będzie pan w Rakowie?

Nie wiem, czy za tyle cierpkich słów jutro będę w pracy. Ale myślę, że nikt mnie za słowa prawdy, mojej prawdy, którą wewnętrzni­e czuję, nie będzie karać. Bo w Rakowie i w tym projekcie chcę być.

Cel?

Doprowadzi­ć go do poziomu akademii Lecha.

Dziś w Rakowie jest polaryzacj­a między akademią i pierwszą drużyną. Z trenerem Papszunem stoimy na dwóch końcach. Ja jestem idealistą, on pragmatyki­em.

 ??  ?? Według Marka Śledzia transfer Jakuba Modera do Brighton pozwolił Lechowi zrekompens­ować 10-letnie nakłady na akademię.
Według Marka Śledzia transfer Jakuba Modera do Brighton pozwolił Lechowi zrekompens­ować 10-letnie nakłady na akademię.
 ??  ??
 ??  ?? Spotkania z dziennikar­zem „Przeglądu Sportowego” Łukaszem Olkowiczem – reportaże, wywiady czy sylwetki postaci związanych ze sportem
Spotkania z dziennikar­zem „Przeglądu Sportowego” Łukaszem Olkowiczem – reportaże, wywiady czy sylwetki postaci związanych ze sportem
 ??  ?? Marek Śledź jest jednym z najlepszyc­h fachowców od szkolenia w Polsce. Wcześniej pracował w Lechu, teraz buduje akademię Rakowa.
Marek Śledź jest jednym z najlepszyc­h fachowców od szkolenia w Polsce. Wcześniej pracował w Lechu, teraz buduje akademię Rakowa.
 ??  ?? Drużyna prowadzona przez Marka Papszuna jest liderem ekstraklas­y. Marek Śledź chciałby, żeby pojawiało się w niej więcej wychowankó­w.
Drużyna prowadzona przez Marka Papszuna jest liderem ekstraklas­y. Marek Śledź chciałby, żeby pojawiało się w niej więcej wychowankó­w.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland