Przeglad Sportowy

Jak przetrwać zarazę

Po miesiącu bez meczu i 10 dniach w izolacji piłkarze Pogoni biegali, jakby żadnej przerwy nie mieli.

- Mateusz JANIAK

Mówi się, że tylko liczby nie kłamią, więc od nich zacznijmy. 30 dni bez rozegraneg­o meczu w środku sezonu, z czego 10 spędzonych na kwarantann­ie w domach praktyczni­e bez jakichkolw­iek treningów. 34 pracownikó­w klubu zakażonych koronawiru­sem, z czego ponad 20 to piłkarze, z których 10 chorowało z silnymi objawami. I wreszcie trzy punkty zdobyte w Gdańsku w meczu z Lechią, w ogromnej mierze dzięki ponad 118 przebiegni­ętym przez zespół kilometrom, co okazało się najlepszym rezultatem w 7. kolejce ekstraklas­y. Pogoń Szczecin nie pozwoliła się powalić COVID-19, choć dotąd żadna z ekip w lidze polskiej nie musiała sobie radzić z tak silnym atakiem zarazy.

Do wyboru, do koloru

Mówi się również, że pierwsze razy są najtrudnie­jsze, ale w wypadku Portowców akurat to powiedzeni­e się nie sprawdziło. Przecież w sierpniu musieli poddać się pierwszej izolacji, tyle że wówczas pozytywny wynik badania na koronawiru­sa miał jeden zawodnik, reszta była zdrowa, więc bez problemu mogła ćwiczyć w domach. Za to w czasie drugiej kwarantann­y w październi­ku wszyscy w klubie ze stolicy Pomorza Zachodnieg­o mogli wspominać z rozrzewnie­niem tę letnią. Jakkolwiek by to zabrzmiało. Bo w tym wypadku do każdego piłkarza trzeba było podejść indywidual­nie. Ktoś czuł się dobrze, ktoś wykazywał lekkie symptomy, ktoś miał wysoką gorączkę, ktoś nie był w stanie wykonać jakiegokol­wiek wysiłku. Do wyboru, do koloru... Do tego samopoczuc­ie zmieniało się z dnia na dzień, a zdarzało się, że z godziny na godzinę, więc sztab szkoleniow­y i medyczny od wczesnego poranka do późnego wieczora pozostawał­y w kontakcie ze sobą oraz zawodnikam­i. W tym okresie ładowarki do telefonów czy laptopów ledwie zdążyły ostygnąć po ostatnim ładowaniu, a już znów musiały ratować sprzęt przed wyłączenie­m z powodu wyczerpani­a baterii.

– Czułem się słabo dwa dni, poza tym straciłem węch, ale generalnie dość gładko to przeszedłe­m. Tak naprawdę maksymalni­e trzy, cztery dni byłem wyłączony z jakichkolw­iek zajęć, jednak wiem, że niektórzy z moich kolegów przez 10 dni nie robili nic, ponieważ po prostu nie mogli. Sytuacja była bardzo złożona – opowiada Damian Dąbrowski.

– Również przytrafił­y mi się ze dwa dni, kiedy czułem się gorzej, ale i tak w domu nie da się zrobić tego, co na boisku. Nie ma szans, by taka przerwa w trakcie sezonu nie wpłynęła na formę drużyny – wtóruje mu Sebastian Kowalczyk. Ponadto w różnym czasie zawodnicy uzyskiwali negatywne rezultaty badań i niekiedy ten, który wydawał się zdrowy, wcale nie był. – Powiem szczerze, że na początku byłem bardzo spokojny, pewnie dlatego, że gładko przeszedłe­m chorobę. Zacząłem się przejmować, kiedy pierwsza część zespołu już dostała zgodę na wznowienie ćwiczeń, a ja byłem w grupie, która ciągle miała pozytywne wyniki.

Wtedy zacząłem się niepokoić. Wówczas te testy zaczęto przeprowad­zać coraz częściej i pojawiła się spora doza niepewnośc­i. Czekało się, żeby to już minęło.

I na szczęście w miarę szybko miałem

Jak widać, piłkarze Pogoni wykonali to, co sobie założyli i jeden biegł na pomoc drugiemu w walce z zawodnikam­i Lechii. negatywny rezultat – wspomina Dąbrowski.

Płuca nie pracowały, nogi nie niosły

Początkowo zarządzono treningi w grupach, by dostosować wysiłek do przebiegu choroby. Co więcej, ci, którzy najbardzie­j odczuli COVID-19, zostali poddani badaniom płuc i serca. Tak na wszelki wypadek, żeby czasem nie posłać na boisko kogoś, dla kogo będzie to zagrożenie­m życia. Na szczęście u nikogo nie wykryto przeciwwsk­azań i trener Kosta Runjaic ze współpraco­wnikami mógł zacząć czwarty okres przygotowa­wczy w tym roku.

Co nie znaczy, że zaraza nie pozostawił­a śladu w organizmac­h zawodników, o czym przekonali się na pierwszych zajęciach po zakończeni­u kwarantann­y.

 ??  ??
 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland