Kielecki supermarket
Szefowie Rakowa przelali w tym sezonie na konto Korony blisko trzy miliony złotych.
Kluby ekstraklasy nie są skore do wydania pieniędzy. A już na pewno nie lubią płacić za nastoletnich zawodników, których zakup wiąże się też z pewnym ryzykiem. Inwestycja może, ale nie musi się opłacić, więc często szefowie wolą zatrzymać pieniądze na koncie.
Myślenie przyszłościowe
Nieco inaczej zdają się myśleć w Częstochowie. Raków nie tylko wzmacniają piłkarze mogący od razu wskoczyć do pierwszego składu, ale też tacy, którzy mogą się nimi stać za rok lub dwa. Pozyskany właśnie z Korony Iwo Kaczmarski jest tego świetnym przykładem. Nastolatek po raz pierwszy dał o sobie znać szerszemu gronu publiczności w ostatnim meczu poprzedniego sezonu ekstraklasy. Kielczanie wygrali na własnym boisku z ŁKS 2:0, a gole strzelali młodzi wychowankowie Złocisto-krwistych: Daniel Szelągowski i właśnie Kaczmarski. – Pamiętam, że później siedzieliśmy razem na odnowie biologicznej i długo rozmawialiśmy. To było niesamowite, że razem tyle lat graliśmy w juniorach, a później udało nam się trafić w tym samym meczu – wspominał w rozmowie z nami Kaczmarski.
Po półrocznej przerwie znów zagrają razem. W letnim oknie transferowym Raków wyciągnął z Kielc za 850 tysięcy złotych Szelągowskiego, teraz zapłacił dwa razy tyle za młodszego o dwa lata pomocnika. Kwota w obu przypadkach może się zwiększyć, bo kielecki klub zagwarantował sobie procent transferu. Kaczmarski na transfer bardziej niż czterema występami w ekstraklasie w poprzednim sezonie zapracował występami w rundzie jesiennej I ligi. Młodzieniec był podstawowym piłkarzem zespołu Macieja Bartoszka i tak naprawdę od kolejnego z meczu na mecz było widać, jak szybko się rozwija i jak wielkie robi postępy. – To była dla mnie dobra szkoła. Musiałem się wzmocnić fizycznie i okrzepnąć – mówił nam pomocnik, który dzięki bramce zdobytej w meczu z ŁKS stał się drugim najmłodszym, po Włodzimierzu
Lubańskim, strzelcem gola w ekstraklasie. Gdy Kaczmarski pokonywał bramkarza łódzkiego klubu, miał 16 lat i 93 dni, Lubański, trafiając na najwyższym poziomie po raz pierwszy, miał 16 lat i 52 dni.
Kolejka chętnych
Dobre występy na zapleczu ekstraklasy plus bardzo szybki rozwój musiały zwrócić na wychowanka Korony uwagę innych klubów. I tak się stało. Kolejka chętnych była długa (zainteresowane sprowadzeniem gracza były m.in. Legia, Lech i Lechia), ale wyścig wygrał Raków, przedstawiając najlepszą dla młodego zawodnika ścieżkę rozwoju. Bardzo możliwe, że jeszcze w tym sezonie dostanie kilka szans od trenera Marka Papszuna. Wszystko zależy od tego, czy uda mu się wygrać rywalizację z Marko Poletanoviciem i Igorem Sapałą. Oprócz Szelągowskiego Kaczmarski spotka w szatni Rakowa jeszcze jednego dobrego znajomego z Kielc. Latem tego roku stolicę województwa świętokrzyskiego na Częstochowę zamienił Marcin Cebula. I decyzji na pewno nie żałuje, bo rozgrywa najlepszy sezon w karierze.
Na tym jednak nie koniec wzmocnień Rakowa. Oprócz 16-letniego pomocnika do przygotowującego się w tureckim Belek do rundy wiosennej zespołu Papszuna dołączy też Dominik Holec. Słowacki bramkarz ostatnio występował w barwach Sparty Praga, jednak był tam tylko trzecim golkiperem. W Częstochowie 26-latek ma być numerem jeden.
6 MECZÓW od pierwszej [ do ] ostatniej minuty rozegrał w tym sezonie Iwo Kaczmarski. 7 spędził w kieleckim [ LAT ] klubie 16-letni pomocnik.