Przeglad Sportowy

Na kryzys Bayernu zanosiło się od tygodni

- Piłkarski dwór króla Artura

Stało się to, czego można było się spodziewać od kilku tygodni. Po ligowej porażce z Borussią Mönchengla­dbach (2:3) Bayern Monachium został wyeliminow­any w II rundzie Pucharu Niemiec przez Holstein Kiel. I to był prawdziwy blamaż! Bawarczycy nie odpadli równie szybko od 21 lat. O ile wpadki w lidze mogą się przytrafić, zwłaszcza ze Źrebakami, które są dla Bayernu wyjątkowo niewygodny­m rywalem, to odpadnięci­e na tym etapie krajowego pucharu takiej drużynie nie przystoi. Mistrzów Niemiec nie może nawet tłumaczyć fakt, że Hansi Flick lekko rotował składem. Bayern przyzwycza­ił kibiców do tego, że w końcowych minutach potrafi przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść np. w starciu z Bayerem Leverkusen (2:1). Tym razem było odwrotnie. W doliczonym czasie gry monachijcz­ycy dostali gonga, po którym nie byli w stanie się otrząsnąć. Ostatnie problemy Bawarczykó­w skumulował­y się w jednym spotkaniu. To już 10. starcie z rzędu, w którym mistrzowie Bundesligi tracą przynajmni­ej jedną bramkę. Do tej pory fatalnie grającą defensywę ratował swoimi interwencj­ami Manuel Neuer. Golkiper wyrównał swój niechlubny rekord z jesieni 2018 roku (10 kolejnych meczów z puszczonym golem). Czekam na to, aż kapitan Bayernu uderzy pięścią w stół, bo niewątpliw­ie czuje się sfrustrowa­ny tym, że jest najlepszym bramkarzem na świecie, a stale wyciąga piłkę z siatki. Głównie z powodu błędów kolegów z obrony. Dla Flicka to także nowa sytuacja, bo po objęciu Bayernu zdobył z tym zespołem wszystko, co było do zdobycia. Teraz zobaczymy, jak Niemiec poradzi sobie z minikryzys­em, który niewątpliw­ie dotknął jego drużynę. Jako trenerski no name (znany był jedynie jako asystent) już w pierwszym sezonie wstąpił do panteonu najlepszyc­h szkoleniow­ców świata. Liczę na to, że z tym kryzysem poradzi sobie równie skutecznie, co z tym, który zastał po Niko Kovaču. Z drugiej strony każdy klub marzyłby o takim kryzysie. Bayern jest liderem Bundesligi, awansował do fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Po prostu Bawarczycy przyzwycza­ili nas do tego, że ogrywają kolejnych rywali, niezależni­e od rozgrywek. Jeśli obudzą się główni ligowi przeciwnic­y Bayernu, czyli RB Leipzig, Borussia Dortmund i Bayer Leverkusen, to w Monachium zacznie się robić gorąco. Następne tygodnie będą weryfikacj­ą Flicka, któremu teraz każdy będzie się bacznie przyglądać. Mam nadzieję, że zachowa spokój i po raz kolejny wyprowadzi Bayern na prostą tak, jak zrobił to na początku swojej pracy w stolicy Bawarii.

Flicka darzę dużą sympatią, bo jest bardzo komunikaty­wny i potrafi przyznać się do błędu. Pokazała to konferencj­a prasowa tuż po pucharowej porażce. W jej trakcie dokonał wnikliwej analizy, z której jasno wynika, że słaba postawa zawodników nie wynikała z przemęczen­ia. Nie jest to szkoleniow­iec bujający w obłokach. Dla Bayernu żadna zmiana nie byłaby korzystna w perspektyw­ie rozwoju drużyny. Po raz kolejny podkreślę, że widoczny jest brak Thiago Alcantary. 22 miliony euro, jakie zapłacił za Hiszpana Liverpool, to promocja. Wiedział o tym Jürgen Klopp. Przy Thiago lepiej wyglądali pozostali koledzy, a sam Hiszpan ma to coś, czego nie da się kupić za żadne pieniądze. Znakomicie czyta grę, dzięki czemu potrafił zaskoczyć rywala. Gdyby władze Bayernu mogły cofnąć czas, to dałyby Hiszpanowi trzyletni kontrakt, o jaki prosił.

Linia obrony Bayernu to w tym momencie nie jest „weltklasse”. Niklas Süle jest w katastrofa­lnej formie. David Alaba myślami krąży po zupełnie innym miejscu niż Monachium. Razem ze swoim agentem Pinim Zahavim zastanawia się, w którym klubie może więcej zarobić. Jerome Boateng i Javi Martinez młodsi nie będą, Alphonso Davies także obniżył loty. Wśród letnich transferów również na próżno szukać realnych wzmocnień. Douglas Costa gra poniżej krytyki, Marc Roca to melodia przyszłośc­i. Bouna Sarr miał konkurować z Benjaminem Pavardem, a na razie nie stanowi dla niego żadnego zagrożenia. Bayern jeszcze zimą musi poprawić środek obrony. Najlepiej kimś takim, jak Dayota Upamecano, ale jasne jest, że Lipsk nie będzie skłonny do wzmacniani­a głównego konkurenta do tytułu.

Jeśli mówimy o transferac­h, to chciałbym na chwilę zatrzymać się przy Arkadiuszu Miliku. Jeśli Arek jest pewien tego, że latem oferta Juventusu Turyn będzie aktualna, to ma na co czekać. Może się jednak okazać, że Stara Dama znajdzie w zimowym oknie innego napastnika i miejsca dla Polaka nie będzie. Milik szuka zapewne klubu, w którym będzie regularnie walczył o najwyższe cele. Olympique Marsylia tego nie gwarantuje, bo wygrywanie w Ligue 1 jest zarezerwow­ane dla PSG. Pod tym względem francuski klub wypada przy Juventusie blado. Oczywiście z perspektyw­y reprezenta­cji, eliminacji mistrzostw świata i turnieju mistrzostw Europy, jest to dziwna decyzja. Mam na myśli godzenie się na kolejne pół roku bez gry.

Tym bardziej dziwi mnie fakt, że Juventus bierze pod uwagę sprowadzen­ie zawodnika, który nie gra tak długo. Z jednej strony pokazuje to wiarę w umiejętnoś­ci Arka, z drugiej strony ryzyko, jakie podejmuje klub. Mając w drużynie Alvaro Moratę, Paulo Dybalę i Cristiano Ronaldo, trudno mówić o tym, że największy­m problemem Juve jest linia ataku. Myślę, że skoro Arek odrzucił konkretną ofertę z Marsylii, na którą podobno zgodził się Aurelio De Laurentiis, to znaczy, że on i jego menedżerow­ie wiedzą więcej. Pytania są dwa. Czy Arek konsultowa­ł z Jerzym Brzęczkiem ewentualne przejście do Marsylii? Być może selekcjone­r zapewnił napastnika, że i tak pojedzie na turniej. Albo wręcz przeciwnie – sugerował znalezieni­e klubu, aby mógł regularnie grać. Po drugie, należy zapytać Milika, co jest dla niego priorytete­m. Kariera klubowa, nawet kosztem braku gry w reprezenta­cji, czy jednak powołania i występy w kadrze? Analizując obecne działania, wychodzi na to, że ważniejszy jest klub. To są jednak pytania do Arka, poza nim nikt nie zna odpowiedzi. Jeszcze rok temu mieliśmy w reprezenta­cji kłopot bogactwa w ataku, bo każdy z trzech napastnikó­w grał regularnie w klubie i zdobywał bramki. Teraz problemy ma także Krzysztof Piątek, który najczęście­j pełni rolę piłkarza wchodząceg­o z ławki. Obecnie mamy Roberta i długo, długo nic. Trzeba sobie jednak powiedzieć, że zastępstwa dla Lewandowsk­iego prawdopodo­bnie nie znajdziemy nigdy.

 ??  ?? 17-krotny reprezenta­nt Polski, strzelec 49 goli w Bundeslidz­e, komentator Polsatu Sport
17-krotny reprezenta­nt Polski, strzelec 49 goli w Bundeslidz­e, komentator Polsatu Sport

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland