Tomczyk już strzela
Zaległe mecze 16. i 17. kolejki rozpoczęły tegoroczne granie w Fortuna 1. Lidze.
Od dużego falstartu wiosenną część Fortuna 1. Ligi zaczął jeden z głównych kandydatów do awansu. ŁKS wysoko przegrał z GKS Tychy w zaległym meczu i nie wykorzystał szansy na wyprzedzenie Górnika Łęczna. Swoje spotkanie wygrał za to drugi z łódzkich klubów. Widzew pewnie pokonał Koronę Kielce.
Młodzi łodzianie w natarciu
Widzew odrabiał w zaległości z 16. kolejki. Dość nieoczekiwanie mecz na ławce rezerwowych łodzian rozpoczął Marcin Robak. W pierwszym składzie zastąpił go inny były napastnik Lecha – Paweł Tomczyk. Już w pierwszym kwadransie 22-letni napastnik wywalczył rzut karny i sam wymierzył sprawiedliwość, strzelając debiutanckiego gola dla Widzewa. Jeszcze przed przerwą błysnął drugi z młodych nabytków RTS. Piotr Samiec-talar został wypożyczony ze Śląska Wrocław, by mógł ogrywać się w I lidze. Wiosnę zaczął od świetnej indywidualnej akcji zakończonej golem. Po przerwie wynik mógł podwyższyć Tomczyk, ale po raz drugi z jedenastu metrów nie dał się pokonać Marek Kozioł. – Myślę, że z przodu jesteśmy już dobrze zgrani, co pokazywaliśmy jeszcze w sparingach. Szkoda tylko tego drugiego karnego, kiedy niepotrzebnie zdecydowałem się zmienić sposób strzału – mówił po meczu napastnik
RTS. Jedna wygrana udanej wiosny nie czyni, ale Widzew zaczął drugą część sezonu od trzech punktów, a należy pamiętać, że łodzianie mają jeszcze mecz zaległy. Regularne punktowanie pozwoli im marzyć o zajęciu miejsca barażowego.
Rycerze Wiosny bez broni
Drugi z łódzkich zespołów nie miał tak udanego weekendu.
Dla ŁKS mecz z GKS Tychy był drugim spotkaniem w tym roku. Łodzianie rozpoczęli obiecująco. 9 lutego na stadionie przy Alei Unii podejmowali Legię Warszawa w krajowym pucharze. Po zaciętym spotkaniu 3:2 wygrali mistrzowie Polski i to oni awansowali do kolejnej fazy. ŁKS pozostawił po sobie jednak dobre wrażenie i ich sobotni rywale mieli prawo do obaw. Po gościach nie było widać strachu. Trener Artur Derbin miał duży komfort i mógł wystawić swoją najsilniejszą jedenastkę. Od pierwszych minut na boisku oglądaliśmy dwóch piłkarzy pozyskanych zimą – Kamila Kargulewicza i Wiktora Żytka. GKS zaatakował od początku i sprowadzony z Siarki Tarnobrzeg Kargulewicz szybko mógł strzelić debiutanckiego gola, jednak pomylił się po dograniu Bartosza Biela. Przed przerwą po długim wrzucie z autu ten pomocnik GKS dopadł do piłki i pokonał Arkadiusza Malarza. Biel zaczął się cieszyć, ale po kilku sekundach przypomniał sobie, że sam kiedyś grał w zespole Rycerzy Wiosny i znacznie ograniczył radość po golu. – Gdyby nie było spotkania w Pucharze Polski z Legią i ten mecz rozpoczynałby nasze rozgrywki w rundzie rewanżowej, to mógłbym z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że coś złego dzieje w zespole. Drużyna wyglądała inaczej niż przed paroma dniami. Tamto spotkanie wlało w nas optymizm ale dziś nie wyglądaliśmy na drużynę zdeterminowaną i taką, która walczy o określony cel – mówił po meczu trener ŁKS Wojciech Stawowy. Po przerwie w ciągu kilku minut jego drużyna straciła dwa kolejne gole i nie było już nadziei na korzystny wynik. Tym bardziej, że w bramce GKS świetnie spisywał się Konrad Jałocha. 30-latek dwukrotnie w sytuacji sam na sam zatrzymał Łukasza Sekulskiego. – Jak dobrze pamiętam, to wygraną zaczęliśmy tylko, gdy przychodziłem do Tychów. Później każdy początek rundy to były nasze porażki, więc ten wynik tym bardziej mnie cieszy – mówił bramkarz GKS. Zadowolenia nie krył także trener gości Artur Derbin. W przerwie zimowej mówił, że jego zespół celuje w pierwszą szóstkę. Po wygranej nad ŁKS strata do drugiego miejsca znacznie się zmniejszyła i być może cele trzeba będzie zmienić. – Mierzyliśmy się w z jednym głównych kandydatów do awansu i wygraliśmy 3:0. Nie ukrywamy tego, że walczymy o czołowe lokaty. Dopiero tym meczem zakończyliśmy pierwsza rundę. Liczę na taką energię drużyny w dalszej części sezonu – powiedział po spotkaniu Derbin. Dla piłkarzy ŁKS porażka z GKS była piątą z rzędu. By myśleć o zajęciu drugiej lokaty w I lidze Rycerze Wiosny muszą jak najszybciej przerwać tę fatalną passę.