Atak epilepsji Dziczka
Polski pomocnik Salernitany zemdlał w trakcie meczu z Ascoli. Z murawy zabrała go karetka.
Stadio Cino e Lillo Del Duca w Ascoli został otwarty na początku lat 60., ale najprawdopodobniej w minioną sobotę działy się tam najdramatyczniejsze sceny w historii obiektu. W drugiej połowie meczu miejscowej drużyny z Salernitaną (0:2) w trakcie akcji w obronie pomocnik gości Patryk Dziczek upadł, po czym próbował wstać, jednak nie zdołał podnieść się z kolan i po sekundzie, może dwóch leżał bezwładnie na brzuchu na murawie. Zawodnicy będący w pobliżu Polaka zareagowali błyskawicznie i całe szczęście. Gdyby nie interwencja kapitana przyjezdnych Francesco Di Tacchio, wychowanek Piasta Gliwice udusiłby się własnym językiem. Po niespełna minucie na boisko wjechała karetka, Dziczek jeszcze na stadionie odzyskał przytomność i został przewieziony do szpitala w Ascoli. Lekarz Salernitany Epifano D’arrigo poinformował, że doszło do ataku epilepsji. To o tyle alarmujące, że we wrześniu miało miejsce takie samo zdarzenie, tyle że na zajęciach zespołu, nie w trakcie spotkania ligowego.
– Nie znamy przyczyny, która wywołała oba incydenty. We wrześniu przeprowadzono wszystkie badania kardiologiczne i neurologiczne, które nie wykazały problemów, jednak w świetle tego, co się stało, wszystko zaczyna się od nowa – powiedział doktor. Prawdopodobnie nie chodzi o kłopoty z sercem, bo użycie defibrylatora nie było konieczne. Na bardziej szczegółowe informacje jeszcze za wcześnie. Dziczek po rutynowych badaniach został przetransportowany do Rzymu i w stolicy Italii przejdzie kolejne testy. Tak naprawdę trudno przewidzieć, czy były młodzieżowy reprezentant Polski wróci jeszcze do gry. Kibice Salernitany popisali się miłym gestem i na bramie obiektu w Salerno wywiesili transparent w języku polskim: „Patryk nie poddawaj się”.
Dziczek występuje w I Granata na zasadzie wypożyczenia z Lazio Rzym, w tej ekipie z Serie B grają także Tomasz Kupisz i Paweł Jaroszyński . MATEUSZ JANIAK