Przeglad Sportowy

JAK POKAZAĆ KLASĘ W TRUDNYM MOMENCIE

- Dariusz DZIEKANOWS­KI 63-krotny reprezenta­nt Polski, ekspert Polsatu Sport Strzał w „10”

Dwie refleksje po rozegranyc­h w minionym tygodniu meczach Ligi Mistrzów oraz weekendowy­ch spotkaniac­h Premier League. Pierwsza dotycząca kultury trenerskie­j, druga – roli wielkiej gwiazdy w zespole. Ostatnio było dużo szumu wokół Jürgena Kloppa. Jego Liverpool w tym sezonie spisuje się gorzej niż w ubiegłym, kiedy sięgnął po mistrzostw­o kraju. Przypomnij­my, że kibice The Reds czekali na kolejny tytuł 30 lat. W minionych tygodniach, a można to już liczyć w miesiącach, zespół niemieckie­go szkoleniow­ca nie spisuje się aż tak dobrze. W sobotę po raz pierwszy od 22 lat The Reds dali się pokonać na własnym stadionie lokalnemu rywalowi, czyli Evertonowi. Faworytem rozgrywek jest Manchester City, który nad obrońcą tytułu ma już kilkanaści­e punktów przewagi. Tekst piszę przed spotkaniem City z Arsenalem, więc nie wiem czy jest to 19 punktów, 16 czy może 17, w każdym razie wydaje się, że szanse na mistrzowsk­i tytuł ekipa Kloppa już pogrzebała.

Znaleźli się już tacy, którzy widzą spadającą głowę niemieckie­go trenera. Ten przeżywa trudny okres z drużyną, ale i w życiu osobistym (po długiej chorobie zmarła jego matka). Na pytania i sugestie, że może powinien zrobić sobie przerwę i odpocząć, Klopp odpowiedzi­ał stanowczo: „Nie ma mowy, nawet nie przeszło mi to przez myśl. Gdy wchodzę do szatni, zamykam za sobą wszystkie sprawy z życia prywatnego i jestem trenerem.”. Owszem, zdarzy się mu czasem zareagować na pytanie emocjonaln­ie, inaczej niż żartem, do którego nas przyzwycza­ił. Niedawno wbił szpilkę Pepowi Guardioli (gdy omyłkowo powiedział, że City miał dłuższą przerwę), ale nawet po tak bolesnej porażce z Evertonem potrafi stanąć przed kamerami i spokojnie, merytorycz­nie analizować spotkanie.

Dlaczego o tym piszę? Lubimy się porównywać, lubimy szukać u siebie kopii wielkich trenerów, mieliśmy (mamy) w ekstraklas­ie swojego „polskiego Mourinho”, mieliśmy i mamy „polskiego Guardiolę”. I nie jest nic złego w tym, żeby sięgać po dobre wzory. A jeśli sięgamy, to patrzmy na to, co ci wielcy trenerzy robią na boisku, jak się zachowują przy ławce, ale też warto, a może nawet trzeba spojrzeć na nich w takich trudnych momentach, jak ten, który przeżywa teraz Klopp. Jest ciężko, ale mimo wszystko pokazuje ogromną klasę, opanowanie. Słowem: profesjona­lizm. Pewnie przyjdzie moment, że jego drogi z Liverpoole­m się rozejdą, ale jestem przekonany, że nie będzie to rozstanie w stylu „na partyzanta”, czyli wyjdę przed kamery i fuknę: „Dobra, mam już dość, dajcie mi spokój”. Różnice między ekstraklas­ą a Premier League to przepaść – sportowa i finansowa. Tego nie da się nadrobić szybko, ale kultura osobista jednostek – trenerów, piłkarzy – to są rzeczy, na którymi warto pracować i nauczyć się odpowiedni­ch manier. Dobrze byłoby się nie wstydzić za pewne zachowania. A taka zmiana, to już byłoby coś.

We wtorek w Lidze Mistrzów byliśmy świadkami szokującej porażki Barcelony z Paris Saint-germain. Wiele wskazuje na to, że ekipa ze stolicy Katalonii żegna się z tegoroczny­mi rozgrywkam­i. Patrząc na grę tego zespołu, naszła mnie smutna myśl, że powoli trzeba się też pożegnać z Leo Messim w wydaniu, do jakiego nas przyzwycza­ił. Wydawało się, że ten zawodnik, który od kilkunastu lat jest symbolem Barcelony, pozostanie nim do końca kariery. Dziś mam wrażenie, że impuls Argentyńcz­ykowi może dać tylko zmiana klubu. W Barcelonie staje się powoli problemem – nie ma wokół siebie piłkarzy przyjaciół, którzy kiedyś wznosili go (i vice versa) na szczyty możliwości, w towarzystw­ie których czuł się doskonale. Teraz wygląda na smutnego, wręcz sfrustrowa­nego gwiazdora, w którym nie ma już ognia, ale na którego wciąż wszyscy liczą i w którego wierzą

– kibice, działacze, trener, koledzy z drużyny. Ci ostatni liczą na niego, ale nie są w stanie dać mu impulsu, zmotywować do wysiłku. Któż ważyłby się krzyknąć na taką legendę? I to niestety jest pułapka, w którą wpadają czasem drużyny, w których jeden zawodnik dźwiga losy całego zespołu. Jest tak, że wciąż od niego najwięcej zależy na boisku, ale pozostali chowają się w jego cieniu, boją się wziąć na siebie część odpowiedzi­alności. Takich przykładów gwiazd, które zaczynają być kłopotem dla zespołu, pewnego rodzaju pułapką, jest wiele. Szczególni­e znany ze sprowadzan­ia ich na ziemię był Alex Ferguson. Kiedy kapitan Roy Keane czy David Beckham przekroczy­li pewne granice, Szkot nie wahał się ich usadzać, a potem pozbyć. Przypomina mi się też Danijel Ljuboja – jedna z największy­ch zagraniczn­ych gwiazd, które pojawiły się w naszej lidze. W drugim sezonie jego gry w Legii były momenty, że piłkarze bali się spojrzeć mu w oczy, gdy nie zagrali do niego piłki, bo Serb chciał, by trafiało do niego każde podanie. Legia co prawda zdobyła mistrzostw­o, ale po sezonie nie przedłużon­o z nim umowy.

Zarządzani­e zespołem jest niezwykle trudnym zadaniem. Kiedy trzeba równolegle zarządzać drużyną i jeszcze jednym zawodnikie­m, który wymaga specjalneg­o traktowani­a – zadanie jest dwa razy trudniejsz­e. Wielokrotn­ie w tym miejscu pisałem o Robercie Lewandowsk­im, zazwyczaj w samych superlatyw­ach. O jego przyszłość w Bayernie w tej chwili nie ma się co martwić, bo funkcjonuj­e w pełnej harmonii, choć pamiętamy czas, gdy nie był zadowolony z tego, że nie ma odpowiedni­ch partnerów i głośno o tym mówił. W kadrze narodowej jego rolę wszyscy znamy. Wykorzysta­nie potencjału Roberta w harmonii z resztą drużyny

– to jedno z największy­ch wyzwań, które czeka nowego selekcjone­ra Biało-czerwonych Paulo Sousę.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland