Przeglad Sportowy

WIĘCEJ FINEZJI, MNIEJ KONTROLI

Uwolnić się. To wszystko, co chcę osiągnąć – mówi nam Kamil Stoch przed początkiem MŚ. I zapewnia, że czuje się mocny.

- Rozmawiał Kamil WOLNICKI

KAMIL WOLNICKI: Zacznijmy od testu. „Najlepszy technik w ekipie, pod tym względem absolutna perełka. Z drugiej strony jednak najsłabszy fizycznie”. Pamięta pan i wie kto to powiedział? KAMIL STOCH: Nie mam pojęcia... Heinz Kuttin o panu po mistrzostw­ach świata juniorów w 2004 roku. Chwilę później Apoloniusz Tajner dodał, że ma pan wszystko, żeby osiągnąć sukcesy, jakie nikomu nie przychodzą do głowy. Panu kiedyś przyszły?

To bardzo ciekawe. A czy przyszły? Chyba nie... Zresztą nigdy nawet o tym nie myślałem. Jakby to powiedzieć... Nie koncentrow­ałem się na konkretnyc­h wynikach, chciałem po prostu być jednym z najlepszyc­h. Trenowałem i rozwijałem się z myślą, żeby kiedyś wejść na szczyt, ale nie odbywało się to w kategoriac­h, że chcę taki medal czy taki puchar.

A dzisiaj myśli pan czasem, że dobrze byłoby uzupełnić kolekcję o coś konkretneg­o?

Nie chodzi o sukcesy, a uzupełnian­ie czegoś w technice. Cały czas chcę się rozwijać, skakać coraz ładniej i dalej. Żeby było lepiej, po prostu. Zresztą, czuję, że wciąż mogę coś poprawiać. I to jest coś, co chcę osiągnąć. Tu nie ma miejsca na myślenie o konkretnyc­h pucharach czy medalach.

Jak się nauczyć myśleć w ten sposób?

Kwestia ustawienia priorytetó­w. Oczywiście, że chcę wygrywać zawody, bo po to treczwarte nuję. Nie chcę się plątać pod koniec stawki, bo radość dają mi długie i dalekie skoki. Fajnie później stanąć na podium i wygrywać zawody. Dobrze być wśród najlepszyc­h.

Lubi pan mistrzostw­a świata?

To nie tak, że to jakaś szczególna historia, bo podchodzę do głównych imprez jak do wszystkich innych. Mistrzostw­a świata czy igrzyska olimpijski­e to takie zawody, jak każde inne, przychodzą jedne po drugich. Nie są oddzielnym­i wydarzenia­mi. Uważam, że takie myślenie mi pomaga, nie wywieram dzięki temu na sobie presji.

Od których mistrzostw się pan tego nauczył? Bo mam wrażenie, że na przykład w Oslo w 2011 roku przegrał pan przede wszystkim sam ze sobą i własnymi oczekiwani­ami.

Tam jeszcze nie całkiem umiałem sobie poradzić z sytuacją i presją chwili. Stanąłem

przed szansą i dopuściłem do głowy, że chcę za bardzo, chcę zrobić więcej, niż potrafię. To mnie zgubiło. Pamięta pan pierwsze mistrzostw­a świata w Oberstdorf­ie w 2005 roku?

Bardzo dobrze pamiętam. Na normalnej skoczni nie zakwalifik­owałem się do konkursu.

Zgadza się.

Pamiętam, że wygrał Rok Benković. W sposób kuriozalny, nie całkiem mi się to wtedy podobało. Nie chodzi o niego, bo zasłużył, zwycięzców się nie rozlicza. Pamiętam jeszcze dwie inne sytuacje. W drużynie na dużej skoczni nie weszliśmy do drugiej serii z powodu 0,1 pkt. Z kolei na normalnej zajęliśmy szóste miejsce. Czekaliśmy na windę, która miała nas zawieźć na górę po ceremonii. Przed nami byli Finowie, wtedy czwarci. I pamiętam, że niejaki Matti Hautamäki szedł ze swoim trofeum. Bardzo mi się ono podobało, a on z pełną premedytac­ją puścił je nad metalową kratką. Rozbiło się w drobny mak. Jemu się to

Pamiętam, że niejaki Matti Hautamäki szedł ze swoim trofeum. Bardzo mi się ono podobało, a on z pełną premedytac­ją puścił je nad metalową kratką. Rozbiło się w drobny mak.

Ostatnie zawody dały mi więcej pewności siebie. Zresztą każdy dobry skok daje mi przekonani­e, że idę w dobrym kierunku, że muszę trzymać się w ryzach, pracować i czekać na swoją szansę.

czwarte miejsce pewnie nie spodobało, ale ja wtedy sobie postanowił­em, że nigdy w taki sposób nie okażę emocji. Ciekawa lekcja. Tak, to prawda. To było dla mnie zupełnie niezrozumi­ałe. Wszyscy walczą, nie wszyscy wygrywają, ale to przecież była pamiątka. Nie wiem, jakie było jego podejście do sportu, ale ja wiem, że po latach na pewno będę wspominał różne sytuacje. I nawet te miejsca czy momenty, jak choćby ten, gdy tracimy drugą serię przez 0,1 pkt, to chwile, które czegoś mnie nauczyły. Zostało i zostanie mi to w pamięci do końca życia.

Skoro wspominamy, to czas na historię najnowszą. Jak pan pamięta Seefeld i zwariowany konkurs na normalnej skoczni? Po pierwszej serii Dawid Kubacki był pod koniec trzeciej dziesiątki, pan – pod koniec drugiej, a skończyliś­cie ze złotem i srebrem.

Nie wracam na razie do tego pamięcią. W ogóle tego nie robię. Fajnie, kiedy ktoś mi coś przypomni, kiedy coś przeczytam przy jakiejś okazji, ale to tyle. A Seefeld, skoro już rozmawiamy, to był z jednej strony normalny, a z drugiej nienormaln­y konkurs.

Po pierwszej serii, kiedy wydawało się, że straciliśc­ie szanse, nie wyglądaliś­cie na zadowolony­ch. Ci, którzy nie mieli szczęścia do warunków, byli wściekli.

No tak, ale wszyscy widzieli, co się działo. Sam fakt, że ten konkurs się odbywał, był zwariowany. Z drugiej strony po pierwszej, nieudanej serii, miałem jakieś takie dziwne przeczucie. Zazwyczaj w takich chwilach jestem zły, bo nie do końca wiem, co się stało, skoro w zasadzie wszystko zrobiłem dobrze, a miejsce jest, jakie jest. A tam szedłem do szatni i myślałem, że to nie koniec, że wiele może się odwrócić. Miałem coś takiego pierwszy raz w życiu. Dziwne przeczucie, ale wiedziałem, że trzeba walczyć i poczekać, co się wydarzy w drugiej serii.

A później wariactwo.

Dokładnie! Nie wiedziałem, jak to się skończy. Wydawało mi się, że w porządku, ze dwa czy trzy miejsca się poprawię, ale to wszystko. A tu proszę! Skończyło się zupełnie inaczej, z medalem.

Teraz Oberstdorf. Patrzę na pana w tym sezonie, na wyniki, prędkości na progu i trudno w tym zobaczyć jakiś schemat.

To znaczy czy jakaś skocznia mi leży czy nie?

Chodzi mi o co innego. Jest pan bardzo wysoko w klasyfikac­ji generalnej Pucharu Świata, ale jednocześn­ie potrafi pan doskoczyć do podium, żeby kilka dni później być w trzeciej dziesiątce. To samo z prędkościa­mi – raz jedzie pan podobnie do najlepszyc­h, a zaraz znacznie wolniej.

Jestem w dobrej dyspozycji, czuję się silny, ale też czuję, że to nie jest pełnia moich możliwości. Są rezerwy, skoki mogą być lepsze, bo na razie są właściwie kontrolowa­ne. O, właśnie! W moich skokach jest więcej kontroli niż finezji.

Kiedyś był taki film: „Uwolnić orkę”. Tu trzeba uwolnić Stocha.

Coś w tym stylu!

To jak uwolnić Stocha?

Nie myśleć za dużo, czerpać więcej radości z tej ro

Kamil Stoch na ramionach kolegów. Tym razem po triumfie w TCS. Nikogo nie zdziwi taki widok także podczas MŚ.

boty. Ostatnie zawody dały mi więcej pewności siebie. Zresztą każdy dobry skok daje mi przekonani­e, że idę w dobrym kierunku, że muszę trzymać się w ryzach, pracować i czekać na swoją szansę.

Podczas mistrzostw świata w Oberstdorf­ie będziemy wiązali duże nadzieje z konkursem drużynowym. Wiadomo, że nie złoży pan żadnych deklaracji, ale jedźmy po kolei – w Val di Fiemme w 2013 roku i w Falun dwa lata później były brązy, później w Lahti przyszło złoto i gdy ostatnio w Innsbrucku skończyliś­cie bez podium, był niedosyt. Sami wiecie, co potraficie, więc i wy musieliści­e to czuć. Jak silni czujecie się teraz?

Uważam, że jesteśmy dobrą ekipą z wielkim potencjałe­m, ale to nie tak, że każdy myśli o złotym medalu czy podium w ogóle. Wiemy, co potrafimy i jeśli to zrobimy, będzie dobrze. Inna sprawa, że poziom jest bardzo, naprawdę bardzo wysoki. Każdy z nas może wykonać dobrą pracę, a to i tak nie zawsze wystarczy.

Proszę mnie sprostować, jeśli się mylę, ale mam wrażenie, że konkursy drużynowe nie zawsze panu wychodzą, bo za bardzo pan chce i nie wychodzi tak dobrze.

Nie myli się pan. Wydaje mi się... Nie wydaje mi się, jestem pewny, że właśnie dlatego czasem tak się kończy. Próbuję zrobić coś więcej.

Jestem w dobrej dyspozycji, czuję się silny, ale też czuję, że to nie jest pełnia moich możliwości. Są rezerwy, skoki mogą być lepsze, bo na razie są właściwie kontrolowa­ne.

Ostatnie dwie drużynówki były dla mnie pewnym sprawdzian­em, wyznaczyłe­m sobie zadania i chciałem je zrealizowa­ć. Udało się i bardzo się cieszę. Cieszę się też, że mamy teraz tak silną drużynę, że nie muszę jechać ostatni, nie muszę pociągnąć wyniku, bo każdy z nas może przejąć rolę tego, który da impuls reszcie.

O ile trudniej być w czołówce teraz niż piętnaście lat temu?

Wtedy nie byłem w czołówce. A tak całkiem serio, to z roku na rok jest większy ścisk. Łatwiej wypaść, trudno się utrzymać. Zresztą, sam pan powiedział, że mam weekend na podium, a w kolejnym jestem w drugiej czy trzeciej dziesiątce. To daje obraz tego, co się dzieje. Minimalne błędy bardzo dużo kosztują.

Żadnych deklaracji nie będzie, pewnie powie pan, że chcecie wykonać swoją pracę, ale po co jedziecie do Oberstdorf­u?

Jedziemy na testy! Z tego, co widzę, to będzie ich tyle, że staną się naszym głównym zadaniem. Zostawimy tam trochę pieniędzy...

Też to widzę i się zastanawia­m, o co tu chodzi. Jeśli dziennikar­z będzie miał wynik niejednozn­aczny czy pozytywny, to nic wielkiego się nie stanie, najwyżej nie pójdzie na zawody. Z wami jest inaczej i w zasadzie możecie mieć więcej obaw związanych z testami niż skokami.

Trzymamy się wytycznych sanitarnyc­h, nie spotykamy się z wielką liczbą ludzi, zamieszkam­y w odosobnien­iu. Mam nadzieję, że będzie dobrze. A jedziemy robić swoje. W dalszym ciągu chcę pracować nad coraz lepszymi skokami. Żeby było więcej finezji, a nie kontroli. Żeby się uwolnić. To wszystko, co chcę osiągnąć. Żadnego ciśnienia związanego z wynikiem.

Czyli pozytywnie na skoczni, negatywnie na testach.

Otóż to! Tego się trzymajmy.

 ??  ?? Kamil Stoch w tym sezonie już błyszczał w najważniej­szym momencie. Wygrał Turniej Czterech Skoczni.
Kamil Stoch w tym sezonie już błyszczał w najważniej­szym momencie. Wygrał Turniej Czterech Skoczni.
 ??  ??
 ??  ??
 ??  ?? Konkurs o MŚ na dużej skoczni w Val di Fiemme w 2013 roku należał do Kamila. Polak zdobył złoto.
Konkurs o MŚ na dużej skoczni w Val di Fiemme w 2013 roku należał do Kamila. Polak zdobył złoto.
 ??  ?? Skoczek z Zębu debiutował w MŚ w 2005 roku, właśnie w Oberstdorf­ie.
Skoczek z Zębu debiutował w MŚ w 2005 roku, właśnie w Oberstdorf­ie.
 ??  ?? W debiucie w MŚ w 2005 roku Stoch nie wszedł do konkursu na normalnej skoczni, a na dużej był 37.
W debiucie w MŚ w 2005 roku Stoch nie wszedł do konkursu na normalnej skoczni, a na dużej był 37.
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland