Przeglad Sportowy

Jeden stopień na raz

Piotr Janczukowi­cz miał kilka ofert z ekstraklas­y, ale zdecydował się na transfer do ŁKS Łódź.

- Łukasz GRABOWSKI @elgrabowsk­i

Cześć, jestem Piotrek i przyszedłe­m pograć w piłkę – karteczkę z taką treścią, napisaną jak najprostsz­ym językiem, nastoletni Piotr Janczukowi­cz zabrał na pierwszy trening po przeprowad­zce do Niemiec, gdzie wyjechał z rodziną. Nie znał nikogo, nie potrafił też powiedzieć słowa po niemiecku. Ale za to dobrze kopał, czym szybko zyskał w oczach kolegów i trenerów SV Böblingen.

Gol na przywitani­e

Wejście do szatni ŁKS 21-latek, przynajmni­ej teoretyczn­ie, miał łatwiejsze. Znał język, nie musiał się też prosić o pozwolenie na grę, bo to łodzianie mocno się starali, by sprowadzić utalentowa­nego gracza. Chętnych na zatrudnien­ie zawodnika Ii-ligowej Olimpii Grudziądz nie brakowało nawet wśród ekstraklas­owych klubów. Do walki o podpis piłkarza zgłosiły się m.in. Piast Gliwice i Wisła Płock, ale to klub z alei Unii ostateczni­e go skusił.

I już po pierwszym występie w biało-czerwono-białych barwach szefowie ŁKS mogli sobie pogratulow­ać. Janczukowi­cz w pucharowym meczu z Legią (2:3) strzelił gola i dał łodzianom nadzieję na odrobienie strat i doprowadze­nie do dogrywki. Ostateczni­e to się nie udało, ale urodzony w Słupsku gracz pokazał, że potrafi grać w piłkę i może być jednym z ważniejszy­ch zawodników w układance Wojciecha Stawowego.

– Piotr zaprezento­wał się z dobrej strony i to mimo tego, że w trakcie obozu w Turcji miał spore problemy – zdradził podczas pomeczowej konferencj­i szkoleniow­iec Rycerzy Wiosny.

Na obozie przygotowa­wczym Janczukowi­cz przede wszystkim odstawał od kolegów pod względem przygotowa­nia fizycznego. Choć od kilku miesięcy trenował indywidual­nie z wysoką intensywno­ścią i realizował rozpiskę otrzymaną z łódzkiego klubu, miał problem, by przystosow­ać się do obciążeń, jakie serwował piłkarzom Stawowy. Młody napastnik bardzo chciał nadrobić wszystkie zaległości i mimo tego, że markery zmęczeniow­e były u niego na najwyższym poziomie, rwał się do pracy i dodatkowyc­h treningów. Stopować musieli go członkowie sztabu szkoleniow­ego, którzy tłumaczyli mu, że ćwicząc w ten sposób, może sobie tylko zaszkodzić.

Problemy z dojściem do formy mogły być spowodowan­e koronawiru­sem, którym zawodnik zaraził się chwilę po przeprowad­zce do Łodzi. Janczukowi­cz ze względu na kwarantann­ę nie mógł nawet wynająć mieszkania i wszystkim zajmowali się pracownicy agencji menedżersk­iej, z którą współpracu­je. – Umowę do podpisania wsunąłem mu przez okno samochodu – zdradza Patryk Adamik z Seven United.

Zmiana pozycji

Drugi, mniejszy kłopot, z jakim musiał sobie poradzić były gracz Olimpii, to przystosow­anie się do sposobu gry ŁKS. Nie dość, że zmienił poziom rozgrywkow­y, to jeszcze w Grudziądzu częściej występował w roli skrzydłowe­go niż środkowego napastnika, gdzie widzi go Stawowy. – Takie ustawienie trenowaliś­my w Turcji i tak będę ustawiał Piotrka. Oczywiście pamiętam, że w razie potrzeby może też zagrać na skrzydle – mówi trener ŁKS. Teraz Janczukowi­cz nie ma ani problemów ze zdrowiem, ani z kondycją, ani z grą w roli środkowego napastnika. Jedyne, na co może narzekać, to brak zwycięstwa w barwach ŁKS. Najpierw łodzianie przegrali z Legią 2:3 w rozgrywkac­h o Puchar Polski, a później musieli uznać wyższość GKS Tychy (0:3) w ligowym starciu. – Gdyby nie to, że wcześniej zagraliśmy dobry mecz z Legią, mógłbym po spotkaniu z GKS stwierdzić, ze coś złego dzieje się z zespołem. Na razie jest za wcześnie na takie słowa. Musimy ciężko pracować i grać dalej – stwierdził ostatnio Stawowy.

 ??  ?? Szefowie ŁKS przedstawi­li Piotrowi Janczukowi­czowi konkretny plan na przyszłość, czym skusili 21-latka do podpisania kontraktu z łódzkim klubem.
Szefowie ŁKS przedstawi­li Piotrowi Janczukowi­czowi konkretny plan na przyszłość, czym skusili 21-latka do podpisania kontraktu z łódzkim klubem.
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland