ZAKSA NA MAKSA!
W 1/4 FINAŁU LIGI MISTRZÓW DRUŻYNA Z KĘDZIERZYNA POKONAŁA WE WŁOSZECH NAJLEPSZY KLUBOWY ZESPÓŁ ŚWIATA CUCINE LUBE CIVITANOVA 3:1.
Jestem dumny z zespołu, bo chłopcy zagrali fantastyczny mecz. Nie załamywali się trudnymi momentami, wychodzili z opresji i odnieśli bardzo cenne zwycięstwo. Zdarzały im się w tym spotkaniu proste błędy, których w Pluslidze unikaliśmy, tym cenniejsze jest zatem zwycięstwo – mówi prezes ZAKS-Y Kędzierzyn-koźle Sebastian Świderski. Ma powody do zadowolenia, bo mistrzowie Polski dokonali rzeczy wielkiej – w pierwszym meczu ćwierćfinałowym Ligi Mistrzów na wyjeździe pokonali 3:1 obrońcę tytułu i klubowego mistrza świata. To pierwsze w historii zwycięstwo ZAKS-Y nad Cucine Lube po serii trzech porażek. Bardzo ważne, choć nic jeszcze kędzierzynianom niedające. Żeby awansować do półfinału, ZAKSA musi w rewanżu wygrać przynajmniej dwa sety. W przypadku porażki 0:3 lub 1:3 zostanie rozegrany złoty set.
Nie myślec o dwóch setach!
– Spokojnie, na razie zrobiliśmy tylko pierwszy krok. W rewanżu nie mamy prawa myśleć o wygraniu tylko dwóch setów, bo to może nas zgubić. Trzeba grać o pełną pulę, bo doskonale pamiętamy poprzedni rok, gdy w ćwierćfinale pokonaliśmy na wjeździe Kuzbass Kemerowo, by przegrać u siebie i odpaść z rywalizacji – studzi emocje Świderski.
Trudno jednak było nie wpaść w euforię, patrząc wczoraj na poczynania ZAKS-Y. Kędzierzynianie rozpoczęli mecz z włoską potęgą od prowadzenia 4:0 i dali sygnał, że nie zamierzają paść na kolana przed faworytem. Mistrzowie Polski nie poddali się nawet po laniu, jakie dostali w drugiej partii. Rywale bombardowali polski zespół zagrywką, atakowali z siłą słonia i wygrali drugiego seta do 14. Mieli w tym meczu aż trzynaście asów serwisowych, przy zaledwie sześciu gości. ZAKS-Y jednak nie złamali. Kędzierzynianie na potężną siłę rywal odpowiadali sprytem, techniką i determinacją w grze obronnej. I świetnym blokiem, w którym wygrali 12:7. Benjamin Toniutti kapitalnie rozgrywał piłki, a jego koledzy zdobywali punkty kiwkami, sprytnymi zagrywkami.
Semeniuk show
Tym bardziej że ZAKSA miała wczoraj w składzie fantastycznie dysponowanego Kamila Semeniuka. Przyjmujący, który jest odkryciem sezonu, we Włoszech kończył ataki, raził rywali zagrywką i blokował gwiazdy Cucine Lube i zasłużenie został wybrany na MVP meczu.
– W poprzednim sezonie wypożyczyliśmy Semena do Aluronu Zawiercie, żeby mógł pograć i nabrać doświadczenia. Inni trenerzy widzieli w Kamilu świetnego zmiennika, kogoś kto może odmienić losy meczu, ale do szóstki go nie wstawiali. Trener Nikola Grbić od razu powiedział, że będzie na Semniuka stawiał. Uwierzył w niego i dał mu szansę, a Semen wspaniale mu się odwdzięcza – mówi Świderski. Trudne chwile w Civitanovie przeżywał drugi z przyjmujących Aleksander Śliwka. Gospodarze ostrzeliwali go zagrywką, zdobywając w ten sposób wiele punktów. Mistrza świata jednak nie złamali, bo Śliwka podniósł się niczym Feniks z popiołów, a w ostatnim secie to on obok Semeniuka zdobywał decydujące punkty, ostatecznie pogrążając Cucine Lube.
Niestety sensacji nie było w drugim wczorajszym ćwierćfinale, w którym PGE Skra Bełchatów przegrała u siebie 1:3 z Zenitem Kazań. Bełchatowianie, choć na krajowych parkietach przeżywają trudne chwile, w starciu z sześciokrotnym triumfaotrem Ligi Mistrzów walczyli dzielnie. Dwa sety przegrali do 23 i po zaciętych końcówkach. Niestety, kluczowe akcje wygrywali goście, a najwięcej punktów dla Zenitu zdobył były zawodnik bełchatowskiego klubu Bartosz Bednorz. W Kazaniu Skra musi wygrać 3:0 lub 3:1, by doprowadzić do złotego seta.