Przeglad Sportowy

Małysz ma rację, to wielki biznes

- Kamil WOLNICKI Zastępca redaktora naczelnego „Przeglądu Sportowego” Tak to widzę

Po co jedziecie do Oberstdorf­u? – zapytałem w poniedział­ek Kamila Stocha. – Jedziemy na testy! Z tego, co widzę, to będzie ich tyle, że staną się naszym głównym zadaniem. Zostawimy tam trochę pieniędzy... – powiedział mistrz. Pośmialiśm­y się chwilę, bo w sumie nic innego nie zostało, ale tak naprawdę nie ma w tym nic śmiesznego. Prezes Polskiego Związku Narciarski­ego Apoloniusz Tajner mówił mi jeszcze pod koniec ubiegłego roku, że sezon z testami będzie kosztował około 600 tysięcy złotych. Jeszcze raz. 600 tysięcy złotych! A mowa o niewielkie­j w sumie grupie ludzi. Dzisiaj Adam Małysz grzmi, że ktoś robi na tym potężny biznes i w zasadzie trudno się z nim nie zgodzić. I OK, rozumiem, że trzeba, że takie czasy i w ogóle to najlepiej zachowajmy dystans. Jakby jeszcze dało się w tym wszystkim zachować jakiś zdrowy rozsądek, to w ogóle byłoby znakomicie, ale o tym politycy mówią stosunkowo rzadko. Pewnie nie znają. Kilka miesięcy temu, gdzieś między początkową histerią, a pełnymi plażami i kolejkami do sklepów meblowych, jeden z wirusologó­w zapytał mnie, kto w tej sytuacji odczuwa pozytywne skutki zmian. Pomyślałem o firmach farmaceuty­cznych i to logiczne, ale doktor się zaśmiał i stwierdził, że oni sami też. Bo latami w zasadzie nikt się nimi poważnie nie interesowa­ł, a teraz w końcu ich słuchają. No i dobrze, mądrych zawsze trzeba słuchać, choć przy okazji trzeba też jakoś żyć. S port jako jedna z pierwszych gałęzi gospodarki podjął próby odrodzenia. Od początku trzymałem i cały czas będę trzymał kciuki za wszystkich walczących o swoje. Za sportowców i organizato­rów imprez szczególni­e. Tym bardziej że mierzą się z wyzwaniami, o jakich rok temu w Europie nikt jeszcze nie myślał. Proponowan­e dzisiaj zasady rozegrania igrzysk olimpijski­ch w Tokio jeszcze niedawno nazwałbym nierealnym­i, dzisiaj prawie nikt się nie krzywi. Z mistrzostw­ami świata w narciarstw­ie klasycznym jest podobnie. Żeby pojechać do Oberstdorf­u trzeba wydrukować trochę makulatury, wypełnić kilka formularzy i, oczywiście, w kółko się testować. A le warto. Gdy na początku zadymy wszyscy poszli do domu i pojawiły się hasła, że sport jest potrzebny, także ten wyczynowy, nie wszyscy wierzyli. Oczywiście, zawsze będę pamiętał, że często jest brudnym biznesem, ale dzisiaj myślę, że wielu pomógł. Choćby wtedy, kiedy już znowu dało się go oglądać, siedząc przed telewizore­m. Z udawanym hałasem z trybun, oczywiście, ale jednak wszystko to, co dzieje się na arenach, jest prawdziwe. Takie, jak przedtem. I liczę, że mistrzostw­a świata w Oberstdorf­ie też takie będą. Że Stoch, Dawid Kubacki czy Piotrek Żyła dadzą ludziom uśmiech i radość. A rmia naszych weteranów wciąż daje radę, wciąż jest groźna dla wszystkich i każdy się z nimi liczy. Mają wszystko, żeby walczyć o medale indywidual­nie i w drużynie, najpewniej z Andrzejem Stękałą. Pamiętam pożegnanie Małysza w Oslo, biało-czerwone Val di Fiemme, Falun, gdzie Szwedzi dość umiarkowan­ie interesowa­li się skokami, Lahti z historyczn­ym złotem drużyny czy wreszcie najbardzie­j zwariowany konkurs, jaki widziałem, czyli ten w Seefeld. Teraz już wiadomo, że będzie inaczej. Ciszej, spokojniej, w maskach, z kibicami wyciętymi z kartonu. Na szczęście na skoczni powinno być normalnie. Tak, jak dawniej. Oczywiście, jeśli pozwolą na to wyniki testów.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland