Przeglad Sportowy

● CO PETER WILSON ZAWDZIĘCZA KUCHARCE

Napastnik Górali opowiada o swoich początkach, grze dla Liberii i piekle wojny.

-

Nie miałem szans poznać swojego ojca, ponieważ został zamordowan­y, zanim się urodziłem. Mama wiele razy uciekała z jednej wioski do drugiej.

JAKUB RADOMSKI: Kto miał największy wpływ na to, że zaczął pan grać w piłkę. były na zewnątrz i latały mi na różne strony. Nie dziwię się kolegom, bo to musiało wyglądać przekomicz­nie. Byłem jednak dobry i przekonałe­m ich swoimi umiejętnoś­ciami. Pamiętam turniej dla różnych roczników, organizowa­ny przez nasz klub. Miałem 11 albo 12 lat i strzeliłem gola przewrotką. Osoby, które to widziały, pokazywały mnie palcami i mówiły: „To ten chłopiec to zrobił. On będzie świetnym zawodni- kiem”.

W szkole, o której pan opowiadał, liczyły się tylko sport i piłka nożna?

Nie. Zawsze byłem ambitnym dzieckiem i chciałem mieć dobre stopnie z każdego przedmiotu. Lubiłem historię, zresztą do dziś się nią interesuję. Być może ma to związek z tym, co przeszedłe­m jako dziecko. Interesowa­ły mnie opowieści o Liberii, z której uciekliśmy z mamą, siostrą i ciocią, ale nawet teraz, gdy trafiłem do Polski, zacząłem czytać o tym, jak wiele przeszedł wasz kraj.

Uciekliści­e w 1999 roku, gdy w Liberii trwała straszliwa wojna domowa. Miał pan trzy lata. Pamięta pan jakieś obrazy, sceny?

Żadnych, bo byłem za mały, ale mama dużo mi opowiadała. Nie miałem szans poznać swojego ojca, bo został zamordowan­y, zanim się urodziłem. Wojna domowa jest czymś straszliwy­m, bo mieszkańcy jednego kraju walczą ze sobą i nie masz pojęcia, kiedy i z której strony nadejdzie wielkie zło. W Liberii ludzie, którzy nie akceptowal­i panujących, chcieli przejąć władzę. Mama, podobnie jak inne osoby, wiele razy uciekała z jednej wioski do drugiej. Gdy do wioski wkraczali rebelianci, bywali brutalni, poza tym wcielali do armii dzieci. Wybierali nawet sześcio- czy siedmiolet­nich chłopców, dawali im broń i później te dzieci zabijały dużo starszych od siebie. Wiele osób, nawet te dzieci, brało narkotyki, żeby zablokować w sobie jakiekolwi­ek uczucia, emo

MECZE

w najwyższej szwedzkiej lidze rozegrał Wilson. Wszystkie w barwach GIF Sundsvall. Zdobył w nich 19 bramek, miał osiem asyst.

SPOTKANIA

w reprezenta­cjach narodowych rozegrał Wilson – dwa w kadrze Szwecji do lat 20 i dwa w seniorach Liberii.

TYSIĘCY

euro to wartość rynkowa nowego gracza Górali (według serwisu transferma­rkt.de). cje. Mama mówiła, że gdy wychodziła z domu, często widziała dziecko mające błędny wzrok i trzymające karabin, które mogło w każdej chwili się zezłościć i kogoś zabić. Przerażają­ce, prawda? Zło w Liberii było poza jakąkolwie­k skalą. To wszystko trwało ponad 10 lat. Ponad milion osób uciekło, wiele zginęło, w tym mój tata. Liberia do dziś się odbudowuje. Dlaczego mama i ciocia wybrały Szwecję?

Nie wybrały. Przebywali­śmy w obozie dla uchodźców i czekaliśmy na zgodę na wylot do USA, ale nie dostaliśmy jej. Szwecja była kolejną opcją, dlatego tam się znaleźliśm­y. To dobry kraj, w którym rząd pomaga ludziom w trudnym położeniu. Mama w wieku 26 lat musiała uzupełnić wykształce­nie, wychowywał­a dwójkę dzieci i jednocześn­ie pracowała. Opiekowała się starszymi osobami w ich domach. Ja z kolei wychowywał­em się wśród wielu dzieci, które też przybyły do Szwecji w poszukiwan­iu lepszego życia. Gdybym powiedział, że nigdy nie byłem obrażany i nie spotkałem się z brakiem tolerancji, skłamałbym. Ale nie było to częste, mnie rozumiano.

A w klubie z Sundsvall, w którym spędził pan całą szwedzką część swojej kariery, nawet zaczęto pana podziwiać. Media zaintereso­wały się panem 1 październi­ka 2016 roku, gdy mając 19 lat strzelił pan trzy gole w wygranym 3:1 meczu z Jönköpings Södra.

To było jedno z pierwszych spotkań, które w seniorskie­j drużynie rozpocząłe­m od pierwszej minuty (dokładnie piąte – przyp. red.). Po meczu trener powiedział mi w szatni: „Ciesz się chwilą. To twój czas”. Mieszkałem wtedy z rodzicami i ze stadionu wracałem na piechotę. To było jakieś 20 minut. Pamiętam, że przez cały ten czas szedłem szeroko uśmiechnię­ty i dostawałem kolejne wiadomości z gratulacja­mi. Czasami śmiałem się na głos. Musiało to dziwnie wyglądać. W takim momencie młody zawodnik może oszaleć i pomyśleć, że jest królem świata. Tym bardziej że po sezonie kończył mi się kontrakt z klubem z Sundsvall, a nie miałem agenta. Wielu chciało się ze mną związać. Dzwonili i mówili, jakie mają oferty. Oczywiście nie wszystkie były prawdą, jedraczej

 ??  ?? W meczu z Cracovią (1:1) Wilson zagrał od pierwszej minuty.
W meczu z Cracovią (1:1) Wilson zagrał od pierwszej minuty.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland