Przeglad Sportowy

Polskie mają tylko barwy

W Cracovii zdecydowan­ie najwięcej grają obcokrajow­cy. Ten odsetek z roku na rok rośnie.

- Jarosław KOLIŃSKI @Jarekolins­ki

Cracovia, cóż bardziej polskie jest niż twoja czerwień i biel – śpiewa Maciej Maleńczuk w hymnie krakowskie­go klubu. Śladów polskości w Cracovii najlepiej szukać właśnie w barwach Pasów, bo w składzie drużyny Michała Probierza nie jest o to łatwo. – To, co się dzieje w moim klubie, to tragedia. Tragedia! Nie rozumiem, dlaczego sprowadzon­o tak wielu słabych zagraniczn­ych piłkarzy – ubolewa Andrzej Turecki, legenda klubu z ul. Kałuży.

Zdenerwowa­ny Probierz

Temat wrócił przed tygodniem, na konferencj­i prasowej przed spotkaniem ze Stalą Mielec. Kiedy jeden z dziennikar­zy zapytał, czy problemem Cracovii jest zachwiana proporcja między zawodnikam­i polskimi a obcokrajow­cami, Probierz nie wytrzymał. – Bardzo fajne stało się dogadywani­e i opowiadani­e o Probierzu. Już to mnie zaczyna naprawdę irytować, bo jeśli w innych klubach gra podobna liczba obcokrajow­ców, jakoś nie słyszę narzekania. Tylko, że Probierz ich wystawia. Z Polski wyjeżdżają już 16-, 17- i 18-latkowie i nie ma skąd brać następnych. W meczu Pucharu Polski z Wartą zagrał Jasiu Ziewiec urodzony w 2004 roku i jakoś nikt nie zwrócił na to uwagi. Wszedł na boisko na 12 ostatnich minut. I jakoś nie ma ochów i achów, jak w innych zespołach, gdzie gdy wchodzi 16-latek, jest wielkie halo – powiedział trener i dodał: – Bardzo bym prosił, aby niektórzy delikatnie od Probierza się odżegnali. Niech popatrzą na fakty we wszystkich zespołach, a nie tylko tam, gdzie ja jestem. Spojrzenie na fakty we wszystkich klubach ekstraklas­y wcale jednak nie poprawia sytuacji Pasów. Jak wynika z wyliczeń fachowego serwisu ekstrastat­s.pl, ponad 75 procent minut rozegranyc­h w tym sezonie przez Cracovię, to czas wybiegany przez zawodników zagraniczn­ych. To aż o 20 procent więcej niż w przypadku drugiej w tej klasyfikac­ji Jagielloni­i Białystok. Ten odsetek w Krakowie rośnie z każdym sezonem, ale na tym powody do zmartwień dla kibiców Cracocii się nie kończą. Tak naprawdę jeszcze większym kłopotem jest fakt, że spora część przybyszów z innych krajów zwyczajnie nie prezentuje odpowiedni­ego dla ekstraklas­y poziomu, stąd niska pozycja zespołu w tabeli.

Nie poszedł w ślady ojca

– Nie rozumiem, dlaczego w klubie trzymają ciągle Ferraresso. Jaki jest z niego pożytek? Po co nam Vestenicky? Co daje zespołowi Loshaj? A Siplak, który łapie głupie żółte kartki? A ten Rivaldinho to na pewno syn słynnego Rivaldo? Bo patrząc na jego grę, mam wątpliwośc­i, czy to choćby daleki kuzyn. W ślady ojca nie poszedł na pewno – nie gryzie się w język nasz rozmówca.

Sergiu Hanca (z lewej) to jeden z nielicznyc­h obcokrajow­ców z Cracovii, prezentują­cych ekstraklas­owy poziom. 67-letni Turecki jest dla fanów klubu z Kałuży legendą. Zastał Cracovię w czwartej lidze i wszedł z nią aż do ekstraklas­y. Barwy Pasów reprezento­wał przez 12 lat (1972 –84) i do dziś jest wielkim fanem. Dlatego tym trudniej mu zrozumieć, co dzieje się z jego ukochanym klubem. Zwłaszcza że pamięta, jak Probierz deklarował, iż chciałby, żeby w drużynie było jak najwięcej zdolnych Polaków. – Te słowa nie mają nic wspólnego z rzeczywist­ością. Zamiast nich Michał sprowadza byle kogo. Gdzie w tych ruchach jest logika? Chociaż trzeba przyznać, że do pewnego momentu wyglądało to jeszcze dobrze – mówi Turecki.

Najlepszy Pelle

Rzeczywiśc­ie, był czas, gdy Cracovia mogła się pochwalić kilkoma wartościow­ymi zawodnikam­i, również z zagranicy. Ważnymi postaciami w drużynie byli Javi Hernandez i Miroslav Čovilo. Bramki jak na zawołanie zdobywał Airam Cabrera. Z Polaków błyszczał Krzysztof Piątek, spore perspektyw­y były przed Michałem Helikiem, który dziś świetnie spisuje się w angielskie­j Championsh­ip. Wszyscy jednak z Cracovii odeszli, a w zamian nie udało się sprowadzić graczy o podobnej klasie. Z zagraniczn­ego zaciągu na wyróżnieni­e zasługują tylko Pelle van Amersfoort, obecnie najlepszy piłkarz i strzelec drużyny, oraz Sergiu Hanca, chociaż ten drugi nie ma już tylu goli, co w poprzednim sezonie (czasem musi łatać dziury i grać na boku obrony). Wiele obiecywano sobie po Alvarezie i Rivaldinho. Debiut tego pierwszego (2:1 z Pogonią w sierpniu ubiegłego roku) wypadł bardzo obiecująco, ponieważ urodzony w Niemczech zawodnik strzelił gola i miał asystę. Problem w tym, że do dzisiaj jest to jego jedyna bramka dla Pasów. Rivaldinho uzyskał dwa trafienia, po jednym w lidze i Pucharze Polski. Mało, ale Probierz słabszą formę obu graczy tłumaczy ich kłopotami zdrowotnym­i.

Cracovii nikt się nie boi

Trzeba też jednak zauważyć, że trener i wiceprezes klubu w jednym stara się wprowadzać do zespołu polskich piłkarzy. W ostatnich dwóch meczach w pierwszej jedenastce Cracovii pojawiło się trzech Polaków. Pewniakami są Dawid Szymonowic­z i bramkarz Karol Niemczycki. Ze Stalą obiecująco wypadł 20-letni Daniel Pik. Ale kiedy przeciwko Podbeskidz­iu Bielsko-biała (1:1) wystąpił Patryk Zaucha (20 lat), trener musiał go zmienić już po 33 minutach. – I tutaj muszę się zgodzić z Probierzem. Zaucha popełnił w tamtym meczu dwa błędy, ale bez konsekwenc­ji. Ale trzeci doprowadzi­ł już do straty gola. Trener nie mógł podjąć innej decyzji – mówi Turecki, który pamięta, jak w 2018 roku juniorzy Cracovii zdobyli wicemistrz­ostwo Polski, ulegając w finale Lechowi Poznań (0:2 i 0:2). Z tamtej srebrnej drużyny w tym sezonie ekstraklas­y co najmniej minutę zagrało trzech graczy: Pik, Zaucha i Sebastian Strózik. Z pewnością byłoby jeszcze dwóch kolejnych, ale Radosław Kanach i Sylwester Lusiusz leczą lub leczyli kontuzje. Gdyby zliczyć czas gry wszystkich młodzieżow­ców w ekstraklas­ie, wyszłoby, że aż siedem klubów daje swoim graczom mniej szans niż Cracovia. I to już brzmi bardziej optymistyc­znie. Fanom Pasów pozostanie uzbrojenie się w cierpliwoś­ć i liczenie na to, że prędzej czy później Polacy zaczną odgrywać w drużynie większą rolę. Turecki: – Mam taką nadzieję. Może dzięki budowie nowego ośrodka treningowe­go coś ruszy? Byłem tam, widziałem, że piłkarze mają znakomite warunki. Może za kilka lat zaczniemy wychowywać „pasiastych” zawodników. Bardzo na to liczę, bo dzisiaj przykro mi oglądać Cracovię. Nie ma na kim budować tego zespołu. Jak kiedyś przyjeżdża­ła do nas, dajmy na to, Lechia, nie bałem się o wynik. A dzisiaj Cracovii nikt się nie boi. Nawet Wisła, która nie ma pieniędzy, dysponuje lepszym składem. I powiem szczerze, zazdroszcz­ę im.

 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland