Portugalczyk poczuł wiosnę i wznowił st
Znam swój organizm. Zazwyczaj potrzebuję minimum dwóch tygodni po okresie przygotowawczym, żeby być w swojej optymalnej formie
Pod koniec roku niektórzy rozpoczęli Portugalczykowi liczenie kolejnych meczów bez zdobytej bramki. Licznik zatrzymał się na ośmiu spotkaniach. W starciu ostatniej kolejki z Górnikiem Zabrze (2:0) kapitan Biało-zielonych się przełamał. Przy pierwszej bramce asystował, drugi cios zadał sam. – Wielu ludzi znowu mówiło, że mam kryzys, bo nie strzelam bramek. Pracuję dla drużyny, poza tym w ostatnich meczach jako zespół stwarzaliśmy niewiele okazji strzeleckich. Najpierw trzeba się skoncentrować na drużynie, wtedy gole przyjdą naturalnie. W spotkaniu z Górnikiem mogłem szukać strzału, ale pomyślałem o celu zespołu i zauważyłem lepiej ustawionego Maćka Gajosa. Indywidualne osiągnięcia są ważne, ale kluczowy jest sukces drużyny. Jeśli ktoś koncentruje się głównie na sobie, to uzyska odwrotny efekt. Rośnie wówczas niepotrzebna frustracja – wyjaśnia Flavio. Przed 36-latkiem pojawiła się duża szansa na kontynuowanie strzeleckiej serii. Najpierw zespół Piotra Stokowca zagra ze Stalą Mielec, a następnie z Podbeskidziem Bielsko-biała. Jesienią w tych starciach lechiści strzelili osiem goli. Portugalczyk wielokrotnie podkreślał, że po okresie przygotowawczym potrzebuje
BRAMKI
zdobył w starciach z beniaminkami kapitan Biało-zielonych. Po dwa gole strzelił Stali Mielec i Podbeskidziu Bielsko-biała. czasu, aby wejść we właściwy rytm. Tak było też latem. Paixao zdobył bramkę dopiero w czwartym spotkaniu ligowym, właśnie przeciwko Stali Mielec (4:2). – To nie jest łatwe, żeby zbudować odpowiednią formę przy kilkunastostopniowym mrozie i w śniegu. Trzeba się oczywiście adaptować, ale ja znam swój organizm. Zazwyczaj potrzebuję minimum dwóch tygodni po okresie przygotowawczym, żeby być w swojej optymalnej formie. Ważne, że jako zespół wyglądamy dobrze fizycznie. Każdy mocno przeżył ten okres, który za nami, więc będziemy się starać, aby to nie wróciło. Swoją drogą, ta sytuacja też pokazuje, jak wiele może się zmienić w ciągu dwóch tygodni – tłumaczy piłkarz. O jakim okresie mówi Flavio? Lechia zaliczyła falstart. Tylko punkt zdobyty w dwóch meczach ligowych, porażka w 1/8 finału PP z Puszczą Niepołomice (1:3). – Teraz są inne warunki atmosferyczne do pracy. Nie chcę nas usprawiedliwiać, ale jednak trenowaliśmy głównie na sztucznej nawierzchni, co też wpływa na urazy. Obecnie jest zupełnie inaczej, boiska treningowe i stadiony są gotowe do gry. Nie ma co ukrywać, że zespoły z niższych lig są lepiej przystosowane do takich boisk i ich styl gry też sprzyja im, nie drużynom z ekstraklasy – zwraca uwagę zawodnik, który zapewnia, że po kryzysie nie ma już śladu. – Nie jest możliwe, aby zawsze wygrywać, prędzej czy później przychodzi obniżka formy. Ostatnio mieliśmy trudny okres, wyjście z dołka wymagało od nas jeszcze większej pracy mentalnej. Dużo rozmawialiśmy w szatni. W końcu zobaczyłem w drużynie wielką siłę i jedność – przekonuje kapitan gdańszczan. I dodaje: – Ważne, żeby w przypadku niepowodzeń nie załamywać się, nie słuchać krytyki i nie nakładać na siebie dodatkowej presji. Istotne, by wierzyć w to, że zaraz przyjdzie dobry moment. Cieszę się, że udało nam się przełamać.