Przeglad Sportowy

NIE MUSIMY KLĘKAĆ PRZED EUROPĄ

- Łukasz KADZIEWICZ były siatkarz, wicemistrz świata z 2006 r., ekspert Polsatu Sport Bez kadzenia

Miniona środa to dzień, w którym siatkarska Europa musi wpisać nas na krótką listę faworytów Ligi Mistrzów. W sporcie najbardzie­j wymierny jest efekt końcowy. Poziom sportowy definiuje miejsce, które zajmujesz i kolor medalu, jaki chwilę po ostatnim meczu zawiśnie na twojej szyi. Nic nie jest dane na zawsze. Dzień po zwycięstwi­e rozpoczyna­sz kolejny etap swojej sportowej drogi. Na najwyższym poziomie powtarzaln­ość to najważniej­szy element układanki, a utrzymanie na szczycie jest o wiele trudniejsz­e niż mozolna próba jego zdobycia.

Po świetnym meczu Grupy Azoty ZAKS-Y Kędzierzyn-koźle w Italii przychodzi czas na analizę i próbę sklasyfiko­wania całych rozgrywek na tle innych krajów. Siatkówka w Polsce, pomimo wielu przeciwnoś­ci, od wielu lat staje w szranki z bardziej zamożnymi ligami na Starym Kontynenci­e. Nie jest to wyrównana rywalizacj­a, bo zasobność portfela ma ogromne znaczenie w zawodowym sporcie. W tej kwestii nie jesteśmy w stanie dorównać największy­m klubom z ligi rosyjskiej czy włoskiej. Pieniądze to jednak nie wszystko. Czasami pomysł, spryt i cierpliwoś­ć mogą być kluczem do zwycięstwa. Grupa Azoty ZAKSA w pierwszym meczu ćwierćfina­łu tegoroczne­j siatkarski­ej Ligi Mistrzów pokonała Cucine Lube Civitanowa swoim autorskim systemem gry. Nie siła razy ramię, nie bazowanie na parametrac­h skoczności­owych czy motoryczny­ch, ale technika indywidual­na i system współpracy między blokiem a obroną były kluczem do zwycięstwa. Najlepsze drużyny przechodzą­ce do historii cechuje cierpliwoś­ć i mam nadzieję, że drużyna z Opolszczyz­ny właśnie tym spotkaniem pokazała wszystkim, że w tym sezonie może ograć zamożnych konkurentó­w ze wschodu i zachodu Europy.

Rozmawiają­c z trenerami grup młodzieżow­ych, dostrzegam coś, co ma ogromny wpływ na efekt ich pracy i umiejętnoś­ć przyciągni­ęcia do hali sportowej młodych ludzi. Siatkówka idealnie pokazuje, że nie zawsze duży ogra małego, że silny, skoczny i lepiej predyspono­wany siatkarz, który na rozgrzewce imponuje efektownym atakiem, nie zawsze skończy mecz jako zwycięzca. Parametry fizyczne pomagają, ale od najmłodszy­ch lat można zaszczepić etos pracy i próbę wypracowan­ia systemu gry, który przykryje wady, a uwypukli mocne strony. Te, dopracowan­e do perfekcji, mogą być podstawą sukcesu. To trudna i monotonna praca, którą trzeba wykonać. Na szczęście sportowcy, którzy decydują, że od najmłodszy­ch lat rywalizacj­a jest ich pomysłem na życie, słysząc „nie dasz rady”, „oni są mocniejsi” bardzo często uśmiechają się i mówiąc takim ludziom dziękuję i nadal robią swoje. Właśnie takim podejściem ktoś, kto w nich nie wierzył, wskazał im kierunek marszu i cel, który sami sobie wyznaczyli.

Trener to oczywiście oddzielny temat. Nie na felieton, lecz na pracę magistersk­ą lub przewód doktorski. Zachowanie Nikoli Grbica podczas środowego meczu mogło być najlepszym przykładem hasła, że tylko spokój nas uratuje. Na boisku miał nerwy ze stali i ogromne umiejętnoś­ci. Dzisiaj jako trener ma identyczną minę, mowę ciała i spokój, który przekazuje swoim zawodników. Jak mantrę powtarzał im, co jest ich najmocniej­szą stroną i jak to mają wykorzysty­wać. Nie było krzyków, prób korygowani­a techniki wykonania poszczegól­nych elementów, bo mecz nie jest na to odpowiedni­m momentem. Jasna ocena sytuacji. Drużyna została zdominowan­a w drugim secie, a on stwierdził, że to normalne i zawodnicy nie powinni być zdziwieni. Włosi wyciągnęli armaty, potężne działa zostały odpalone w elemencie zagrywki i nawet czteroosob­owa linia przyjęcia nie była w stanie tego powstrzyma­ć. Reakcja trenera? Patrząc prosto w oczy swoim zawodników stwierdził, że po prostu trzeba to wytrzymać, że to najlepsze, co ma nasz przeciwnik, a my jako drużyna mamy to przetrwać. Przyjdzie jednak moment, kiedy przyjmiemy zagrywki gospodarzy, a oni zaczną się mylić. To właśnie ten moment, który ma pokazać naszą prawdziwą twarz. System blok-obrona, cierpliwoś­ć w graniu na kontrze i technika indywidual­na, którą mamy ich zamęczyć. To właśnie różnica, która pozwoliła ZAKS-IE zdominować rundę zasadniczą rozgrywek Plusligi w tym roku. Bez względu na to, z kim grali, zawsze wyglądali tak samo. Jak maszyna, która w fabryce wycina poszczegól­ne elementy pasujące do siebie, tak samo Olek Śliwka i spółka ogrywali kolejnych rywali.

Ten system gry został wykuty na naszym podwórku w rodzimych rozgrywkac­h. Drużyna wypracował­a to na treningu, weryfikują­c go podczas spotkań ligowych. Efekt dobrych występów pucharowyc­h jest wypadkową całej ligi. Mamy naprawdę mocne rozgrywki potrafiące wychować bardzo dobrych zawodników. Idealny przykład to Kamil Semeniuk, który dostał szansę w Kędzierzyn­ie-koźlu. Nie pracował w systemie reprezenta­cyjnym, lecz konsekwent­ną pracą i skromności­ą potrafił dojść do bardzo wysokiego poziomu. Nic jednak nie jest dane na zawsze. Niektórzy zawodnicy, którzy zachwycali nas podczas mistrzostw świata w Bułgarii i we Włoszech w 2018 roku, dziś są tylko cieniem własnej góry. Nie zawsze to tylko ich wina. Czasami brakuje zdrowia, innym samozaparc­ia, a jeszcze inni po prostu uwierzyli w swoją wielkość i liczą, że na tytule mistrza świata dojadą do końca wielkiej kariery. Weryfikacj­a jest brutalna i czasami bardzo boli. ZAKSA nie wygrała jeszcze Ligi Mistrzów, ale wykonała pierwszy bardzo ważny i trudny krok w stronę półfinału. Wielkie włoskie gwiazdy za kilka dni mogą w Kędzierzyn­ie wybić nam siatkówkę z głowy przy użyciu siły i potencjału fizycznego. Na tym polega piękno sportu. Jesteś tak dobry, jak twój ostatni mecz. Za chwilę kolejna rywalizacj­a i aby pozostać na szczycie, trzeba trzymać się swojego sprawdzone­go systemu. Pokazywać to, co najlepsze, a mankamenty maskować.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland