KSZCZOT: Powalczę o czwarte złoto!

Utytułowany średniodystansowiec ma szansę na kolejny tytuł na 800 metrów. Wie, jak rozegrać biegi w Toruniu.

RYSZARD OPIATOWSKI: W piątek ruszają eliminacje na 800 metrów. Na tym dystansie był pan już trzy razy mistrzem Europy w hali. Lubi pan biegać pod dachem?

ADAM KSZCZOT: Lubię i jak widać po wynikach, robię to lepiej niż inni. Muszę jednak przyznać, że w hali biega się trudniej niż na stadionie.

Jakie są pana największe atuty w halowej rywalizacji?

Przede wszystkim zmiana rytmu biegu, która ma znaczenie na krótkich prostych. Ale to nie jest jedna rzecz która, pozwala mi wygrywać. Liczy się też doświadczenie. Od 2007 roku z jednym wyjątkiem startuję w każdym sezonie halowym. Dlatego wiem, jak te biegi rozgrywać. I cieszę się, że po raz kolejny w tej fajnej imprezie mogę wystartować, bo przecież pojawiły się obawy, że czempionat się nie odbędzie.

Rola faworyta nie przeszkadza?

Skądże. Będę walczyć o wygraną, ale więcej do powiedzenia będę miał po półfinale, gdy zobaczę, jak się prezentują rywale.

Jak duże znaczenie ma to, że nie wystartuje lider światowych list, Brytyjczyk Elliot Giles?

Jeżeli nie startuje ktoś ze świetnym wynikiem albo z mocnym finiszem, to zawsze jest łatwiej. Ale mocnych rywali i tak nie brakuje.

Wśród nich może być Patryk Dobek, który niedawno pokonał pana w mistrzostwach Polski. Po tym biegu inaczej pan patrzy na rywala z Polski?

Moje spojrzenie się nie zmienia. Zobaczymy, co zrobi, gdy trzeba będzie zmienić tempo na ostatnich 150 metrach. Biega dość długim krokiem, co w hali mało pomaga.

Ta porażka w panu siedzi?

Nie. Gdy ruszasz do finiszu z 350 metrów, to zawsze kosztuje. Może wówczas zabraknąć na ostatnich 50 metrach. Teraz w Toruniu będzie inne bieganie. W tej imprezie, gdy trzeba startować trzy razy, Dobek będzie poddany weryfikacji.

Nie ma drugiego biegacza, który byłby trzy razy mistrzem Europy w hali na 800 metrów. W niedzielę będzie czwarty tytuł? Zobaczymy. Moc rośnie, jest coraz fajniej. Już się nie mogę doczekać startu.