Zwoliński wciąż to ma
Napastnik Lechii wrócił do gry po kontuzji i od razu zapewnił komplet punktów ze Stalą.
Po kryzysie, w który Biało-zieloni wpadli pod koniec ubiegłego roku, nie ma już śladu. Jednak Piotr Stokowiec cały czas zapewniał, że wie, jak wyjść z dołka. I wygląda na to, że nie były to puste słowa. Jego zespół wygrał trzy kolejne spotkania, w żadnym nie stracił bramki. Najtrudniejszą z ostatnich batalii było dla Lechii starcie w Mielcu. Piłkarze Leszka Ojrzyńskiego rozegrali najlepsze spotkanie pod jego wodzą, a mimo to przegrali 0:1. Stal oddała aż 30 strzałów, ale to nie wystarczyło. Chwilę przed przerwą bramkę dla gości zdobył Łukasz Zwoliński, ale arbiter sprawdzał, czy przed uderzeniem napastnik faulował Marcina Flisa. – Przez dwie minuty, podczas których sędzia sprawdzał sytuację na VAR, chodziłem po boisku i pytałem, kto faulował. Dopiero Petteri Forsell powiedział, że to chyba chodzi o mnie. Byłem zdziwiony, bo nie poczułem żadnego kontaktu. Nie wiem, czy „Flisik” – bo znamy się prywatnie – poślizgnął się i nadział na moją rękę, czy wyglądało to inaczej. Po meczu też mówił, że nie widział tam żadnej celowości. Kwestia tego, jak całą sytuację zinterpretuje arbiter. Sędziowie różnie rozstrzygają podobne zagrania, dlatego do końca nie było wiadomo, czy gol będzie uznany
– mówi 28-latek, który z powodu kontuzji opuścił sześć spotkań (pięć w lidze i jedno w pucharze). Wygrana ze Stalą wyglądała na mocno wymęczoną, ale Stokowiec uczulał swoich piłkarzy, że w tym meczu ładny futbol nie przyniesie efektów. – Wszystkie drużyny trenera Ojrzyńskiego, czy to Korona, czy Arka, charakteryzowały się tym, że grały twardo i nie bały się walki. Jadąc do Mielca, wiedzieliśmy, że zwycięży drużyna, która pokaże charakter i będzie twardo walczyć do końca. Wiadomo, że to nie było piękne dla oka, ale liczy się efekt w postaci wygranej. Przed nami wiele zespołów strasznie męczyło się w Mielcu.
Wiedzieliśmy, że jest to trudny teren, mimo tego, że Stal walczy o utrzymanie – wyjaśnia Zwoliński.
Przed Lechią kolejne trudne starcie, tym razem z Podbeskidziem. Jesienią gdańszczanie rozbili Górali 4:0, a jedną z bramek zdobył Zwoliński. – Zbliżamy się do decydującej fazy sezonu i żaden mecz nie zapowiada się na łatwy. Każdy będzie walczyć o komplet punktów, bo wszyscy grają o swoje cele. Jeszcze przed przerwą zimową z Cracovią, czy teraz w Mielcu pokazaliśmy, że jeśli trzeba wyjść na boisko, gryźć trawę i walczyć, to będziemy to robić – zapewnia piłkarz. JAKUB TREĆ