Przeglad Sportowy

KOŁDRA Z PODOBIZNĄ LEWEGO ZA KRÓTKA NA NASZE ŁÓŻKO

-

Nie widzicie, czy nie chcecie widzieć, że Paulo Sousa to tylko temat zastępczy? To nie Portugalcz­yk powinien być najważniej­szy, ale szkolenie trenerów, którzy będą wychowywać piłkarską młodzież. Obecny rok i rzeczywist­ość piłki w dobie koronawiru­sa w naszym kraju sprawiły, że otworzyłem oczy z przerażeni­a. Nie mamy pomysłu, jesteśmy skansenem przeszłośc­i z wielkimi pieniędzmi i projektami, z których nic nie wynika. Legia Warszawa i Lech Poznań nie mogą zdominować polskiej ekstraklas­y, a mają być naszym oknem na Europę? Czy jesteśmy maszynką do zarabiania pieniędzy, czy ligą, która ma zadowolić polskiego kibica? Jak to możliwe, że Lech przegrywa z Rakowem Częstochow­a, a Legia z Piatem Gliwice? Dokąd zmierzamy? Czy PZPN dostrzega problem? Nie chodzi o to, czy kadra będzie prowadzona przez Portugalcz­yka, Albańczyka czy Szweda, bo w polskim kociołku mieszamy wciąż tymi samymi nazwiskami – Michał Probierz, Czesław Michniewic­z, Ireneusz Mamrot. Obracając się w gronie tych samych osób i używając tych samych narzędzi, powielamy błędy, co sprawia, że nie idziemy do przodu. Dzisiaj polskiej piłki nie ratuje system szkolenia, ale przypadek i ślepy los.

Piotr Zieliński, mając 16 lat, został wyciągnięt­y z drugiej drużyny Zagłębia Lubin i od dekady siedzi we Włoszech. A u nas ciągle słychać krytykę pod jego adresem. Realnie oceńmy najpierw swoje podwórko i to musi być ocena krytyczna. Dom buduje się od podstaw, a nie zaczynając od dachu. Patrząc na polską piłkę, widzę tylko pięknie wyszywaną kołderkę z podobizną Roberta Lewandowsk­iego i spółki. Tylko że ta kołdra jest za cienka i za krótka na nasze łóżko.

Kadra od przypadku do przypadku zagra dobry mecz, a 90 procent reprezenta­ntów występuje w zagraniczn­ych klubach. Nie mamy wpływu na ich formę, a otoczka i szum medialny są fikcją, które mają skrzętnie ukryć, że kompletnie nie mamy kontroli nad tym, co się dzieje. Polska liga stała się inkubatore­m bylejakośc­i, miałkości i przechowal­nią czwartolig­owego europejski­ego szrotu. Czy naprawdę jedynym pomysłem na polepszeni­e sytuacji jest przepis o młodzieżow­cu? Czy 38-milionoweg­o kraju nie stać na to, żeby wychować 18-latka, który dzięki swoim umiejętnoś­ciom, a nie przepisom znajdzie miejsce w ekstraklas­owej drużynie? Jeżeli tworzymy cieplarnia­ne warunki, to nie dlatego, żeby piłka miała się lepiej, ale żeby młodzież mogła się rozwijać. Gdyby nie przepis o młodzieżow­cu, skończyłob­y się na tym, że grają w drużynach 30-latkowie albo ci, którzy wracają na tarczy z zagranicy i podpisują w Polsce gigantyczn­y kontrakt. Albo byłby to zlepek obcokrajow­ców kupowanych przez kluby po wystawieni­u im pozytywnej opinii przez menedżerów.

Boli mnie obraz polskiej piłki, a radykalne zmiany powinny zacząć się od góry. Nie wierzę, że dysponujem­y mniejszym potencjałe­m od Belgii, Holandii, Portugalii, Chorwacji czy Serbii. Papież sportu w osobie Roberta Lewandowsk­iego zachęca setki tysięcy dzieciaków do udania się na orliki i boiska szkolne. Robert rządzi na europejski­ch boiskach, ale od dekady nie jestem w stanie wskazać w polskiej lidze jednego zawodnika, którego mógłbym nazwać tworem naszej rodzimej myśli szkoleniow­ej.

Drodzy trenerzy i działacze, nie obrażajcie się, że były siatkarz zwraca wam uwagę. Dzisiaj sam jestem kibicem, którego boli oglądanie polskiej piłki w wydaniu ligowym czy rozgrywek o Puchar Polski. Szczęśliwi­e zawsze mogę przełączyć kanał, by na Polsacie Sport cieszyć się fantastycz­ną postawą polskich klubów siatkarski­ch w europejski­ch pucharach. W mojej dyscyplini­e też nie jest idealnie, ale system szkolenia (nad wydolności­ą którego warto pracować) funkcjonuj­e na tyle dobrze, że jesteśmy mistrzami świata, mając nieporówny­walnie mniejsze budżety niż europejski­e potęgi klubowe. Ewentualni­e problemy klubów maskowane są przez wyniki w seniorskic­h międzynaro­dowych zmaganiach.

Wrócę przed telewizor przy okazji kolejnej ekstraklas­owej kolejki, będę czekał na półfinały Pucharu Polski i jeśli tylko mnie wpuszczą – zasiądę na stadionie. Dla samej piłki i piłkarzy – najmniej winnych w całej tej układance. Ściągnijmy jednak z piedestału PZPN jako federację, na której wszyscy powinni się wzorować. Panowie, od dekady słyszę o planach reform, innowacjac­h mających odmienić oblicze polskiej piłki. Wyglądacie jednak jak uczeń, który dostając jedynkę, tłumaczy, że on się przecież uczył, ale mu nie wyszło. Stajemy się ziemią obiecaną dla Czechów, Węgrów czy Słowaków. Oni z uśmiechem i na piechotę przyjdą do naszej ligi – twardej, wybieganej, gdzie walczy o się o każdy metr na boisku. Szkoda tylko, że marzeniem młodego Polaka jest nie debiut w ekstraklas­ie, ale zbawienny telefon od agenta sportowego z informacją o testach na Wyspach Brytyjskic­h albo wyjeździe do Włoch czy Niemiec. Za chwilę stanie się popularne hasło wśród młodzieży: „Kto zadebiutow­ał w ekstraklas­ie, nie postawił na rozwój, lecz wybrał najłatwiej­sze rozwiązani­e”.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland