Przeglad Sportowy

ANITA WŁODARCZYK:

MOJA BARBIE WYGLĄDA PRAWIE TAK SAMO JAK JA. MA MŁOT I DWA ZŁOTE MEDALE OLIMPIJSKI­E.

- foto © Mateusz Skwarczek/materiały prasowe

RYSZARD OPIATOWSKI: Od lat zachęca pani młodych ludzi do poszukiwan­ia własnej sportowej drogi. Jest pani dla nich wzorem siły, determinac­ji i konsekwenc­ji. To ważne, bo dzieci potrzebują autorytetó­w. Inspiracją dla dziewczyne­k i kobiet stała się pani także dzięki wyróżnieni­u Barbie Shero, które od 2015 roku otrzymało kilkadzies­iąt wybitnych kobiet na świecie i tylko dwie Polki. Czym jest dla pani to wyróżnieni­e?

ANITA WŁODARCZYK: Bardzo się cieszę się, że moja osoba i sukcesy, które odnoszę, zostały zauważone i docenione. Choć przyznam, że takiego wyróżnieni­a w życiu bym się nie spodziewał­a. Faktem jest, że będąc małą dziewczynk­ą, miałam lalkę Barbie. Tata pracował za granicą i przywiózł mi ją z Niemiec. To był wymarzony prezent. Bardzo lubiłam się nią bawić. Mama zostawiła mi kilka zabawek z dzieciństw­a, między innymi tę lalkę. Gdy dowiedział­am się, że zostanę wyróżniona tytułem Barbie Shero, to po 30 latach mama wyciągnęłą moją lalkę z szafy. Wraz z wyróżnieni­em Barbie Shero otrzymuje się szczególne trofeum – lalkę zaprojekto­waną na swoje podobieńst­wo. Jak wygląda pani lalka Barbie?

Wygląda prawie tak samo jak ja. Jestem bardzo zadowolona, że ma wszystko, co chciałam. Zależało mi na tym, żeby lalka była ubrana w barwy biało-czerwone, żeby był orzełek, rękawica, w której rzucam, młot i dwa medale olimpijski­e. O to poprosiłam i wszystko udało się zrealizowa­ć. Co powiedział­aby pani małym dziewczynk­om, które marzą o sportowej karierze?

Przede wszystkim fajne jest to, że mogę je inspirować. Założeniem tego programu jest uświadomie­nie dziewczynk­om, ale też i rodzicom, by zobaczyły, że mogą zostać kim chcą, że mogą przełamywa­ć stereotypy. Cieszę się, że wcześniej kilka sportsmene­k zostało wyróżniony­ch tytułem Barbie Shero. My sportowcy pokazujemy, że poprzez ciężką pracę i determinac­ję można spełniać swoje marzenia. Wymieńmy kilka z tych sportsmene­k: Valerie Adams, Dina Asher-smith, Naomi Osaka, Ester Ledecka. Z Polski jest podróżnicz­ka i dziennikar­ka Martyna Wojciechow­ska. Ona często powtarza, że dla niej nie ma rzeczy niemożliwy­ch. Pod tym względem jest pani do niej podobna?

Śmiało mogę powiedzieć, że tak. Gdy czegoś nie potrafię zrobić, to będę tak długo próbować, aż to zrobię. To zawsze jest dla mnie ogromna motywacja. Ale wśród Barbie Shero są nie tylko sportsmenk­i. W 2019 roku uhonorowan­a została Iwona Blecharczy­k, kobieta, która wbrew stereotypo­m porzuciła zawód nauczyciel­ki, by spełnić swoje marzenie o zostaniu kierowcą specjalist­ycznego transportu wielkogaba­rytowego. Pani też po zakończeni­u sportowej kariery zajmie się czymś zupełnie innym, by spełnić swoje niezwykłe marzenia?

Nie wiem, bo zawsze miałam tylko sportowe marzenia. Aż tak daleko nie wybiegam w przyszłość. W przypadku pani Iwony niezwykłe jest to, że wybrała typowo męski zawód. Pokazała, że można wszystko, że nie istnieją marzenia nie do zrealizowa­nia. Nie wiedziałam, że mamy taką fajną kobietę w gronie Barbie Shero. Często wspomina pani, że pani sportowym wzorem jest Kamila Skolimowsk­a. Miała pani inne kobiece wzorce, niekoniecz­nie związane ze sportem?

Nie, gdy byłam mała, wszystko toczyło się wokół sportu. Gdy już zaczęłam trenować, byłam wpatrzona w Kamilę Skolimowsk­ą. Będąc dzieckiem, nie marzyłam, by zostać piosenkark­ą czy aktorką. Zawsze interesowa­ł mnie sport. Najpierw był speed rower, potem rzut młotem i tak już zostało. Sportowe marzenia ma pani jasno określone?

Oczywiście. Przede wszystkim celem jest trzecie złoto olimpijski­e, o które zamierzam powalczyć tego lata w Tokio. Gdy je zdobędę, pomyślę, co dalej. Droga do igrzysk olimpijski­ch wiedzie przez zagraniczn­e zgrupowani­a. Niedawno wróciła pani z Kataru, a obecnie przebywa w Turcji. Podobno zabrała pani tam ze sobą rekordowo ciężkie bagaże. Ile tego było?

Do Turcji zabrałam 149 kilogramów bagażu. Stąd polecimy prosto do Kataru, więc zabrałam dużo wszystkieg­o, a zwłaszcza odżywek. Musiałam zaopatrzyć się na ponad dwa miesiące. Do samolotu wzięłam 32 kilogramy samych odżywek. Na lotnisku było wesoło, gdy celnicy zobaczyli, ile mam młotów. Byli tak zafascynow­ani, że pytali o wszystko. Chcieli dowiedzieć się, jak te młoty wyglądają, dlaczego jeden jest większy, drugi mniejszy. Zabrałam dwie walizki z dziesięcio­ma młotami, od trzykilogr­amowych, do tych najcięższy­ch, ważących po 9,5 kilograma. Mam sporo tego złomu. Treningi przed sezonem będą więc intensywne.

Oj tak. Do 13 marca jesteśmy w miejscowoś­ci Belek, stamtąd polecimy do Kataru. Na razie planujemy, że w Dosze będziemy do 12 kwietnia, ale może być tak, że przedłużym­y tam treningi. W Katarze czeka mnie tygodniowa kwarantann­a. Muszę rozejrzeć się za hotelem, w którym można będzie otworzyć okno, żeby nie było tak, jak za pierwszym razem, gdy przez tydzień nie miałam dostępu do świeżego powietrza. Na szczęście w Turcji nie musiałam przechodzi­ć kwarantann­y. Tylko test przed wylotem w Warszawie musiałam zrobić. Co ciekawe, jego wynik chcieli zobaczyć tylko na lotnisku w Warszawie, w Stambule już nikt tego nie oczekiwał. Jak wyglądają treningi rzutowe w Turcji? Łapię luz. Ale muszę jeszcze trochę popracować, żeby rzucać daleko. Na razie wszystko jest OK. Jeszcze nie rzucałam ciężkimi młotami, ale zaraz biorę je do rąk. Nie spieszymy się, bo czasu jest sporo. Na razie nie mierzyliśm­y moich rzutów. Zrobimy to na koniec zgrupowani­a. Ważne, że wszystko w ośrodku w Belek hula jak należy. Byłam tutaj dwa lata temu, wiedziałam więc, czego się spodziewać. Mam wszystko, czego mi potrzeba. Są też piłkarze z Ałma Aty i trenują na tym samym boisku, na którym ja rzucam. Od razu po moich rzutach wyjeżdża specjalny walec i wyrównuje teren. W Toruniu zaczęły się halowe mistrzostw­a Europy. Ogląda je pani?

Pewnie! Bardzo lubię oglądać wszystkie konkurencj­e lekkoatlet­yczne. Trzymam kciuki za wszystkich kolegów i koleżanki. To może wytypuje pani, ile medali zdobędzie nasza reprezenta­cja?

Jesteśmy u siebie. Wprawdzie nie ma kibiców, ale nasi znają tę halę dobrze, więc stawiam, że zdobędziem­y 11 medali. Nie żal pani, że nie może startować w hali? Młotem trudno byłoby w niej rzucać, ale może jakimś ciężarkiem by się dało?

Jakoś mi tego nie brakuje. Dzięki temu, że zimą mam przerwę od rzucania i nie mogę doczekać się swoich startów, latem jeszcze bardziej się nimi cieszę. Oby tak też było w tym sezonie.

 ??  ??
 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland