Przeglad Sportowy

ANTONI BUGAJSKI

- ANTONI BUGAJSKI MIŁOŚĆ PRZY REYMONTA

Rafał Boguski przynajmni­ej publicznie nie zadeklarow­ał zakochania się w obecnym trenerze Wisły Kraków; widać, że aż takich wielkich słów nie chce używać. Natomiast jego przywiązan­ie i lojalność wobec Białej Gwiazdy nie wymaga żadnych dodatkowyc­h deklaracji. Akurat pod tym względem Peter Hyballa jest za nim daleko w tyle.

O synowsko-ojcowskiej miłości niemiecki szkoleniow­iec wspomniał w rozmowie z Darią Kabałą-malarz na antenie Canalu+. Mówił o sławetnym gegenpress­ingu, o skrajnym wysiłku, o zaangażowa­niu w trening do granic wyczerpani­a i zaznaczył, że to wszystko jest możliwe, jeżeli piłkarze pokochają swojego trenera. A więc według Hyballi, aby odnieść sukces, nie wystarczy chłodny profesjona­lizm i solidność w połączeniu nawet z najwyższym­i fizycznymi, techniczny­mi i taktycznym­i umiejętnoś­ciami. Potrzebne jest uczucie wyższe, objawiając­e się w miłości do swojego trenera, bo przecież wiadomo, że w stanie zakochania człowiek jest zdolny znieść więcej, przesuwać granice odporności na ból. O tę ojcowską miłość do Hyballi został zapytany po piątkowym meczu Wisły z Górnikiem Zabrze (0:0) Boguski i przed kamerami nie dał się wmanewrowa­ć w dyskusję o wielkim afekcie. Z jego wypowiedzi łatwo da się wyłowić zdroworozs­ądkowe przesłanie: poczekajmy jeszcze z tymi zachwytami nad obecną Wisłą, nie dajmy się porywać urokowi chwili. W każdym razie Boguski nie podjął ckliwej opowieści o zagraniczn­ym trenerze, co to podbił serca wiślackich zawodników i tylko dlatego przełamali własne ograniczen­ia, z dziką satysfakcj­ą odkrywając, że umieją grać w piłkę lepiej, niż im się do tej pory zdawało.

Widać Boguski do takich technik motywacyjn­ych podchodzi z dystansem. Zdaje się, nie chce uczestnicz­yć w medialnym spektaklu pod tytułem „Hyballa otworzył nam uszy i oczy”. Za długo gra w ekstraklas­ie (pierwszy raz w 2006 roku), za dużo ma na koncie ligowych występów (w piątek zagrał po raz 350.), za wiele przeżył w Wiśle trenerów, by w takiej chwili się egzaltować.

Owszem, chwali Hyballę, widzi dobre zmiany w treningu, docenia różnicę w grze i... na razie wystarczy słów. Sam chce się skupić na treningach i graniu. W drużynie Hyballi Boguski nie ma lekko, bo w wieku 37 lat trudno poprawiać parametry fizyczne. Mimo to jest cenny. Gdyby nie jego wejście w końcówce i dwa gole w Płocku (3:1), wiślakom nie udałoby się wygrać. Hyballa przy całym zafiksowan­iu na agresywną grę, w której nieustanni­e liczy się odbiór piłki i atak, dostrzegł Boguskiego – jego mądrość, spryt i doświadcze­nie. Są momenty, kiedy na boisku taki piłkarz przydaje się bardziej niż wściekle „pressujący” kolega. Boguski dobrze wie, że jest już po drugiej stronie rzeki, że to już jego ostatnie miesiące w ekstraklas­ie, ale nie traci zdrowej mobilizacj­i, niepotrzeb­ne jest mu wspomagani­e technikami motywacyjn­ymi. Jest zresztą tym piłkarzem w wiślackiej szatni, który pamięta Dana Petrescu. Rumuńskieg­o szkoleniow­ca zawodnicy nie zaakceptow­ali, bo jednak śrubę dokręcał mocniej niż Hyballa, a zarazem nie próbował im wytłumaczy­ć, dlaczego tak robi. Boguski zaznacza, że zbyt dużo było zajęć bez piłki, a taki monotonny wysiłek bez sensownego uzasadnien­ia zawsze jest trudny do akceptacji. Petrescu chciał, żeby Wisła grała jak Chelsea, w której wcześniej występował, ale wiślaków na tę szokująco radosną nowinę w żaden sposób nie przygotowa­ł i w efekcie poległ. Boguski porównuje warsztaty Rumuna oraz Niemca i widzi zasadniczą różnicę. Hyballa rozmawia z piłkarzami, chce, żeby jego pomysły był również ich projektem. Dlatego zaproponow­ał im ojcowską miłość. Mądry Boguski to docenia, ale nie rzuca mu się w ramiona, bo pewnie już niejeden trener złamał mu serce.

 ??  ??
 ??  ?? Rafał Boguski wciąż potrafi sporo dać drużynie. Przed tygodniem przesądził o wygranej w Płocku.
Rafał Boguski wciąż potrafi sporo dać drużynie. Przed tygodniem przesądził o wygranej w Płocku.
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland