Trenował sam i... jest w formie
Rafał Kurzawa już trzy tygodnie po podpisaniu umowy zadebiutował w Pogoni Szczecin.
Można trenować samemu od początku października do drugiej połowy lutego, by następnie po trzech tygodniach zajęć z zespołem błysnąć w ekstraklasie? Rafał Kurzawa udowodnił, że można. W ostatnią niedzielę były reprezentacyjny pomocnik udanie zadebiutował w Pogoni Szczecin i niewiele zabrakło, by premierowy występ w granatowo-bordowych barwach kończył z asystą.
Jeśli ktoś niezorientowany oglądał spotkanie Portowców z Lechem Poznań (0:1), z pewnością nie odgadłby, że Kurzawa nie tylko przez ponad cztery miesiące sam dbał o formę, lecz że był to jego pierwszy ligowy mecz od 8 lipca 2020 roku.
– Trener rozmawiał ze mną w tygodniu, pytał, jak się czuję i mówił, jaki ma plan na mnie. Wiedział, na jak długo może mnie dzisiaj wpuścić na murawę, bo codziennie widzi mnie na treningach. Z upływem czasu będę prezentował się lepiej i na pewno dane mi będzie zagrać dłużej niż 25 minut – przekonuje Kurzawa.
Wychowanek Marcinków Kępno w niespełna pół godziny kilkukrotnie pokazał się z dobrej strony, m.in. uderzał po składnej akcji z Kacprem Smolińskim oraz wyłożył piłkę na pustą bramkę Luce Zahovičowi, ale Słoweniec nie zdążył odpowiednio ułożyć stopy i zamiast wyrównać, huknął ponad bramką. Forma Kurzawa jest tym większą niespodzianką, że trener Kosta Runjaic nie posłałby go na boisko, gdyby ten faktycznie w ocenie szkoleniowca nie był na to fizycznie gotowy. Przecież w przeszłości swoje musieli odczekać Srdjan Spiridonović czy Paweł Cibicki, którzy także w momencie dołączenia do zespołu byli po przerwie w regularnych występach. Co prawda nie należy się spodziewać, że Kurzawa już w piątek znajdzie się w wyjściowym składzie Granatowo-bordowych, ale jeśli utrzyma poziom z debiutu, stanie się to bardzo szybko. Szczególnie wobec ostatnich kłopotów wicelidera ekstraklasy ze skutecznością.