Na Stadionie Śląskim Polska może w przyszłości zorganizować MŚ!
Największa lekkoatletyczna impreza odbędzie się w Chorzowie? To jest możliwe!
Polska lekkoatletyka jest mocna, a 10 medali w halowych mistrzostwach Europy w Toruniu jest tego potwierdzeniem. Można też mówić o sukcesie organizacyjnym, bo mimo obostrzeń impreza przebiegła sprawnie. Nic dziwnego, że Sebastian Coe, szef World Athletics, podczas pobytu w Toruniu stwierdził, że... chętnie obejrzałby w Polsce mistrzostwa świata na stadionie.
Majewski się doczeka?
Przeniesione z powodu koronawirusa mistrzostwa świata 2021 odbędą się w lipcu tego roku w USA (Eugene), kolejne – już zgodnie z dwuletnim cyklem – w 2023 roku na Węgrzech (Budapeszt) i w 2025 roku najprawdopodobniej w Kenii (Nairobi). A co potem? – Wiem, że Polska świetnie spisuje się w roli organizatora dużych imprez – podkreśla Coe. – Niedawno były u was mistrzostwa świata w półmaratonie w Gdyni, teraz halowe mistrzostwa Europy. W maju w Chorzowie odbędą się światowe zawody sztafet (World Relays), których nie mogę się doczekać.
Stadion Śląski ma narzędzia, by urządzać na nim wielkie imprezy, dlatego śmiało twierdzę, że w przyszłości moglibyście zorganizować mistrzostwa świata na tym obiekcie. Macie wszystko, co jest do tego potrzebne – dodaje szef światowej lekkoatletyki. – Rzeczywiście, mamy porządną infrastrukturę i naszym celem jest zrobienie imprezy światowej. Może za mojego życia czempionat globu odbędzie się w Polsce – uśmiecha się Tomasz Majewski, wiceprezes PZLA. Na pewno na taką imprezę przyjdzie nam trochę poczekać. Od 4 grudnia 2018 roku wybór gospodarza dokonywany jest według nowego schematu. Mistrzostwa świata co dwa lata mają odbywać się na kolejnych kontynentach. Stąd teraz w kolejce są Ameryka Północna, Europa i (chyba) Afryka. – Środowisko lekkoatletyczne Czarnego Lądu mocno lobbuje za organizacją imprezy w 2025 roku w Nairobi – zdradza Majewski. – Były już tam mistrzostwa świata juniorów młodszych i zostały dobrze zorganizowane, a stadion był wypełniony kibicami. W tym roku w Nairobi mają odbyć się mistrzostwa świata juniorów starszych. Zobaczymy, jak będą wyglądać w czasach covidu. Nie zawsze imprezy w Afryce przeprowadzano w perfekcyjnych warunkach. Kiedyś reprezentacje koczowały po kilka dni na lotnisku w trakcie igrzysk kontynentalnych. Nie wiadomo też, jak długo potrwa pandemia i jak będzie z transportem do Afryki.
Gdyby sytuacja na świecie nadal była trudna, to kto wie, czy lekkoatletyczne władze nie postawiłyby na „bezpieczne” mistrzostwa świata w 2025 roku w Europie – mówi.
Polska ma dobre notowania u działaczy i dostajemy sporo imprez. Dwa lata temu w Bydgoszczy odbyły się drużynowe mistrzostwa Europy. Potem wspomniane przez Coe wydarzenia, a niedługo po World Relays na Stadionie Ślaskim zagoszczą drużynowe mistrzostwa Europy oraz Memoriały Kusocińskiego i Skolimowskiej.
– Niedawno usłyszałem, żebyśmy nie byli zbyt pazerni, bo dostajemy dużo imprez, ale oczywiście będziemy przymierzali się do składania kolejnych ofert, również tych na organizację mistrzostw świata. Chociażby po to, by oswoić zagranicznych działaczy z tym, że chcemy w przyszłości taką imprezę zrobić – podkreśla Majewski.
Chorzów to nie Rzym
Niedawno rozstrzygnęły się losy mistrzostw Europy w 2024 roku. W decydującej rozgrywce pozostawały Rzym i Chorzów. W głosowaniu zwyciężyła stolica Włoch, ale pierwszy raz byliśmy tak blisko dostania wielkiej i kosztownej imprezy lekkoatletycznej. – Mieliśmy dopięty budżet i nasza oferta była bardzo ciekawa, jednak ostatecznie przegraliśmy. Nie ma co ukrywać, dla wielu decydentów stolica Włoch jest atrakcyjniejsza niż Chorzów. I trudno im się dziwić, nie umniejszając oczywiście nic śląskiej ofercie, która była przygotowana bardzo dobrze. Włosi mają piękny stadion, na którym lekkoatletykę świetnie się ogląda, i bogate tradycje. Nieprzypadkowo tam jest rozgrywana Diamentowa Liga – przyznaje Majewski.
Jeśli chodzi o organizację mistrzostw Europy w 2026 roku, Polska nie wystartuje do przetargu, bo trudno byłoby wygrać z Londynem, Paryżem czy Madrytem. Nie ma też sensu marzyć o Diamentowej Lidze. To są mityngi z tradycjami i ich organizatorzy nie zamierzają odpuszczać. – Ale nasze zawody bez nazwy Diamond League też przyciągają gwiazdy – podkreśla Majewski. – Na Memoriały Kusocińskiego, Szewiń
skiej i Skolimowskiej przyjeżdża światowa czołówka. Na pewno im większa impreza, tym więcej potrzeba pieniędzy. Nie tylko od sponsorów. Potrzebne są też zyski z biletów. My na razie wpuszczaliśmy ludzi na trybuny za darmo albo za niewielką opłatą. Gdyby jednak w Polsce miała się odbyć mistrzowska impreza, bilety na nią nie mogłyby być tanie – wyjaśnia.
Koszty są wysokie
Trzy lata temu w Berlinie mistrzostwa Europy oglądały z trybun tłumy, a i tak miasto musiało dołożyć co nieco do budżetu, który wyniósł ponad 50 mln euro. Rok wcześniej mistrzostwa świata w Londynie kosztowały prawie dwa razy więcej. Ostatni czempionat globu w Dosze to jeszcze większy koszt.
– Katarczycy zrobili imprezę z rozmachem. Stać ich było. My na razie nie dysponujemy takimi możliwościami budżetowymi. A w przyszłości na pewno musielibyśmy mieć wsparcie państwa, lokalnych samorządów, sponsorów – podkreśla Majewski. – Węgrzy na razie nie mają stadionu, ale rozmawiałem z nimi i będą gotowi na czas. W Budapeszcie powstaje Narodowe Centrum Lekkoatletyczne, które zostanie główną areną mistrzostw świata za dwa lata. My stadion już mamy. Śląski jest uznawany przez wszystkich za jeden z lepszych obiektów lekkoatletycznych, więc prędzej czy później powinniśmy gościć dużą mistrzowską imprezę – kończy mistrz olimpijski w pchnięciu kulą.