Zabrakło minuty do przełamania
Cracovia miała szansę na przerwanie serii siedmiu meczów bez wygranej, ale w końcówce jej zawodnik popełnił duży błąd.
Podręcznikowy impuls, na jaki zawsze liczą trenerzy, wpuszczając zawodników rezerwowych, wygląda tak: Marcel Zylla (pojawił się w 67. minucie) pędzi lewym skrzydłem, wykorzystuje ogromny błąd Damira Sadikovicia, podaje do Fabiana Piaseckiego (wszedł na plac na kwadrans przed końcem), a ten płaskim strzałem z pola karnego doprowadza do remisu 1:1. Remisu, z którego zadowolony nie może być nikt.
Probierz: Taka bramka boli
Dotyczy to zwłaszcza Cracovii. Zaledwie kilku minut zabrakło gospodarzom, żeby odnieść pierwsze w tym roku zwycięstwo w ekstraklasie. Piłkarze Michała Probierza przedłużyli wstydliwą serię meczów bez zwycięstwa do ośmiu i kibice z coraz większym niepokojem mogą patrzeć w dolne rejony tabeli. Zamiast gonić górę, Cracovia na dobre zaplątała się w walkę o utrzymanie. Ostatnia Stal Mielec w poniedziałek na pewno nie wyprzedzi Pasów, ale przedostatnie Podbeskidzie w „meczu na szczycie” dna tabeli w przypadku wygranej z mielczanami zepchnie drużynę Probierza na przedostatnie miejsce. – Zawodnik popełnił dziecinny błąd. Taka bramka boli – komentował Probierz straconego gola i zachowanie Sadikovicia. Szkoleniowiec Cracovii przed meczem mówił, że jest dużym optymistą. Wreszcie sytuacja zdrowotna zespołu zaczęła wyglądać lepiej. Trener ma coraz większe pole manewru (z ławki mógł wejść Michal Siplak, po pauzie za kartki wrócił Filip Piszczek) i liczył, że w piątkowym spotkaniu drużyna wreszcie się przełamie. Zwłaszcza że nikt na wyjazdach w tym sezonie nie przegrywa częściej niż Śląsk. I wszystko wskazywało na to, że ta zasada zostanie utrzymana. Po stojącej na słabym poziomie z obu stron godzinie gry Cracovia przeprowadziła akcję, z której można było zapamiętać to spotkanie. Marcos Alvarez podał do Sergiu Hanki, a ten zdecydował się na strzał z około 20 metrów. Matuš Putnocky był wysunięty na przedpole, więc piłka przeleciała nad nim i wpadła w okno jego bramki. Radość Pasów była ogromna i trudno się dziwić. Cały wysiłek zespołu poszedł jednak na marne na minutę przed końcem podstawowego czasu gry.
Czech wciąż pod presją
Szkoleniowiec Śląska Vitezslav Lavička może mieć satysfakcję z ugranego w takich okolicznościach punktu, ale jego sytuacji remis 1:1 zbytnio nie poprawia. W ostatnich dniach pojawiały się spekulacje co do przyszłości trenera i jeśli rzeczywiście władze klubu rozważają zmianę na tym stanowisku, w piątek raczej nie dostały argumentu, by tego nie robić. Czech po meczu został poproszony o komentarz do plotek, że miałby go zastąpić Jacek Magiera. Lavička tylko się uśmiechnął, rozłożył ręce i odparł: – To jest sytuacja, którą nie wiem jak skomentować.