Sposób na beniaminka
W sześciu tegorocznych meczach nikt nie zdobył więcej punktów od Legii i Warty. Tyle samo (13) tylko Piast.
Dwie porażki i jedno zwycięstwo – to bilans lidera ekstraklasy w meczach z zespołami, które przed sezonem wróciły do ekstraklasy. W sobotę zespół Czesława Michniewicza zmierzy się z Wartą Poznań.
Gratulacje dla Tworka i Kapustki
– Mamy w głowie grudniową przegraną 2:3 ze Stalą Mielec i styczniowe 0:1 w Bielsku-białej, ale to już historia, choć dla nas przykra. Historią jest również nasze jesienne zwycięstwo 3:0 z Wartą w Grodzisku Wielkopolskim – powiedział trener Michniewicz. – Staramy się myśleć wyłącznie pozytywnie, koncentrujemy na starciu z zespołem z Poznania. Zapowiada się interesujące widowisko, bo Warta jest w dobrym momencie rozgrywek, a prowadzący ją Piotr Tworek został wybrany na najlepszego trenera ekstraklasy w lutym, czego mu gratuluję – dodał szkoleniowiec Legii, który zastanawia się, w jaki sposób jego zespół pokona w beniaminka. Gdyby spojrzeć wyłącznie w tabelę tegorocznych spotkań, to na jej czele znajdują się... Warta, Legia i Piast – wszystkie zespoły zdobyły po 13 punktów. – Warta ma niezłych, dynamicznych skrzydłowych, w poprzedniej kolejce dwoma golami błysnął Makana Baku, napastnik Mateusz Kuzimski jest skuteczny, nie potrzebuje zbyt wielu okazji, by trafić do siatki. W meczu
z Wisłą Płock drużyna z Wielkopolski grała odważniej, swobodniej niż wcześniej, co chyba wynika ze sporej liczby zdobytych punktów i niezłej sytuacji w tabeli. Dostępu do bramki pilnują wysocy stoperzy, zapowiada się ciekawy mecz, bo my też mamy zawodników, których forma idzie w górę. Bartek Kapustka został wybrany na najlepszego piłkarza ligi w lutym. Nie byłoby tego wyróżnienia, gdyby nie pomoc kolegów z zespołu – mówił Michniewicz. Po porażce z Podbeskidziem, z kolejnego wyjazdu Legia przywiozła tylko punkt
– z Białegostoku (1:1), ale trzy następne spotkania ligowe wygrała. Taka seria zdarzyła się dopiero po raz drugi pod wodzą obecnego szkoleniowca – poprzednio w listopadzie, a zapoczątkowało ją wspomniane 3:0 z Wartą – do dziś to najwyższa porażka Zielonych w ekstraklasie w tym sezonie. Tamta passa została zakończona remisem 2:2 z Piastem w Warszawie, teraz na drodze Legii po czwartą z rzędu ligową wygraną staje Warta. – Kiedy tylko powiem, że czeka nas trudny mecz, wszyscy się uśmiechają, ale to prawda – stwierdził trener Michniewicz.
– Rzadko zdarzają się mecze, w których jedna z drużyn nie ma okazji do zdobycia bramki. Pytanie tylko, czy jest w stanie ją wykorzystać.
Michniewicz dmucha na zimne
Ostatnio zwycięstwa pozwoliły Legii powiększyć przewagę w tabeli nad wiceliderem do siedmiu punktów. Po wygranej 1:0 we Wrocławiu szkoleniowiec wyznaczył cel na spotkania z Wartą oraz Zagłębiem Lubin, które zostaną rozegrane przed przerwą na spotkania reprezentacji Polski w eliminacjach MŚ: sześć punktów. – Do końca zostało dziesięć kolejek i 30 punktów do zdobycia. Jeszcze wiele się wydarzy, czekają nas trudne spotkania. To nie jest decydujący moment w walce o mistrzostwo Polski. Sporo czasu upłynie, nim ktoś nim zostanie – przewidywał Michniewicz, który ostrożnie oceniał dość komfortową sytuację Legii w tabeli. – Cieszymy się z zajmowanego miejsca, ale do celu droga daleka. Nikt, a przynajmniej ja, nie pamięta, ile punktów miał lider po 20 kolejkach poprzednich rozgrywek czy dwa lata temu. Ale wszyscy wiemy, kto wtedy został mistrzem kraju. Na razie mamy 42 punkty, aby zapewnić sobie tytuł trzeba ich uzbierać ponad 60. Widać, ile nam brakuje. To nie czas i miejsce, by rozmawiać o mistrzostwie Polski, najważniejszy jest mecz z Wartą – dodał. Przeciwko klubowi z Poznania Legia zagra bez Igora Lewczuka, Joela Valencii, Jasurbeka Yaxshiboyeva, Marko Vešovicia i Ariela Mosóra. Do meczowej kadry wraca za to nieobecny we Wrocławiu z powodu kontuzji Artur Jędrzejczyk (gdyby nie uraz, przeciwko Śląskowi wystąpiłby od początku), w pełni sił jest lider klasyfikacji strzelców Tomaš Pekhart, po pauzie za żółte kartki uprawnieni do gry także Andre Martins i Luquinhas.
Na kilku pozycjach szkoleniowiec ma komfort, ale i trudny wybór. Powrót Jędrzejczyka oznacza miejsce na ławce dla Josipa Juranovicia (świetna forma) albo Pawła Wszołka (gol i dobra gra ze Śląskiem). Z kolei zdrowy Pekhart to powrót między rezerwowych Rafaela Lopesa, który ostatnio jest w niezłej dyspozycji. – Decyzje dotyczące składu podejmiemy w sobotę – deklaruje Michniewicz.