Polacy chcą spełnić marzenia w Katarze
Od niedzieli do środy w Dosze potrwają światowe kwalifikacje olimpijskie pingpongistów.
Na Bliski Wschód pojechało dwóch Biało-czerwonych – Jakub Dyjas i Samuel Kulczycki. Są oni wśród 73 zawodników zgłoszonych do turnieju, z którego awans do igrzysk w Tokio wywalczy czterech graczy. W zawodach nie uczestniczą pingpongiści z tych krajów, które rok temu w portugalskim Gondomar zakwalifikowały się do olimpijskiego turnieju drużynowego. Ta sztuka powiodła się wówczas naszej kobiecej drużynie, dlatego Polki nie musiały teraz jechać do Kataru.
Fakt, że w Dosze nie będzie m.in. Chińczyków, Japończyków, Niemców czy Szwedów, nie oznacza, że awans będzie formalnością. Wręcz przeciwnie – na liście startowej są tak mocni gracze, jak: Władimir Samsonow, Liam Pitchford, Panagiotis Gionis czy wicemistrz Europy Ovidiu Ionescu. W gronie kandydatów do czołowych miejsc jest też Dyjas, choć nie wiadomo, czy osiągnie wystarczającą formę po przebyciu COVID-19. Natomiast sensacją byłby sukces Kulczyckiego. 19-latek wskoczył do kadry w miejsce leczącego kontuzję Marka Badowskiego.
Impreza ma dość nietypową formułę. Drabinka zostanie podzielona na trzy części i zwycięzca każdej z nich zapewni sobie wyjazd do Tokio. – O ostatnie wolne miejsce zagra dziewięciu zawodników, czyli finaliści i półfinaliści z tych trzech drabinek – mówi dyrektor PZTS Stefan Dryszel. Zawody rozpoczną się w niedzielę, a losowanie zaplanowano na sobotę.
Jeśli Polakom nie uda się awansować w Katarze, będą mieli jeszcze jedną szansę – w kwalifikacjach europejskich, zaplanowanych na 21–25 kwietnia w portugalskim Guimaraes.