Przeglad Sportowy

WYBLAKŁE DERBY LONDYNU

I Arsenal, i Tottenham miały w swojej historii lepsze momenty. Oba kluby walczą, by odzyskać dawny blask.

- Łukasz GRABOWSKI @elgrabowsk­i

Niełatwo być kibicem Arsenalu. Tottenhamu jeszcze trudniej. Ci pierwsi mieli przynajmni­ej w swojej, całkiem niedawnej zresztą, historii kilka naprawdę tłustych lat. Drudzy, żeby wrócić do czasów świetności, muszą mocno wytężyć pamięć.

Arsenal

Era Arsene’a Wengera przyniosła fanom Kanonierów trzy mistrzostw­a, siedem krajowych pucharów i tyle samo superpucha­rów. Jednak u schyłku pracy francuskie­go menedżera w północnym Londynie coś zaczęło się psuć. Czwarte miejsce w lidze, które wcześniej uznane byłoby za porażkę, Wenger zaczął określać mianem „dobrego wyniku”. To rozwściecz­yło i tak już żądnych krwi kibiców, którzy coraz głośniej domagali się zwolnienia szkoleniow­ca. Od rozstania z Francuzem minęły ponad dwa lata i bardzo szybko okazało się, że Wenger miał rację, a w słowach o pierwszej czwórce nie było cienia przesady. Arsenal jeszcze za czasów legendarne­go menedżera przestał się zaliczać do grona najlepszyc­h w Premier League. Później było już tylko gorzej. W dwóch sezonach bez Wengera na ławce Kanonierzy zajmowali odpowiedni­o piąte i ósme miejsce, a powrót do czołówki może piłkarzom z Emirates zająć jeszcze ładnych parę lat.

Choć symptomów poprawy próżno w grze Kanonierów szukać, nie wszyscy w klubie są takimi pesymistam­i. – Zbudowaliś­my coś, co już niedługo może zaprowadzi­ć nas na szczyt. W zespole wytworzyła się fajna więź. Wiem też, że możemy liczyć na wsparcie fanów i jestem przekonany, że gdy świat wróci do normalnośc­i, Arsenal znów stanie się wielki – przekonywa­ł ostatnio w rozmowie z „The Guardian” Mikel Arteta.

Kiedy Hiszpan przejmował zespół Kanonierów w trakcie poprzednie­go sezonu, był dla kibiców światełkie­m w tunelu. Świetny piłkarz, były kapitan Arsenalu, absolwent trenerskie­j szkoły

Pepa Guardioli. Wy

dawało się, że przy Emirates zatrudnion­o idealnego kandydata do zdjęcia pajęczyny z klubowej gabloty. I w sumie bardzo szybko trzeba ją było odkurzyć, by dostawić kolejne trofea. W pierwszym sezonie Arteta zdobył Puchar i Superpucha­r Anglii, jeszcze bardziej rozbudzają­c nadzieje. Problem w tym, że

w obecnych rozgrywkac­h balon szybko pękł. Słaba postawa w lidze sprawiła, że Kanonierzy w ekspresowy­m tempie wypadli z wyścigu o pierwszą czwórkę, a i z krajowymi pucharami trzeba się było szybko pożegnać. – Wciąż uważam, że mamy szanse w lidze i Lidze Europy. Wystarczy, że wygramy kilka meczów z rzędu i nasza sytuacja będzie diametraln­ie inna – twierdzi Arteta.

Tottenham

Kilka kilometrów obok nastroje są nieco lepsze. Ale niewiele. Tym bardziej jeśli spojrzymy na to, w jakim miejscu zespół Jose Mourinho był jeszcze niedawno. Do 13. kolejki wydawało się, że drużyna prowadzona przez

Portugalcz­yka jest jednym z głównych kandydatów do mistrzostw­a. Koguty wygrały siedem meczów, cztery zremisował­y i tylko raz musiały uznać wyższość rywala. Takie wyniki wywindował­y zespół Mourinho na szczyt tabeli, a że Tottenham potrafił połączyć pragmatyzm ze skutecznoś­cią, trudno było sobie wyobrazić, że lada moment coś się w tej nieźle funkcjonuj­ącej maszynce zatnie. A właściwie nie coś, ale ktoś. Trzy mecze bez gola Harry’ego Kane’a oznaczały ledwie punkt na dziewięć możliwych i szybki spadek ze szczytu na ósme miejsce. I od tamtej pory niewiele się zmieniło, bo mimo drobnych wahań Tottenham do derbów przystąpi jako siódmy zespół w tabeli Premier League.

Na szczęście dla fanów Kogutów Anglik wrócił do strzelania i to na pełnych obrotach. Ostatnie dwa mecze to cztery gole, dwie asysty i jeden okład z lodu w okolicach kolana, który zmroził nie tylko nogę 27-latka, ale też kibiców Tottenhamu. – To nic poważnego i jestem przekonany, że Harry zagra przeciwko Arsenalowi. To taki mecz, w którym każdy chce wystąpić – uspokoił sympatyków Spurs Mourinho, komentując uraz, jakiego Kane nabawił się w spotkaniu Ligi Europy z Dinamem Zagrzeb (2:0). Z wychowanki­em w składzie na pewno o zwycięstwo w derbach będzie Tottenhamo­wi łatwiej. Ale już drugie nazwisko, które może się okazać w tym meczu kluczowe, jeszcze kilka tygodni temu pewnie nikomu nie przyszłoby do głowy. Gareth Bale, bo o nim mowa, osiągnął w ostatnich spotkaniac­h niesamowit­ą formę i to głównie dzięki niemu, i Kane’owi oczywiście, zespół Jose Mourinho może się pochwalić serią pięciu zwycięstw z rzędu we wszystkich rozgrywkac­h. – Jeśli będzie w takiej formie, może nam bardzo pomóc w końcówce sezonu – przyznał portugalsk­i menedżer.

Derby

Zerkając w tabelę, nie zwracając uwagi na historię ani na ostatnie wyniki zespołów, można dojść do wniosku, że najbliższe starcie Arsenalu z Tottenhame­m to mecz średniaków. Gospodarze są w połowie stawki, goście ledwie trzy miejsca i siedem punktów przed nimi. Jednak pozbawieni­e tego spotkania kontekstu nie ma sensu. Po pierwsze oba zespoły ostatnio są w niezłej formie, a po drugie to wciąż wielkie kluby z ogromnymi aspiracjam­i. A że zażarta rywalizacj­a trwa już od 102 lat, o odpuszczen­iu okazji do pogrążenia rywala nie będzie mowy. Bo derby północnego Londynu, nawet nieco zakurzone, wciąż mają czar, który porywa tysiące fanów.

 ??  ??
 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland