Zaskakujący bohaterowie
Górnik Zabrze znów zwycięski. Pokonuje 2:0 Zagłębie Lubin i zmniejsza dystans do czołówki tabeli.
Górnik Zabrze – jedno z większych tegorocznych rozczarowań. Zagłębie Lubin – rewelacja ostatnich tygodni. Tak było do niedzieli, 14 marca role – przynajmniej w tym meczu – się odwróciły.
Szysz tym razem rozczarował
Zagłębie imponowało formą w sporym stopniu dzięki piłkarzowi, który osiągnął najwyższą formę w dotychczasowej karierze. W lutym objawił się w zespole Martina Ševeli supersnajper: Patryk Szysz. W ostatnich trzech spotkaniach zdobywał po bramce, wreszcie zaczął spełniać oczekiwania kibiców w Lubinie. I gdyby w niedzielę utrzymał skuteczność ze starć z Rakowem (1:2), Cracovią (4:2) i Jagiellonią (3:0), to znów byłby bohaterem, a jego drużyna miałaby duże szanse wygrać trzeci mecz z rzędu. 22-letni skrzydłowy jednak już na samym początku meczu w Zabrzu zmarnował idealną sytuację. Wykorzystał swoją szybkość, doszedł do sytuacji sam na sam z bramkarzem Martinem Chudym, ale ostatecznie ją zmarnował, dał sobie odebrać piłkę. Szysz nie jest typem piłkarza, któremu zmarnowana sytuacja blokuje psychikę i ciało w dalszej części meczu, zazwyczaj łatwo potrafi ją wyrzucić z pamięci. W Zabrzu widać było, że wychowanek Górnika Łęczna nie boi się kolejnych prób, tyle że efekt za każdym razem był taki sam: rozczarowujący. A to jego bardzo mocne uderzenie zza pola karnego obronił bramkarz gospodarzy, a to strzał głową okazał się niecelny. Piłkarz, który kilka lat temu miał propozycję z Zabrza, którego trener Marcin Brosz osobiście namawiał do przyjścia do swojej drużyny, tym razem nie zachwycił. W odróżnieniu do innego młodego gracza, tyle że z zespołu gospodarzy.
Efektywni zabrzanie
Michał Rostkowski wyszedł na boisko ekstraklasy pierwszy raz od 20 grudnia ubiegłego roku. Szybko pokazał, że warto było dać mu szansę i jest w stanie zastąpić Erika Janžę. Kiedy Przemysław Wiśniewski dokładnie przerzucił do niego piłkę, on ją świetnie przyjął, ograł Kacpra Chodynę i idealnie podał do Piotra Krawczyka – napastnika, dla którego był to dopiero szósty występ w tym sezonie w podstawowym składzie. Występ, który bardzo dobrze zapamięta, jego skuteczność pod bramką Zagłębia spowodowała, że już od 21. minuty gospodarze prowadzili 1:0. Pokazali w ten sposób, że dominacja lubinian była bez znaczenia. Górnik w pierwszej połowie nie zachwycał, ale po przerwie dał pokaz efektywności: potrafił szybko odebrać piłkę, wyprowadzić kontrę, zaskoczyć. I z każdą minutą stawał się coraz groźniejszy, coraz częściej gospodarze sprawdzali umiejętności Hładuna (oddali aż 9 celnych strzałów). Bramkarz lubinian potrafił obronić uderzenia Richmonda Boakye i Giannisa Massourasa, nie był już jednak w stanie zatrzymać Alasany Manneha, który kilkadziesiąt sekund wcześniej pojawił się na boisku. Rezerwowy dobił Zagłębie, przypieczętował triumf Górnika, który po trzech meczach bez wygranej znów poczuł smak zwycięstwa.
Natomiast Zagłębie dało popis nieskuteczności i potwierdziło, że jest wciąż drużyną bardzo chwiejną.