Robak ciągnie Widzew
Widzew minimalnie lepszy od Chrobrego. Łodzian po raz kolejnym w tym sezonie uratował Marcin Robak.
Za piłkarzami Widzewa Łódź pięć meczów rundy wiosennej. Punktowo nie jest najgorzej. Drużyna Enkleida Dobiego nie zachwyca jednak kibiców swoją grą. Wczoraj łodzianie skromnie pokonali Chrobrego Głogów po bramce z rzutu karnego.
Czekają na przekonującą wygraną
Niedzielne zwycięstwo było drugim, jakie piłkarze odnieśli w rundzie wiosennej. Przed tygodniem RTS był bliski pierwszej od 11 lat derbowej wygranej na stadionie ŁKS, ale gol przewrotką Ricardinho pozbawił ich kompletu punktów. W środku tygodnia zespół Dobiego odrabiał zaległości z 17. kolejki i bezbramkowo zremisował z Odrą Opole. Domowe spotkanie z Chrobrym było więc idealną szansą do odniesienia pierwszego przekonującego zwycięstwa w 2021 roku, które dałoby fanom nadzieję na udany finisz rozgrywek. Po pierwszej połowie wiadomo było, że mecz nie przejdzie do annałów Fortuna 1. Ligi. W 45. minucie piłkę po uderzeniu głową Michała Grudniewskiego bez problemu złapał Rafał Leszczyński. Był to jedyny celny strzał w pierwszej części gry. – Nie był to piękny mecz, ale graliśmy już ładniejsze spotkania i kończyliśmy je bez punktów. Gra się po to, żeby strzelić jednego gola więcej niż przeciwnicy. Drużyny w całej Polsce mają problem z prowadzeniem ataków pozycyjnych, nie tylko Widzew. Myślę, że w ostatnich miesiącach zrobiliśmy w tym aspekcie postępy, ale cały czas musimy nad tym pracować – mówił po meczu trener Widzewa.
Niezawodny weteran
W drugiej części gry mecz nieco się rozkręcił. Wobec braku groźnych sytuacji pod bramką Chrobrego trener Widzewa wprowadził na boisko Marcina Robaka. 38-latek od samego początku walczył o każdą piłkę. O jego determinacji przekonał się w 62. minucie Marcel Ziemann. Obrońca chciał zablokować ciałem piłkę i dać jej wyjść za linię końcową. Robak go jednak naciskał, wywalczył piłkę i oddał strzał z ostrego kąta, ale po nim wynik się nie zmienił. Kluczowa dla losów meczu była sytuacja z 76. minuty. Łukasz Kosakiewicz centrował z rzutu wolnego w pole karne Chrobrego. piłka dotarła do Krystiana Nowaka, ten uderzył ją głową, trafiając wprost w rękę Pawła Mandrysza. Jedenastkę pewnie wykorzystał Robak. Była to jego siódma bramka w tym sezonie. – Mecz wyglądał na wyrównany. To jednak my byliśmy lepsi o jedną bramkę, którą chciałbym zadedykować moim synom. Mam nadzieję, że to dopiero początek i będziemy szli w górę. Musimy być czujni, wiemy jak wygląda tabela. Patrzymy do przodu, bo przed nami jeszcze długa droga – powiedział po meczu strzelec jedynego gola. Widzew pozostaje jednym z czterech zespołów I ligi, które wiosną nie przegrały jeszcze meczu. Pozostałe to Bruk-bet Termalica, Górnik Łęczna i rewelacyjnie spisująca się Sandecja Nowy Sącz. Dzięki passie pięciu spotkań bez porażki łodzianie przesunęli się na 9. miejsce i do strefy barażowej tracą już tylko trzy punkty. Kolejny etap w drodze Widzewa do upragnionego powrotu do ekstraklasy wiedzie przez Olsztyn.