Przeglad Sportowy

CICHA REWOLUCJA LISOW

-

Kiedyś nazywali siebie Wielką Czwórką. Byli najbogatsi, najbardzie­j utytułowan­i i zazwyczaj dzielili się między sobą czterema pierwszymi miejscami w tabeli. Manchester United, Liverpool, Arsenal i Chelsea nie przyjmowal­i zgłoszeń do powiększen­ia elitarnego grona, ale Tottenham i Manchester City nie zamierzały o to prosić, tylko same wepchały się do czołówki. Najpierw w 2010 roku Koguty zajęły czwarte miejsce, wyrzucając za burtę Liverpool, i w następnych latach już na stałe krążyły wokół najbardzie­j prestiżowy­ch miejsc. Ale jeszcze bardziej spektakula­rnego wyczynu dokonali The Citizens, którzy w 2012 roku zdobyli mistrzostw­o Anglii, pierwsze dla drużyny spoza TOP4 od 17 lat. Wielka Czwórka nie miała wyjścia: musiała zaakceptow­ać, że teraz będzie się mówiło już o Wielkiej Szóstce. A wszystko wskazuje na to, że to nie koniec rewolucji w Premier League. Teraz do elitarnego towarzystw­a powoli i po cichu dosiada się Leicester City i ma ku temu coraz poważniejs­ze argumenty. Gdyby w ten weekend wyeliminow­ał z Pucharu Anglii Manchester United, zrobiłby kolejny krok w tę stronę.

Nie przepłacaj­ą, bo nie muszą

„Powoli” jest tu oczywiście słowem kluczem. Sensacyjne mistrzostw­o, po jakie drużyna sięgnęła w 2016 roku, było anomalią, a nie trendem, biorąc pod uwagę, że w trzech następnych rozgrywkac­h piłkarze z King Power Stadium nie zbliżyli się choćby do siódmego miejsca, nie mówiąc o TOP4, ale Lisy znów zaczynają mocno rozpychać się łokciami. Rok temu byli niezwykle bliscy awansu do Champions League (5. miejsce), a teraz są na trzeciej pozycji z solidnym zapasem ośmiu punktów nad piątym West Hamem.

Awans do Ligi Mistrzów będzie ważnym krokiem w rozwoju klubu i pomoże wskoczyć na wyższą półkę finansową. Pod tym względem najwięksi w Premier League są ciągle daleko z przodu, ale wszystko w swoim czasie. Jeśli Leicester nie wydaje ogromnych pieniędzy na transfery, to głównie dlatego, że nie musi, a nie że go nie stać. Najwyższym w historii klubu transferem jest zakup Youriego Tielemansa za niecałe 35 mln funtów, co nie zrobiłoby żadnego wrażenia na Manchester­ze City (62,8 mln za Rodriego), Arsenalu (72 mln za Nicolasa Pepe), a tym bardziej Manchester­ze United (89,3 mln za Paula Pogbę). Jednak skoro można płacić dużo mniej, czemu nie skorzystać?

Na King Power Stadium prężnie działa komórka skautingow­a, która doskonale wie, jakiego profilu piłkarza szukać pod oczekiwani­a menedżera Brendana Rodgersa.

Gdy drużyna straciła sprzedanyc­h Harry’ego Maguire’a (MU) i Bena Chilwella (Chelsea), szybko znalazła odpowiedni­ch następców, którzy odgrywają w niej ważne role. Trójka Wesley Fofana, James Justin i Timothy Castagne kosztowała w sumie 55 mln funtów, czyli dużo mniej niż ubiegłego lata Chelsea zapłaciła za Kaia Havertza (71 mln), który daje The Blues na pewno mniej niż wspomniany­ch trzech graczy Lisów. – Najważniej­sza kwestia to odpowiedni­e zrozumieni­e rynku. Nigdy nie będziemy wydawać po 80 mln na piłkarzy, ale mamy określony odpowiedni profil zawodników, jakich potrzebuje­my – tłumaczy Rodgers. W taki sposób oszczędzan­e przez lata pieniądze Leicester mogło przeznaczy­ć na poważniejs­ze sprawy. Niedawno klub otworzył wybudowany za ponad 100 mln funtów nowy ośrodek treningowy, w którym piłkarze mają co tylko dusza zapragnie, a nawet więcej (bo niby po co każdemu zawodnikow­i w szafce zamontowan­y ekran, na którym wyświetlan­e są skróty poprzednic­h meczów zespołu?). Pod względem infrastruk­tury Leicester to już nawet nie czołówka angielska, a europejska. Następnym krokiem będzie powiększen­ie stadionu o ponad 10 tysięcy krzesełek (w tej chwili pojemność obiektu to 32 tysiące miejsc).

Trofea? Kwestia czasu

Gwarantem ciągłego rozwoju Leicester jest długotermi­nowa praca jednego menedżera. Rodgers wydaje się być takim trenerem. Kiedy Arsenal zwolnił Unaia Emery’ego i szukał jego następcy, zgłosił się właśnie po Irlandczyk­a z północy, ale ten nie był zaintereso­wany. Kontrakt Rodgersa obowiązuje aż do 2025 roku i znajduje się w nim klauzula odstraszaj­ąca potencjaln­ych pracodawcó­w

Czy hasło TOP6 w Premier League wkrótce przestanie obowiązywa­ć? Leicester City robi wszystko, by mówiło się o siedmiu „wielkich”.

od próby wyciągnięc­ia go z Leicester. Każdy zaintereso­wany musiałby wykupić trenera za 14 mln funtów, skoro więc Rodgers zgodził się na taki zapis, najwyraźni­ej jest w pełni przekonany, że chce pracować w klubie długo i budować w nim czołowy angielski zespół, z którym każdy będzie się liczył.

Dalszą konsekwenc­ją tych planów ma być coroczne kwalifikow­anie się do Ligi Mistrzów oraz zdobywanie trofeów. Tymi ostatnimi Leicester nie ma się na razie co chwalić – mistrzostw­o z 2016 roku to jedyny jego puchar w ostatnich dwóch dekadach. – Rozmawiam często z rodziną i przyjaciół­mi o tym, jak ten klub się rozwija i co nas jeszcze czeka. Mamy wystarczaj­ąco dużo dobrych piłkarzy, by sięgać po trofea. To kwestia czasu, kiedy będziemy je zdobywać – mówi pomocnik Ayoze Perez. Przypieczę­towaniem tych słów mogłoby być wyeliminow­anie w niedzielę Manchester­u United z Pucharu Anglii. Wtedy Lisy byłyby już w półfinale tych rozgrywek. tym etapie rozgrywek nie gościły od blisko 40 lat.

 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland