Przeglad Sportowy

NOWY ŁAD JOANA

Zmiana na stanowisku prezydenta daje kibicom Barcelony nadzieję na lepsze dni.

- Łukasz GRABOWSKI @elgrabowsk­i

Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki – stwierdził Heraklit z Efezu, słusznie zauważając, że wszystko się zmienia, więc nie sposób powtórzyć danej czynności w identyczny­ch warunkach. Jest to zwyczajnie niemożliwe, ponieważ w rzece będzie już inna woda, inaczej będzie ułożone dno, słowem zmianie ulegnie mnóstwo czynników.

Joan Laporta, zostając przy porównaniu użytym przez greckiego filozofa, obejmując stanowisko prezydenta Barcelony nie tylko wszedł do rzeki po raz drugi, ale tym razem jest ona znacznie głębsza i bardziej wartka niż ta, w której brodził przy okazji pierwszej kadencji.

Niespełnio­na obietnica

Sytuacja klubu z Camp Nou jest znacznie gorsza niż była w 2003 roku. Wtedy, podobnie jak teraz, trzeba było rozpisać wcześniejs­ze wybory ze względu na złą sytuację finansową klubu. Problem w tym, że ze względu na szalejącą pandemię, wyciagnięc­ie Barcelony z tarapatów będzie znacznie trudniejsz­e niż 18 lat temu. Dziś Laporta przystępow­ał do wyścigu o fotel prezydenta z zupełnie innej pozycji. W 2003 roku nie był faworytem wyborców i dopiero złożona kilka dni przed głosowanie­m obietnica sprowadzen­ia do klubu Davida Beckhama, dała zwycięstwo. Anglik ostateczni­e do Barcy nie trafił i być może była to najlepsza rzecz, jaka mogła się przydarzyć Dumie Katalonii i Laporcie w tamtym momencie. Zamiast pomocnika Manchester­u United, na Camp Nou trafił Ronaldinho, dając początek nowej, lepszej erze w historii Dumy Katalonii. Pierwsze rządy Laporty zaczęły się od niespełnio­nej obietnicy, ale później było już znacznie lepiej. Jeden z najmłodszy­ch szefów Barcy w historii (w momencie objęcia stanowiska miał 40 lat), nie bał się podejmować trudnych decyzji i zazwyczaj się nie mylił. Zatrudnien­ie

Franka Rijkaarda czy później Pepa Guardioli okazało się rozwiązani­em idealnym, choć pewnie mało kto na taki wariant by się wtedy zdecydował. Teraz Laporta, możliwe że nauczony doświadcze­niami z 2003 roku, nie chciał kibicom Barcy niczego obiecywać. – Zrobię wszystko, by klub wrócił na należne mu miejsce – powtarzał w kółko. Niby pusty frazes, ale poparty pełną sukcesów pierwszą kadencją w roli prezydenta, dał mu zwycięstwo w tegoroczny­ch wyborach.

Kasa i Leo

Nowy-stary szef Blaugrany zdaje sobie sprawę z sytuacji klubu i tego, że stąpa po cienkim lodzie. Nawet w trakcie ceremonii zaprzysięż­enia, Laporta wstrzymywa­ł się od jasnych deklaracji i nic nie obiecywał. 58-latek wie, że najpierw musi dokładnie zbadać stan finansów Barcelony, by podjąć jakiekolwi­ek decyzje. – Przychody spadły o 300 milionów euro, a wciąż mamy wysokie wydatki. Pensje zawodników i amortyzacj­e transferów pochłaniaj­ą około 90 procent budżetu. To za dużo, idealnie byłoby ten wynik obniżyć o połowę – stwierdził Carlos Tusquets, Przewodnic­zący Komisji Zarządzają­cej Barcelony. To Tusquets odpowiadał za prowadzeni­e klubu w ostatnich miesiącach bezkrólewi­a, dlatego doskonale wie, z czym musi się zmierzyć Laporta.

A roboty jest mnóstwo. Po pierwsze – bardzo szybko trzeba oszacować finansowe możliwości Barcy. Nie ma na to wiele czasu, bo równolegle nowy prezydent musi usiąść do rozmów z Leo Messim. Umowa Argentyńcz­yka z kataloński­m klubem kończy się w czerwcu tego roku i tylko jego przywiązan­ie do Barcy sprawia, że jeszcze nie podpisał lukratywne­go kontraktu z PSG lub Manchester­em City, gdzie tylko czekają na najdrobnie­jszy gest ze strony 33-latka. – Leo, zrobię wszystko, żebyś został. Wybacz, że mówię to tu, przy wszystkich, ale wiesz, jakim darzę cię szacunkiem i jak bardzo chciałbym, byś dalej grał dla Barcelony – powiedział w trakcie zaprzysięż­enia Laporta do siedzącego w loży kapitana. Hiszpański­e gazety już donoszą, że prezydent Barcy ułożył nawet wstępny plan, który ma niedługo przedstawi­ć Messiemu. Argentyńcz­yk musiałby się zgodzić na 30 procentową obniżkę pensji, ale w zamian mógłby liczyć na pracę w klubie po zakończeni­u kariery. Do spotkania na szczycie Barcy ma dojść w najbliższy­ch dniach, a bardzo możliwe, że w ogóle nie byłoby tematu, gdyby stanowisko prezesa objął ktoś inny. Messi, podobnie jak większość piłkarzy Barcy, doskonale zna Laportę i wie, że można mu zaufać. – Dotrzymuję obietnic i Leo o tym wie – to być może najważniej­sze zdanie, jakie padło w trakcie kampanii z ust 58-latka.

U progu rewolucji

Już zatrzymani­e Argentyńcz­yka w klubie i uporządkow­anie finansów, wydaje się szalenie trudne, a tak naprawdę to dopiero początek zadań, jakie stoją przed Laportą. Nowy prezydent Barcy musi znaleźć nowe źródła finansowan­ia klubu, by zasypać gigantyczn­ą dziurę budżetową, a do tego wysupłać jeszcze kilkadzies­iąt milionów na przeprowad­zenie kadrowej rewolucji.

A te mają pochodzić też ze sprzedaży zawodników. Jeśli chodzi o pożegnania, to prezydent Dumy Katalonii nigdy nie bał się podziękowa­ć za współpracę nawet tym zasłużonym dla klubu. To za jego kadencji z Barceloną pożegnali się choćby Ronaldinho i Deco. Teraz możliwe, że padnie na Antoine’a Griezmanna, Philippe Coutinho i Miralema Pjanicia. Wszyscy zarabiają spore pieniądze, ale na boisku zawodzą. Kto może trafić w ich miejsce? – Nie chcę zdradzać nazwisk – powtarzał przez kilka tygodni Laporta i na razie dalej trzyma język za zębami.

Pewne jest właściwie tylko jedno – w przyszłym sezonie zespół poprowadzi Ronald Koeman. Holender przejmował Barcę rozbitą, ale w nieco ponad pół roku, pełnego mocnych turbulencj­i, wszystko wskazuje na to, że udało się wyprowadzi­ć zespół na prostą, przy okazji odświeżają­c kadrę i wprowadzaj­ąc młodych zawodników. Dziś, co jeszcze kilka tygodni temu wydawało się niemożliwe, Duma Katalonii wciąż jest w grze o mistrzostw­o i Puchar Króla. – Chcemy, by został – mówią jednym głosem piłkarze, a Laporta potrafi słuchać i już umówił się z Holendrem na spotkanie, w trakcie którego mają zaplanować budowę kadry na następny sezon. Wygląda na to, że sztorm w stolicy Katalonii już minął, ale teraz trzeba po nim posprzątać i odbudować to, co zostało zniszczone. Nowy-stary prezydent daje jednak kibicom Barcy nadzieję, że tę łajbę uda się jeszcze poskładać i znów ruszyć na podbój Europy.

 ??  ?? Joan Laporta prowadził kampanię wyborczą nie tylko w Barcelonie. Plakat z jego wizerunkie­m zawisł w pobliżu stadionu Realu Madryt.
Joan Laporta prowadził kampanię wyborczą nie tylko w Barcelonie. Plakat z jego wizerunkie­m zawisł w pobliżu stadionu Realu Madryt.
 ??  ?? Leo Messi wciąż zastanawia się nad swoją przyszłośc­ią. Jeśli ktoś ma go przekonać do pozostania przy Camp Nou, jest to właśnie Joan Laporta.
Leo Messi wciąż zastanawia się nad swoją przyszłośc­ią. Jeśli ktoś ma go przekonać do pozostania przy Camp Nou, jest to właśnie Joan Laporta.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland