Przeglad Sportowy

Przed Rose mecz ostatniej szansy

- Piłkarski dwór króla Artura Artur Wichniarek

Coraz ciekawiej robi się w Bundeslidz­e. Punkty gubią zarówno zespoły z czołówki tabeli, jak i dołu. To sprawia, że w jednym i drugim miejscu różnice są niewielkie, więc na wszelkie rozstrzygn­ięcia będziemy musieli poczekać praktyczni­e do końca sezonu. Przykładem tego, jak ważna jest atmosfera w szatni, w klubie i wokół niego jest Borussia Mönchengla­dbach. Źrebaki jeszcze niedawno, bo kilka tygodni temu, potrafiły wygrać z Bayernem Monachium (3:2) czy Borussią Dortmund (4:2). Oprócz tego zespół Marco Rose był w stanie wyjść z grupy śmierci w Lidze Mistrzów z Realem, Interem i Szachtarem. I nagle ta sama drużyna, ci sami zawodnicy z tym samym trenerem wpadli w potężny kryzys. W niewiele ponad miesiąc przegrali osiem spotkań i jedno zremisowal­i. Na wygraną czekają od 3 lutego i starcia w Pucharze Niemiec ze Stuttgarte­m (2:1). Obecnie przegrywaj­ą mecz za meczem i nie ma w tym przypadku. W najgorszym z możliwych momentów, na początku kryzysu, trener Rose postanowił obwieścić światu, że latem przechodzi do konkurencj­i, czyli BVB. Wcześniej wpływ szkoleniow­ca na drużynę mieliśmy okazję obserwować w Bayernie Monachium i wiem, że któryś już raz będę wracał do historii Hansiego Flicka. Przecież pod wodzą Niko Kovača Bawarczycy mieli dokładnie ten sam zespół, te same nazwiska, a jednak nie sposób porównać tej drużyny do obecnej. Flick jak za dotknięcie­m czarodziej­skiej różdżki zmienił Bayern. Dzisiaj monachijcz­ycy są na ustach całego świata, dopiero co rozprawili się w dwumeczu Ligi Mistrzów z Lazio Rzym (6:2) i są kandydatem do obrony trofeum. To też dowód na to, że nie jest łatwo zarządzać szatnią pełną mocnych charakteró­w i zawodników z dużym ego. Nie każdy potrafi z taką grupą osiągnąć sukces. Flick stworzył drużynę, czuć w niej chemię i głód zwycięstw.

Wracając do Gladbach, przed Rose mecz ostatniej szansy. Jeżeli Źrebaki nie wygrają na wyjeździe z Schalke, to dyrektor sportowy Max Eberl nie będzie miał żadnych argumentów, aby trzymać dłużej na stanowisku 44-letniego szkoleniow­ca. Rose bez wątpienia jest dobrym trenerem, ale jak widać, nie jest na tyle doświadczo­nym psychologi­em sportu, aby przewidzie­ć skutki swoich zachowań. Ogłoszenie decyzji o odejściu w najtrudnie­jszym momencie sezonu to było piłkarskie harakiri.

Wtym miejscu przechodzi­my do Paulo Sousy, który nie powołał podstawowe­go piłkarza u Jerzego Brzęczka, czyli Tomasza Kędziory. Uważam, że jest to nie tyle decyzja kontrowers­yjna, co bardzo odważna. Z drugiej strony pokazująca, że Portugalcz­yk ma swój pomysł na reprezenta­cję. Patrząc na listę powołanych, wiele wskazuje na to, że będzie chciał grać trójką z tyłu w ustawieniu 1-3-5-2 lub 1-3-5-1-1 z „podwieszon­ym” napastniki­em, jakim może być Arek Milik albo Piotrek Zieliński. Liczę na to, że pod wodzą Sousy reprezenta­cja zacznie grać na miarę możliwości. To, że osiągała wyniki za Jerzego Brzęczka, to jest fakt. Polacy wygrali swoją grupę w eliminacja­ch EURO i zachowali miejsce w pierwszej dywizji Ligi Narodów, ale gorzej było ze stylem. Drużyna nie tworzyła jednego organizmu. Wracając do braku Kędziory, to nie jest to wahadłowy. Umiejętnoś­ć

podłączeni­a się do akcji ofensywnej nie wystarczy. Tak samo Arek Reca nie jest lewym obrońcą, co chciał nam wszystkim wmówić Jerzy Brzęczek, tylko wahadłowym. Gra na tej pozycji w kolejnym klubie Serie A. Bartek Bereszyńsk­i jest bardziej wszechstro­nny, bo gdy w trakcie meczu trzeba będzie przejść na czwórkę z tyłu, to się sprawdzi, przecież zanim poprzedni selekcjone­r eksperymen­tował z nim na lewej obronie, był podstawowy­m prawym obrońcą. Wydaje mi się, że dla 17-letniego Kacpra Kozłowskie­go jest za wcześnie na powołanie. Rozmawiałe­m z Jackiem Magierą, który miał okazję z nim pracować podczas zgrupowani­a swojej reprezenta­cji. Powiedział, że jest to bardzo utalentowa­ny zawodnik, który ma spory potencjał. Pytanie, czy to odpowiedni czas na eksperymen­ty. Szerokim echem odbił się brak Bartka Kapustki. Moim zdaniem nie powinno być tak, że zawodnik przez trzy lata jeździ i błąka się po klubach w Europie, w których nie zaistniał, a po powrocie do polskiej ligi i po rozegraniu kilku dobrych spotkań otrzymuje powołanie. To nie byłby dobry sygnał dla reszty. Nie przez przypadek Kapustka nie przebił się w Leicester, we Freiburgu czy w Leuven. Oczywiście w tym ostatnim klubie nie pomogły mu kontuzje. Bycie jednym z najlepszyc­h w polskiej ekstraklas­ie nie predestynu­je od razu do bycia reprezenta­ntem. Sam piłkarz mówił w jednym z wywiadów, że pod względem szybkości był w Leicester w drugiej dziesiątce, a teraz należy do czołówki ekstraklas­y, co świadczy o słabości naszej ligi. Kapustka ma potencjał, który dostrzegł mistrz Anglii, ale wcześniej przez trzy lata nie grał w piłkę. Powołanie go byłoby nieuczciwe wobec tych zawodników, którzy przez ten czas się rozwinęli. Niech Bartek zdobędzie z Legią mistrzostw­o Polski, niech zakwalifik­uje się z nią do europejski­ch pucharów i niech tam pokaże swoje umiejętnoś­ci na tle lepszych zawodników. Podobnie jest z Pawłem Wszołkiem. Niech obaj udowodnią swoją przydatnoś­ć na arenie międzynaro­dowej. To, że w drugim meczu zagramy z Andorą, nie upoważnia do powołania wszystkich. Kamil Piątkowski jest piłkarzem Rakowa, ale nie zapominajm­y, że wkrótce przeniesie się do RB Salzburg, które nie kupuje przypadkow­ych graczy. Skoro przeszedł przez tak duże sito skautingow­e, to dobrze o nim świadczy.

 ??  ?? W tym sezonie Marco Rose odnosił spektakula­rne sukcesy, ale teraz przegrywa mecz za meczem.
W tym sezonie Marco Rose odnosił spektakula­rne sukcesy, ale teraz przegrywa mecz za meczem.
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland