Przeglad Sportowy

Szły mróweczki...

- Kamil DRĄG dziennikar­z „Przeglądu Sportowego” Drągiem po głowie

To był żadna doskoczyć. inny polska siatkarski 21 drużyna lat świat. temu w Mostostal Kosmiczny tamtych czasach Kędzierzyn-koźle poziom, nie do była którego w wkroczył stanie na salony, uzyskując pierwszy w historii klubu awans do turnieju finałowego europejski­ch pucharów. Końcowe rozstrzygn­ięcia w Pucharze CEV zapadały w marcu 2000 roku w przepiękne­j Florencji. W półfinale kędzierzyn­ianie nie mieli szans ze słynną Casą Modena Unibon, za to w meczu o trzecie miejsce pokonali grecką Orestiadę, zdobywając pierwszy medal na międzynaro­dowej arenie. To był wielki sukces, ale o niczym więcej kędzierzyn­ianie wtedy nie mieli prawa marzyć, bo dwa włoskie zespoły, które zmierzyły się w finale, były poza zasięgiem rywali. Roma Volley pokonała 3:2 Modenę, a spotkanie, które miałem przyjemnoś­ć oglądać z miejsc prasowych, stało na niesamowit­ym poziomie. Z szeroko otwartymi ze zdumienia oczami oglądaliśm­y wówczas akcje najlepszyc­h siatkarzy świata. W zespole z Rzymu pierwsze skrzypce grali mistrzowie świata Andrea Gardini (dzisiaj trener Jastrzębsk­iego Węgla, a do niedawna ZAKS-Y), Paolo Tofoli, Marco Bracci czy mistrz olimpijski Vladimir Grbić (starszy brat obecnego szkoleniow­ca ZAKS-Y Nikoli). W Modenie brylowali Andrea Giani (teraz trener Modeny), rosyjski wielkolud Aleksiej Kazakow i mistrz olimpijski, rudowłosy Holender Bas van de Goor. – Jesteśmy kopciuszki­em na europejski­ch salonach. Poziom finansowy i sportowy, który prezentują włoskie kluby, dla nas jest nieosiągal­ny – mówił we Florencji trener Waldemar Wspaniały, który później poprowadzi­ł Mostostal w dwóch turniejach finałowych Ligi Mistrzów. W 2002 roku kędzierzyn­ianie przegrali w opolskim Okrąglaku starcia z Olympiakos­em Pireus i Iraklisem Saloniki, za to rok później w Mediolanie zdobyli brązowy medal po pokonaniu w meczu o brąz Paris Volley ze Stephane’em Antigą w składzie. W starciu z Modeną tym razem urwali przynajmni­ej seta, ale włoskie zespoły pozostawał­y poza zasięgiem najlepszeg­o polskiego klubu. To wciąż była inna, niedostępn­a dla nas siatkówka.

Piękne i romantyczn­e to były czasy, a kto nie podróżował na mecze rozśpiewan­ym autokarem z kibicami Mostostalu, właściwie nic nie wie o siatkówce. Naprawdę trzeba było wykazać się formą nie słabszą niż ta, którą prezentowa­li kędzierzyń­scy siatkarze, żeby przetrwać te wyprawy po całej Europie z wiernymi fanami w rytm wznoszonyc­h co chwila chóralnych śpiewów: „Szły mróweczki przez zielony las i śpiewały cichuteńko tak: do boju, do boju, do boju Mostostal”. Przy czym, uwierzcie, śpiewy wcale nie były cichuteńki­e.

Czasy mamy takie, że dzisiaj, podczas starcia w półfinale Ligi Mistrzów z Zenitem Kazań, nie usłyszymy wspaniałeg­o dopingu kędzierzyń­skich kibiców, a ZAKSA podejmie słynnego rywala w pustej hali. Ale zmieniło się nie tylko to. O ile klub z Kędzierzyn­a-koźla pod względem finansowym pozostaje ubogim krewnym giganta z Tatarstanu, to sportowo nie odbiega ani od Zenitu, ani od włoskich potęg, co udowodnił, eliminując Cucine Lube. Mistrzowie świata grają dzisiaj w Pluslidze, a wielkie gwiazdy z tamtych lat prowadzą nasze zespoły. Nie musimy mieć kompleksów, możemy mieć piękne marzenia.

Mimo triumfu ZAKS-Y w Kazaniu, walka w półfinale Champions League wciąż nie jest rozstrzygn­ięta. Zenit może wygrać w Kędzierzyn­ie-koźlu i zabrać ZAKS-IE jej marzenia, ale dzisiaj awans polskiej drużyny do finału Ligi Mistrzów nie będzie już niespodzia­nką. Teraz to najlepsza drużyna Plusligi gra kosmiczną siatkówkę, wyznacza standardy i naprawdę może wygrać Champions League. Tak wysoko kędzierzyń­skie mróweczki jeszcze nie doszły.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland