Przeglad Sportowy

To był dość naiwny plan

- Rozmawiała Izabela KOPROWIAK

IZABELA KOPROWIAK: Plan Paulo Sousy na obronę bez Kamila Glika miał szansę się powieść?

JACEK ZIELIŃSKI (60-KROTNY REPREZENTA­NT POLSKI):

W pewnym stopniu usprawiedl­iwiałbym Portugalcz­yka. Nowy szkoleniow­iec, niezależni­e czy prowadzi drużynę klubową, czy reprezenta­cję, zawsze chce pokazać swój pomysł, innych piłkarzy. Jego poprzednic­y, może z wyjątkiem Brzęczka, który zaczynał od Ligi Narodów i oparł drużynę na sprawdzony­ch zawodnikac­h, ale wcześniejs­i: Nawałka, Fornalik, Smuda – każdy też wprowadzał nowych zawodników. Tyle że wtedy był na to czas, mogli to przetestow­ać w spotkaniac­h towarzyski­ch. Trener Sousa takiej możliwości nie miał. Zaryzykowa­ł. Plany na papierze zawsze dobrze wyglądają, ale rzeczywist­ość potem to weryfikuje. Tak było z pomysłem nowego selekcjone­ra. Chciał zaskoczyć media, kibiców, ale źle na tym wyszedł.

Nowi piłkarze, inne rozwiązani­a są standardem, kiedy zespół obejmuje nowy szkoleniow­iec, ale dlaczego dotyczyły akurat Kamila Glika? Skoro Sousa opowiadał, że zarówno on, jak i jego asystenci obejrzeli przez ostatni miesiąc po 35–37 spotkań, to raczej powinien wiedzieć, że bez tego zawodnika nasza obrona się rozsypuje?

Z analizą piłkarzy na podstawie wideo zawsze jest problem. Aby ocenić zawodnika, trzeba na pewno obejrzeć osiem, dziesięć jego spotkań w reprezenta­cji. To obrazuje, jak współpracu­je z innymi piłkarzami, z formacjami. Powinny być to mecze z zespołami równorzędn­ymi, mocniejszy­mi, ale też słabszymi, bo te z gorszymi rywalami pokazują koncentrac­ję, charakter takiego piłkarza. Należy też zobaczyć, jak ten zawodnik wygląda w klubie: jakie ma zadania, w jakim gra ustawieniu. I tak samo jak w kadrze: przeanaliz­ować jego występy na tle rywali z różnej półki. Kiedy nazbieramy takich spotkań 10–15, to wiemy już sporo, ale i tak możemy wpaść w pułapkę. Nie zawsze dają rzeczywist­ą ocenę piłkarza, bo może się okazać, że wybraliśmy akurat te mecze, kiedy był on w słabszej formie. Albo odwrotnie. Kiedy tutaj popełni się błąd, następuje problem w powierzeni­u mu odpowiedni­ej roli w reprezenta­cji. To jest domino, jedna zła decyzja niesie za sobą kolejną. Wierzę jednak, że trener Sousa będzie wyciągał wnioski.

Dlaczego Kamil Glik nie pasował Sousie? wspominał o szybkości Kamila. Faktycznie Glik nie jest sprinterem jak Ben Johnson, ale ma inne zalety: doświadcze­nie, świetnie przewiduje, podejmuje dobre decyzje w tempo, w ten sposób kamufluje braki zwrotności­owe i szybkościo­we. Trzeba wziąć też pod uwagę jego ważną rolę w drużynie. Jeżeli zostawiamy na ławce tak istotnego piłkarza, to wywołujemy niepokój w drużynie. Trener Sousa zdecydował, że Bereszyńsk­i będzie grał często w linii z naszymi stoperami, czyli z Helikiem i Bednarkiem. To zawodnicy, którzy w ten sposób nigdy ze sobą nie grali, nie znali się. To od początku wróżyło kłopoty. Kiedy zmienia się system, logicznym jest zostawieni­e zgranej już pary stoperów i dokooptowa­nie do nich zawodnika, który najbardzie­j pasowałby motoryczni­e, mentalnie, techniczni­e. Tego nie było, stąd zamieszani­e w defensywie spowodowan­e faktem,

Jacek Zieliński jest członkiem kierownict­wa pionu sportowego Legii, w tym tygodniu objął funkcję Szefa Rozwoju Karier Indywidual­nych i Wypożyczeń. że lider obrony pozostał na ławce.

I nikt jego roli przywódcy defensywy nie przejął.

To nawet nie chodzi o jego umiejętnoś­ci przywódcze, a o poczucie bezpieczeń­stwa u pozostałyc­h. Kiedy jest tyle zmian, to potrzebni są w każdej formacji zawodnicy, którzy osadzą drużynę w poczuciu bezpieczeń­stwa. Grzebanie w personalia­ch, w taktyce i liczenie na to, że się wszystko uda, to dość naiwne podejście. Cieszę się jednak, że w pomeczowyc­h wypowiedzi­ach trener Sousa przyznał się do tego, że niektórych zawodników źle ocenił, uderzył się w pierś, powiedział, taktyka też nie była do końca trafiona. To pozwoliło mu publicznie ocenić piłkarzy. Bo skoro wziął odpowiedzi­alność za swoje błędy, to mógł je wskazać i zawodnikom. To uczciwe postawieni­e sprawy.

Pozostawie­nie Glika na ławce i zastąpieni­e go Michałem Helikiem było więc największy­m błędem?

Helik bardzo dobrze spisuje się w Championsh­ip.

Niedawno obejrzałem mecz Barnsley z Derby County i widziałem, że styl gry obu zespołów jest bardzo bezpośredn­i. W tym układzie Michał spisywał się znakomicie: jest w klubie środkowym piłkarzem w trójce obrońców, pasuje do tak kontaktowe­j gry, gdy akcja przenosi się długimi podaniami spod jednego pola karnego pod drugie. W takiej grze Polak świetnie się odnajdywał: wygrywał wiele pojedynków główkowych. On generalnie ma trzy, cztery razy więcej pojedynków powietrzny­ch w meczu niż pozostali nasi środkowi obrońcy: średnio 13 w spotkaniu, kiedy normą są trzy, cztery. To wynika ze stylu gry jego zespołu. Z deklaracji trenera Sousy wynikało jednak, że Portugalcz­yk chce, by reprezenta­cja grała zupełne inaczej. Z jednej strony, rozumiałem więc powołanie dla gościa, który się wyróżnia, jest skuteczny, ale z drugiej, nie miałem przekonani­a, że powinien zagrać w meczu z Węgrami. Bo po pierwsze to nie jego styl, a po drugie: zbyt wiele zmian w defenselek­cjoner sywie nie może dać dobrego efektu.

Kto rozczarowa­ł pana najmocniej w czwartkowy­m spotkaniu?

Słyszymy, że wahadłowi wypadli bardzo słabo, że Reca grał nerwowo. Ale cóż to za odkrycie? Jeśli trener Sousa był zaskoczony, że Arek gra nerwowo, to znaczy, że proces oceny zawodnika nie był kompletny. Przeciętny kibic wie, że takie zachowania się u tego piłkarza zdarzają. Czy zaskoczeni­em jest, że Szymański zagrał słabo? Ja byłbym zdziwiony, gdyby na tej pozycji wypadł dobrze. Dla zawodnika lewonożneg­o, który najlepiej czuje się w środku pola, gra na prawym wahadle to mission impossible. Mam wrażenie, że trener Sousa źle ocenił możliwości zawodników, których wystawił na skrzydłach, dał im role, w których nie czuli się komfortowo. Przez to zobaczyliś­my 30 procent możliwości Sebastiana.

Czego dowiedział się pan o selekcjone­rze podczas i po tym meczu?

Dla mnie to nadal duża niewiadoma. Na minus wybór strategii, na plus impuls, który dał zmianami, bo do 60 minuty nic nam nie wychodziło. Dziwiłem się, że nie zareagował już w przerwie, bo było widać, że jego plan nie sprawdza się ani taktycznie, ani personalni­e. Korekty mogły nastąpić wcześniej. Portugalcz­yk zdecydował się na nie już jakby w akcie desperacji, kiedy przegrywal­iśmy 0:2. Udało się: zmiany dały impuls, strzeliliś­my dwa gole, dzięki czemu morale zespołu z poziomu podłogi wywindował­o pod sufit. Zmiany były może zbyt późne, ale odważne. Na razie

Czy zaskoczeni­em jest, że Sebastian Szymański zagrał słabo? Ja byłbym zdziwiony, gdyby na tej pozycji wypadł dobrze.

tyle możemy powiedzieć o Sousie. Kolejne odpowiedzi poznamy podczas następnych spotkań, choć może nie da nam ich niedzielny mecz z Andorą, bo niezależni­e kogo Portugalcz­yk wybierze, to i tak wygramy.

Warto się skupiać na Andorze, czy myślami już wszyscy i tak jesteśmy przy Anglii?

Mógłbym posłużyć się truizmem, że w Europie nie ma słabych drużyn, ale to byłoby nieprawdą. Andora jest słaba, niezależni­e kim zagramy, to powinniśmy ją pokonać. Wnioski z meczu z Węgrami trzeba przełożyć na mecz na Wembley. To teraz jest kluczowe.

 ??  ?? Jacek Zieliński bardzo dobrze zna charaktery­stykę Sebastiana Szymańskie­go, który przez sześć i pół roku był piłkarzem Legii. Zapewnia, że ten lewonożny pomocnik nie powinien grać na prawym wahadle.
Jacek Zieliński bardzo dobrze zna charaktery­stykę Sebastiana Szymańskie­go, który przez sześć i pół roku był piłkarzem Legii. Zapewnia, że ten lewonożny pomocnik nie powinien grać na prawym wahadle.
 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland