Bitwa pod Skałą Gibraltarską
Rewanż Aleksander Powietkin – Dillian Whyte wyłoni pretendenta do tytułu WBC wagi ciężkiej. W Polsce test Fiodora Czerkaszyna.
Wydawało się, że po porażce przez nokaut z Anthonym Joshuą w 2018 roku kariera Aleksandra Powietkina będzie zmierzać ku końcowi, jednak amatorski mistrz świata sprzed 18 lat i złoty medalista olimpijski z Aten nie dał za wygraną. Wygrał z Hughiem Furym, uniknął przegranej z Michaelem Hunterem (remis), a w sierpniu 2020 roku pod Londynem w bardzo emocjonującej potyczce, w której leżał na deskach, znokautował w piątej rundzie Dilliana Whyte’a. Promotor brytyjskiego „ciężkiego” Eddie Hearn zabezpieczył się na taką ewentualność i w sobotę w Gibraltarze, jakieś dwieście metrów od klifu i Morza Alborańskiego (można tam zobaczyć choćby pomnik generała Władysława Sikorskiego, który zginął nieopodal w 1943 roku), jego zawodnik stanie przed szansą zrewanżowania się Rosjaninowi.
Zatrzymał go podbródkowy Saszy
Walka odbędzie się w hali Europa Point Complex, a obejrzy ją około pięciuset widzów. Reklamuje się ją jako „Bitwa na Skale”, choć ringu na imponującym wzniesieniu (426 m n.p.m.), górującym nad obszarem 34-tysięcznego Gibraltaru, ustawić się oczywiście nie dało. Nietypowe dla boksu walory krajobrazowe stanowią miły dodatek do tej gali, ale podziwiać można je tylko w materiałach filmowych, których w internecie nie żałuje kibicom grupa Matchroom Boxing. Bo choć Gibraltar jest brytyjskim terytorium zamorskim, to fani z Wysp nie mogli dotrzeć na miejsce. Z Anglii przyleciał za to samolot z całą obsługą i pięściarzami (także z Powietkinem), którzy w Londynie byli badani na obecność koronawirusa. Do rewanżu „Saszy” z Whyte’em miało zresztą dojść już pod koniec 2020 roku, ale Rosjanin zaraził się właśnie COVID-19. Na miejscu zawodnicy i pozostali uczestnicy imprezy mają już względny spokój. W Gibraltarze od początku pandemii wykryto 4 tysiące zachorowań (zmarły 94 osoby), lecz obecnie kłopot jest już tylko minimalny, a wszyscy dorośli mieszkańcy zostali zaszczepieni.
Kto wygra sobotni rewanż? Dobre pytanie. Faworytem pierwszej potyczki był Whyte, kroczący od zwycięstwa do zwycięstwa (dwukrotnie wygrał z Dereckiem Chisorą, a także z Josephem Parkerem i Oscarem Rivasem) po szalenie widowiskowym, przegranym przed czasem boju z Joshuą pod koniec 2015 roku. „AJ” już parę miesięcy później zdobył jeden z tytułów mistrza świata wagi ciężkiej (IBF, obecnie ma trzy trofea), natomiast Dillian pokonywał bardzo mocnych rywali, czekał na szansę... i się nie doczekał. Aż siedem miesięcy temu w ogrodzie Hearna w Brentwood piekielnie silnym lewym podbródkowym znokautował go Powietkin. Whyte zakładał co prawda pas tymczasowego czempiona WBC (będzie on także stawką rewanżu), ale wiadomo, że to tylko „wicemistrzostwo”. Zwycięzca boju pod Skałą Gibraltarską prędzej czy później będzie jednak walczył o prawdziwy tytuł. Na razie mistrzem WBC jest Tyson Fury, który w tym roku ma rywalizować o wszystkie cztery trofea z Joshuą. Drugiej walki Powietkina i Whyte’a lepiej nie przegapić (transmisja gali w internetowej platformie DAZN od 19.00), w końcu to zawodnicy z czołowej dziesiątki, a według „The Ring” nawet piątki kategorii ciężkiej.
„La Bestia” nie pęka
Równolegle będzie trwała gala w Jachrance pod Warszawą (transmitowana przez TVP Sport od 21.00), której największa atrakcja to zakontraktowane na 10 rund starcie Fiodora Czerkaszyna z Argentyńczykiem Javierem Macielem (od 23.35 w TVP 1). Potyczkę promuje się jako najtrudniejszy dotychczasowy test urodzonego na Ukrainie pięściarza z polskim paszportem. Czy tak będzie, zobaczymy, ale 36-latek o pseudonimie „La Bestia” faktycznie powinien stawić opór. Dziesięć lat temu nie znokautował go ówczesny mistrz świata WBO wagi średniej (72,6 kg) Dmitrij Pirog, a i w ostatnich potyczkach Macielowi nie dzieje się krzywda. Cztery ostatnie walki przegrał, ale w każdej przeboksował 10 rund. Najpierw z najbardziej znanym z tego grona Williem Monroe jr. w Stanach Zjednoczonych, potem z niepokonanymi zawodnikami z Rosji (brązowy medalista MŚ 2013, mistrz Europy 2010 Artiom Czebotariow), USA i Argentyny. Ciekawe, czy skruszy go 25-letni Czerkaszyn, który uchodzi za duży talent i niebawem będzie przymierzany do treningów w USA oraz walk o większą stawkę.