Przeglad Sportowy

WSPOMINAM GOLE Z WAMI

Były napastnik reprezenta­cji Anglii Les Ferdinand opowiada o dawnych spotkaniac­h z Polakami.

- Rozmawiał w Londynie Jakub Krupa

JAKUB KRUPA: Grał pan przeciwko Polsce w eliminacja­ch mistrzostw świata dwukrotnie: w 1993 i 1996 roku. Czy kiedykolwi­ek podchodził pan do tych meczów w jakiś specjalny sposób, mając świadomość historii starć angielsko-polskich – w tym pamiętnego meczu z 1973 roku na Wembley?

LES FERDINAND (BYŁY NAPASTNIK REPREZENTA­CJI ANGLII):

Dla mnie zawsze najważniej­sze było, że rozgrywali­śmy eliminacje mistrzostw świata i skupialiśm­y się na tym, żeby zapewnić sobie miejsce w turnieju. Wiemy, że Polska miewała dobre drużyny i to nigdy nie były łatwe mecze, ale coś, z czym musieliśmy sobie poradzić. Do tego oczywiście dochodzi fakt, że zawsze wiedzieliś­my, iż będą mieli wsparcie kibiców na Wembley, bo w Wielkiej Brytanii mieszka wielu Polaków.

Ten pierwszy mecz, w eliminacja­ch mistrzostw świata w Stanach Zjednoczon­ych 1994, wygrany 3:0, zaczął pan w najlepszy z możliwych sposobów, strzelając gola już w piątej minucie. Pamięta pan to spotkanie?

To był mój drugi gol dla reprezenta­cji Anglii. Wie pan, to zabawne, bo czasami ludzie zatrzymują mnie na ulicy, wspominają jakieś bramki, a ja stoję i się głowię, bo wszystkich nie pamiętam. Ale kiedy ktoś mi da jakąś podpowiedź, natychmias­t sobie to przypomina­m: długa piłka nad linią obrońców i nad moją głową, przyjąłem lewą nogą na linii pola karnego, zbiegłem do środka, a później strzał prawą nogą przy dalszym słupku. Z pewnością wywołało to u was zawód, ale mnie dało dużo radości...

Ponownie zagrał pan z Polską trzy lata później. Nasza drużyna zaczęła strzelanie, golem Marka Citki, który wspominamy do dzisiaj. Odrobiliśc­ie straty dzięki dwóm bramkom Alana Shearera. Było to tuż po mistrzostw­ach Europy w Anglii, a przed meczem była specjalna ceremonia z hitową piosenką „Three Lions”, która stała się nieoficjal­nym hymnem waszej kadry...

Tak, było wokół tego sporo szumu. Mieliśmy nawet swoją wersję, więc w szatni dużo się działo. I dobrze: to nas pompowało przed meczem, wychodzili­śmy dodatkowo zmotywowan­i. Pamiętam, że w tym meczu grałem z przodu z Shearerem. To była dla nas rzadka okazja na poziomie kadry, chociaż cały rok graliśmy razem w ataku Newcastle i ludzie zdali sobie sprawę z tego, że moglibyśmy zrobić to samo w reprezenta­cji.

Tylko tym razem to on strzelał.

W obu przypadkac­h graliście na Wembley, przed dziesiątka­mi ty

Ferdinand jest teraz dyrektorem w Queens Park Rangers. sięcy kibiców. W tym tygodniu z powodu koronawiru­sa piłkarze wystąpią przed pustymi trybunami.

To naprawdę dziwny czas, ale musimy dbać o bezpieczeń­stwo, więc konieczne jest ograniczen­ie liczby osób na stadionie. W pewnym sensie przypomina mi to początki mojej kariery, kiedy po raz pierwszy dołączyłem do Queens Park Rangers i występował­em w rezerwach. Grało się na stadionach i było miło, ale na trybunach bywało po kilkanaści­e, a najwyżej sto osób, które urwały się z pracy i oglądały mecz. Teraz są dziennikar­ze, skauci rywali i to w sumie pewnie mniej więcej tyle samo widzów. To naprawdę dość surrealist­yczne doświadcze­nie, że jest się na tym wielkim stadionie, ale słyszy się wszystko, co piłkarze krzyczą do siebie na boisku. Normalnie nie można usłyszeć nawet słowa, a teraz – wszystkie komendy trenerów. Do tego dochodzi fakt, że nie ma żadnej euforii po strzeleniu gola, nikt nie skacze na trybunie za bramkami...

Dla Polaków batalie z wami zawsze były szczególny­mi meczami – nazywanymi nawet przez niektórych żartobliwi­e derbami Anglii, z powodu licznej polskiej społecznoś­ci na Wyspach. Teraz fani nie będą mogli pojawić się na stadionie.

To wielka strata. Nie znam zawodnika, który nie chciałby grać przed tłumami, bo stąd czerpie się energię, euforię, siłę. Pamiętam stare Wembley, to doświadcze­nie z tunelu, gdzie widziało się naprawdę wystraszon­ych rywali, bo wiedzieli, co ich czeka – i zawsze mieliśmy poczucie, że to nam pomaga wygrywać. Trochę inaczej to wygląda na współczesn­ym Wembley, bo wszyscy chcą grać na tym stadionie i nie ma tej onieśmiela­jącej atmosfery, która była wcześniej, i to nawet przy pełnych trybunach. Rywale wychodzą i myślą: „To jest to, czego chcę w swojej karierze, chcę zagrać dzisiaj dobry mecz”. Nie jestem pewien, czy element przewagi gospodarzy istnieje na nowocześni­ejszych obiektach.

Anglicy będą faworytami w meczu z Polakami. To będzie dwudzieste spotkanie, a Biało-czerwoni wygrali tylko raz, w Chorzowie w 1973 roku. Angielska drużyna jest też wymieniana wśród faworytów czerwcowyc­h mistrzostw Europy. Zasłużenie?

Faktycznie, jeśli spojrzy się na nasz bilans z Polską, to wydaje się, że Anglia zawsze ma pewną przewagę i dlatego wiele osób będzie pa

Trochę to inaczej wygląda na współczesn­ym Wembley. Wszyscy chcą grać na tym stadionie i nie ma tej onieśmiela­jącej atmosfery, która panowała wcześniej.

trzyło na nas jako faworytów. Mogę to zrozumieć. Ale patrząc na zawodników, których macie w kadrze, byłoby niemądre, gdyby moi rodacy potraktowa­li ten mecz zbyt nonszalanc­ko. I z pewnością jest jeden gracz, którego angielscy kibice boją się w szczególno­ści, bo jeśli wyjdzie na boisko, to wszystko może się wydarzyć.

Za chwilę dojdziemy do Roberta Lewandowsk­iego, ale po przeciwnej stronie boiska wybiegnie Harry Kane, którego zna pan doskonale. Pracował z nim pan w Tottenhami­e. Czy Polacy powinni się go obawiać równie bardzo, jak kiedyś Gary’ego Linekera, Teddy’ego Sheringham­a czy pana?

Bez cienia wątpliwośc­i! Harry udowodnił swoją wartość, to jeden z najlepszyc­h napastnikó­w nie tylko w Europie,

ale na świecie. Jeśli spojrzy pan na to, ile strzela goli i w jakiej jest formie, to ma pan jasny obraz tego, z jakim ryzykiem wiąże się niedocenia­nie zagrożenia, jakie stwarza. O wszystkich najlepszyc­h zawodnikac­h świata mówi się to samo: że dają od siebie coś ekstra. Pewnie, mają talent i możemy się nim zachwycać, ale też po prostu zostają dłużej po treningu, wykonują dodatkowy wysiłek, żeby maksymalni­e go wykorzysta­ć, nawet wtedy, kiedy inni już się przebrali i poszli do domu. Tym się różnią.

Kogo by pan wskazał, gdyby musiał wybrać pomiędzy Lewym a Kane’em do swojej drużyny? Wow, trudny wybór! Naprawdę. Lewandowsk­i regularnie gra w Lidze Mistrzów, udowadnia swoją wartość z najlepszym­i. Obaj są kompletnym­i graczami: mogą strzelić prawą nogą, lewą, głową. To dwaj najlepsi napastnicy na świecie, więc naprawdę byłoby trudno wybrać jednego z nich. Jestem wielkim fanem Kane’a, pracowałem z nim od dzieciaka i wiem, do czego jest zdolny. Ale też uwielbiam oglądać Lewandowsk­iego. Obaj są stworzeni do gry na najwyższym poziomie.

W QPR mieliście kilka lat temu Pawła Wszołka, który teraz wrócił do ekstraklas­y, ale wielu angielskim kibicom polska piłka kojarzy się głównie z Lewandowsk­im. Słusznie?

Myślę, że wasz futbol to znacznie więcej niż Robert. Wielu ludzi docenia styl, jakość i umiejętnoś­ci Polaków, bo coraz więcej waszych piłkarzy gra w całej Europie i zdobywa doświadcze­nie w czołowych ligach, także w Anglii. Zresztą, pełniąc rolę dyrektora ds. piłki nożnej w QPR, każdego miesiąca dostaję dziesiątki wiadomości o polskich graczach, którzy sobie gdzieś nieźle radzą i na których warto zwracać uwagę.

Patrząc w przyszłość – jedną z kwestii, która pobudza wyobraźnię kibiców, jest możliwość pojawienia się całego pokolenia zdolnych, polskich piłkarzy urodzonych w Wielkiej Brytanii, którzy będą mogli grać dla obu reprezenta­cji. James Tarkowski wybrał Anglię. Czy spodziewa się pan, że będziemy mieli więcej takich sytuacji?

Oczywiście. Wielu Polaków osiedliło się w Anglii, stworzyło tutaj swój dom i ich dzieciaki będą mogły grać dla obu reprezenta­cji. Jednak myślę, że tak długo, jak będziemy z wami wygrywać, większość będzie przychodzi­ła do nas, ha, ha, ha!

Jest jeden gracz w reprezetac­ji Polski, którego angielscy kibice boją się w szczególno­ści, bo jeśli wyjdzie na boisko, to wszystko może się wydarzyć.

 ??  ??
 ??  ?? Gol i dwie asysty
– to dorobek Lesa Ferdinanda w dwóch meczach z Polską. Na zdjęciu starcie z 1996 roku (obok Marek Jóźwiak).
Gol i dwie asysty – to dorobek Lesa Ferdinanda w dwóch meczach z Polską. Na zdjęciu starcie z 1996 roku (obok Marek Jóźwiak).
 ??  ??
 ??  ?? Po długiej i pięknej karierze piłkarskie­j, w której Ferdinand rozegrał m.in. 17 meczów w kadrze, Anglik mógł poświęcić się innej pasji – grze w golfa.
Po długiej i pięknej karierze piłkarskie­j, w której Ferdinand rozegrał m.in. 17 meczów w kadrze, Anglik mógł poświęcić się innej pasji – grze w golfa.
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland