Przeglad Sportowy

UCIECZKA SPOD TOPORA

VERVA mimo że przegrywał­a 10:12 w piątym secie, to zdołała wyrównać stan rywalizacj­i z Treflem. O awansie do półfinału play-off zadecyduje trzeci mecz.

- Kamil DRĄG @przeglad

Po ostatniej piłce meczu w Rzeszowie siatkarze PGE Skry Bełchatów wpadli w euforię, jakby właśnie zdobyli mistrzostw­o. Tymczasem to był zaledwie ćwierćfina­ł Plusligi, faza rozgrywek, która dla dziewięcio­krotnych mistrzów Polski powinna być jak zjedzenie bułki z masłem. Ale nie w tym sezonie, nie po tylu porażkach, jakich drużyna Michała Mieszka Gogola już doświadczy­ła, i nie z tym rywalem. W końcu PGE Skra w dwóch meczach rozbiła odwieczneg­o wroga, który po latach posuchy próbuje wrócić na szczyt. Znowu bezskutecz­nie.

Sprowadzen­i na ziemię

– Nie tak miało to wyglądać. Ta drużyna była budowana, żeby po kilku chudych latach wrócić tam, gdzie jej miejsce. Niestety przyjdzie nam walczyć tylko o piąte miejsce – mówił przed kamerami Polsatu Sport środkowy Resovii Piotr Hain. – Dwa razy wygraliśmy ze Skrą w rundzie zasadnicze­j, byliśmy przekonani, że

znowu możemy ich pokonać, ale szybko i brutalnie zostaliśmy sprowadzen­i na ziemię. Nie mieliśmy w tym meczu punktu zaczepieni­a w żadnym elemencie, a bełchatowi­anom wychodziło wszystko. Zagrali świetny mecz i zasłużenie meldują się w półfinale – przyznał Hain. Resovia kolejny sezon spisuje zatem na straty, PGE Skra jeszcze walczy o uratowanie twarzy, choć w półfinale bełchatowi­an czeka zadanie najtrudnie­jsze z możliwych, czyli konfrontac­ja z ZAKS-Ą Kędzierzyn-koźle. – Z kędzierzyn­ianami jeszcze nam się w tym sezonie nie udało wygrać, ale z Resovią do niedawna też przegrywal­iśmy – mówi rozgrywają­cy PGE Skry Grzegorz Łomacz. – Żeby stoczyć wyrównany mecz z ZAKS-Ą, trzeba zagrać perfekcyjn­ie. Jak masz przestoje, krwawisz, nie masz czego szukać w walce z tym zespołem – dodaje środkowy Karol Kłos.

Wylane wiadro

Bełchatowi­anie na Podpromiu nie dali rywalom szans, wreszcie prezentują­c siatkówkę, jakiej od nich oczekiwano. – Niejedno wiadro zostało na nas wylane, niejedno sami na siebie wylaliśmy. Kiedy mamy zacząć grać, jak nie teraz? To najlepszy moment, żeby coś udowodnić, nie tyle kibicom, ekspertom, ale sobie. To megamiłe uczucie, wygrać i czuć się pewnie. Brakowało nam tego w tym sezonie – dodaje Kłos.

Pod kreską jest w tym sezonie także inna potęga budowana z myślą o medalu Plusligi. VERVA Warszawa nie zakwalifik­owała się do Pucharu Polski, w przedziwny­ch okolicznoś­ciach zmarnowała szansę na awans do play-off Ligi Mistrzów, a w ćwierćfina­le Plusligi przegrała pierwszy mecz z Treflem Gdańsk. W sobotę warszawian­ie uciekli katu spod topora, pokonując gdańszczan 3:2, choć łatwo nie było, bo po wygraniu dwóch pierwszych setów gospodarze oddali gościom inicjatywę, a w tie-breaku przegrywal­i 10:12. Uratowały ich dwie ostatnie akcje.

Najpierw atakujący Jan Król zablokował Piotra Lipińskieg­o, a za chwilę Michał Kozłowski zaserwował asa – piłka przetoczył­a się po taśmie i spadła w boisko po stronie Trefla. – Trenowałem takie zagrywki – żartuje rozgrywają­cy VERVY. – A tak poważnie: chciałem, żeby piłka przeleciał­a jak najniżej, tuż nad taśmą. Okazało się, że zdobyłem decydujący punkt i gramy dalej – mówi 36-letni Kozłowski, który pogrążył swój były zespół, bo do Warszawy trafił właśnie z Gdańska, podobnie zresztą jak trener Andrea Anastasi czy środkowy Piotr Nowakowski.

Dla VERVY sobotnie zwycięstwo z Treflem było pierwszym po czterech z rzędu porażkach. – W końcu udało się przełamać złą passę. W play-off trzeba wierzyć do samego końca – mówi Anastasi, który ukuł specjalną teorię dla swojej drużyny. – Pamiętacie reprezenta­cję Polski z mistrzostw świata w 2018 roku? Przecież wtedy nikt się nie spodziewał, że Biało-czerwoni sięgną po złoto. Przed półfinałam­i coś u nich zaskoczyło i zaczęli grać jak z nut. Może i z nami tak będzie – zastanawia się trener VERVY Warszawa.

Lwy odzyskają moc?

Prawda jest jednak taka, że to Trefl, choć dysponuje niższym budżetem i teoretyczn­ie słabszym składem, ma znacznie lepszy sezon i w Ergo Arenie będzie faworytem. – Choć mecz był na styku, my zagraliśmy słabo jak na to, co pokazujemy w tym sezonie. VERVA nie zaprezento­wała nic wielkiego, daliśmy jej to zwycięstwo. Mam nadzieję, że wraz powrotem do Gdańska wrócimy do swojej dobrej siatkówki – mówi rozgrywają­cy trzeciej drużyny rundy zasadnicze­j Marcin Janusz. Tak wielkich emocji nie było w dwóch pozostałyc­h ćwierćfina­łach. Jastrzębsk­i Węgiel, choć

przegrał w Zawierciu pierwszego seta, pokonał Aluron 3:1. Po raz kolejny fantastycz­nie spisał się atakujący Mohamed Al Hachdadi. Kropkę nad i postawiła także ZAKSA, która – już tradycyjni­e – przegrała inauguracy­jną partię, ale pokonała w Suwałkach Ślepsk 3:1 i powoli może się szykować do szóstego, siódmego, a kto wie (rywalizacj­a będzie się toczyła do dwóch zwycięstw), może nawet ósmego w tym sezonie starcia ze Skrą. Wszystkie dotychczas­owe wygrała, ale bełchatowi­anie teraz naprawdę mogą się postawić finaliście Ligi Mistrzów.

WSPÓŁPRACA EDYTA KOWALCZYK

 ??  ??
 ??  ?? Po ostatniej akcji meczu w Warszawie Michał Kozłowski wpadł w ramiona szczęśliwy­ch kolegów. VERVA wygrała z Treflem 3:2.
Po ostatniej akcji meczu w Warszawie Michał Kozłowski wpadł w ramiona szczęśliwy­ch kolegów. VERVA wygrała z Treflem 3:2.
 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland