DOBRZE, ŻE SOUSA DOSTAŁ DUŻY KREDYT ZAUFANIA
Nie wiem, jak mam ocenić to spotkanie. Gdyby tak zagrała kadra prowadzona przez Jerzego Brzęczka, wylałoby się na niego wielkie wiadro pomyj. W tej sytuacji mamy jednak handicap Paulo Sousy jako nowego selekcjonera. Widać, że próbuje znaleźć optymalne ustawienie dla zespołu i wprowadzić swój pomysł. Coraz lepiej wygląda przejście na trzech obrońców i grę z wahadłowymi, ale nasi piłkarze muszą włożyć jeszcze wiele pracy w doskonalenie tego. Drużyna potrzebuje czasu, by wypracować pewne schematy i automatyzmy. W spotkaniu z Andorą nasza przewaga nie podlegała dyskusji. Mieliśmy dużo strzałów, ale celnych było tylko kilka i jak zwykle ratował nas Robert Lewandowski. Na plus na pewno zaliczyć można dużą liczbę dośrodkowań w pole karne i współpracę na prawej stronie Kamila Jóźwiaka z Bartoszem Bereszyńskim. Widać, że dobrze się rozumieją i potrafią się uzupełniać. Po stronie minusów wymienić muszę tempo. Andora momentami dawała nam dużo miejsca do rozgrywania, ale byliśmy spóźnieni. Nasi zawodnicy za długo przytrzymywali piłkę. Z takim rywalem trzeba grać szybciej, na 1-2 kontakty, często zmieniać pozycję i tak wypracować sobie przewagę. Z przodu dwa razy błysnął Lewy, ale jego dwaj partnerzy już nie. U Arka Milika wyraźnie widać, że nie grał przez pół roku. Jedna sytuacja, w dodatku zmarnowana, to trochę mało jak na napastnika, który gra w jednym z czołowych klubów Ligue 1. Paulo Sousa ma to szczęście, że dostał duży kredyt zaufania od kibiców. Początek jego pracy z naszą kadrą nie jest wymarzony, ale patrząc wstecz, bywało z tym bardzo różnie. Jerzy Brzęczek zaczął od dobrego spotkania z Włochami, a później wszyscy wiemy, jak to się potoczyło.