Zakochany we Florydzie
Hubert Hurkacz w tym roku jest w słonecznym stanie niepokonany. To jego drugi dom.
Wrocławianin ma swoją bazę w Saddlebrook Tenis Academy koło Tampy. Tu przyjeżdża przygotowywać się do sezonu czy w dłuższych blokach przed kolejnymi startami. Tu urzęduje też jego trener Craig Boynton. Tu odnosi także największe sukcesy. W styczniu Hurkacz zwyciężył w turnieju w Delray Beach, w marcu świetnie zaczął występ w znacznie lepiej obsadzonym i bardziej prestiżowym „tysięczniku” Miami Open. Sukces w starciu z Denisem Kudlą był jego piątym w tym sezonie zwycięskim meczem w słonecznym stanie. – Każde zwycięstwo cieszy, niezależnie od miejsca, w którym się walczy – śmieje się jednak najlepszy polski tenisista. – Sobotni pojedynek był z mojej perspektywy udany i to nie tylko z powodu wyniku. Dobrze serwowałem (12 asów – przyp. red.), forhend też pracował jak trzeba, cały czas czułem się więc dość pewnie. Ostatnio moje życie to właściwie były wyłącznie podróże. Miałem dwa, trzy dni aklimatyzacji w każdym miejscu, a potem zaczynałem turniej. Starałem się jednak trochę popracować nad sferą mentalną i wierzę, że wkrótce w ciasnych meczach da się to zauważyć – opowiadał. Teraz poprzeczka będzie bowiem zawieszona bardzo wysoko. W trzeciej rundzie Hurkacz zmierzy się z rozstawionym z numerem 6. Denisem Shapovalovem. Z Kanadyjczykiem
ma wprawdzie pozytywny bilans 2–1, jednak w ostatnim spotkaniu 10 dni temu w Dubaju lepszy okazał się rywal.
Hubert – tak się złożyło – w 2021 roku wygrywa na Florydzie z przeciwnikami z miejsc 100 i niższych. Oczywiście non stop tak się nie da i właśnie zbliża się koniec tej serii. Po ewentualnym zwycięstwie z Shapovalovem w kolejce czekałby zapewne rozstawiony z numerem 2. Stefanos Tsitsipas. Z Grekiem Hubi przegrał trzy tygodnie temu w Rotterdamie. To rywal, który na jego drodze pojawia się właściwie co chwilę. Panowie rywalizowali już 8 razy. Siedmiokrotnie triumfował wojownik z Hellady. BG