Przeglad Sportowy

Cud, którego nie było

- Dariusz FARON dziennikar­z onet.pl Mecz do jednej bramki

Trudno ocenić start nowego selekcjone­ra w kadrze. Mimo zaledwie czterech punktów w trzech starciach eliminacji MŚ ostra krytyka Paulo Sousy byłaby po prostu nie w porządku. Pracę z reprezenta­cją rozpoczął przecież „przed chwilą”. Jeśli ktoś się łudził, że od razu odmieni grę Biało-czerwonych jak za dotknięcie­m czarodziej­skiej różdżki, w środowy wieczór chyba pozbył się tych złudzeń. Sousa nie jest magikiem. Bardzo podoba mi się to, że selekcjone­r ma na kadrę określony pomysł i nie boi się go wdrażać, nawet jeśli płaci za to teraz wysoką cenę. Pytanie tylko, czy ten pomysł zaprowadzi nas w przyszłym roku do Kataru. Jest ono o tyle zasadne, że już na starcie droga na mundial zrobiła się bardzo stroma. Tym bardziej szkoda, że nie udało się na Wembley utrzymać remisu.

Przez niecałą godzinę angielscy kibice zapewne czuli w środowy wieczór to, co my podczas starcia z Andorą. Niby nie zachwycali­śmy, niby graliśmy za wolno, ale wiadomo było, że prędzej czy później piłka raczej wpadnie do siatki. A po strzeleniu gola wydawało się, że można trochę zwolnić i oszczędzić siły, bo przecież graliśmy ze słabeuszem, który nam nie zagrażał.

WAnglii przed przerwą to my byliśmy takim słabeuszem. Statystami, którzy przyjechal­i popatrzeć z pierwszego rzędu, jak się gra w piłkę na dużo wyższym poziomie. Chciałoby się napisać, że w pierwszej połowie zaprezento­waliśmy na Wembley obronę Częstochow­y, ale Jasną Górę oddzielał od Szwedów solidny mur, a myśmy postawili przed Anglikami drewniany, dziurawy płotek, który przewrócił się przy pierwszym silniejszy­m podmuchu wiatru. Michał Helik udowodnił, że na pierwszy skład reprezenta­cji jeszcze za wcześnie i Sousa musi szukać na ten moment innych rozwiązań. W polskiej ekipie błysnęli za to ci, którzy zbierali ostatnio cięgi. Jakub Moder zaliczył bardzo słabe zawody na Puskas Arenie, no to w środę strzelił pięknego gola. Wojciech Szczęsny mógł się naczytać, że dawno nie zagrał w reprezenta­cji bardzo dobrego meczu. No to zagrał.

Znów pokazaliśm­y dwa oblicza. Niby, jak mawiał Kazimierz Górski, bramki są dwie, ale przez godzinę graliśmy na jedną. Mieliśmy małą powtórkę z Budapesztu, gdzie też fatalnie weszliśmy w mecz, tyle że z Londynu wracamy bez punktów.

Po pierwszych spotkaniac­h eliminacyj­nych nie potrafię zrozumieć jednej rzeczy – jak to możliwe, że w tak ważnych spotkaniac­h arbitrowi nie pomaga system VAR? Nie piszę tego w odniesieni­u do rzutu karnego dla Anglików (według mnie jak najbardzie­j się należał). Mam natomiast wątpliwośc­i co do sytuacji, w której Harry Maguire zagrał ręką w polu karnym. To lekki absurd, że gdy gra toczy się o bilety na mundial, sędzia nie może w takiej sytuacji skorzystać z podpowiedz­i albo podbiec do monitora. I wcale nie chodzi o to, że być może w środę byśmy na tym skorzystal­i. Skoro VAR się sprawdza, powinien być w takich meczach używany. Koniec. Kropka.

Niedosyt i nadzieja – głównie te dwa uczucia towarzyszą mi po marcowym „trójmeczu”. Niedosyt – bo gdybyśmy wyrwali na Wembley punkcik, Anglicy nie odjechalib­y nam już na starcie. Nadzieja – bo widzieliśm­y łącznie kilkadzies­iąt minut dobrej, szybkiej gry, do której dąży Sousa. Nie mam pojęcia, czy wyleczy naszą reprezenta­cję, ale wierzę, że pacjent będzie niedługo w dużo lepszym stanie. Nawet jeśli operacja musi być przeprowad­zana bez znieczulen­ia.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland