Rozgrywki dla milionerów
Już dawno w PGE Ekstralidze żużlowcy nie mieli szans na zarobienie tak dużych pieniędzy.
Aż dziewięciu zawodników ma w tym roku szansę na zarobienie w polskiej lidze aż dwóch milionów złotych. Tak wysokich kwot w PGE Ekstralidze nie było już bardzo dawno. Choć sezon żużlowy kluby rozpoczną bez fanów na trybunach, to przedstawiciele zespołów niespecjalnie przejmują się brakiem pieniędzy. Wszystko dlatego, że większość ośrodków w zeszłym roku zdołała zaoszczędzić naprawdę spore kwoty i przynajmniej na razie nic nie zapowiada, by kluby miały popaść w kłopoty.
Rekordzista Zamrzlik
Zdecydowanym rekordzistą jest Bartosz Zmarzlik, który za sam podpis na kontrakcie otrzymał 1,1 mln złotych, a każdy punkt w rozgrywkach będzie wyceniany na osiem tysięcy złotych. Żaden żużlowiec w tym sezonie nawet nie zbliży się do tego poziomu. A przecież dwukrotny mistrz świata ma jeszcze kontrakt w lidze szwedzkiej oraz kilka umów ze sponsorami, spośród których najmocniej wspiera go ORLEN (milion złotych). Rekordowe pieniądze zarobi w tym roku jednak kilku innych zawodników, wśród których jest choćby klubowy kolega Zmarzlika, Martin Vaculik. Słowak przez ostatnie dwa lata miał gwiazdorskie warunki, ale w Gorzowie otrzyma 800 tysięcy złotych za popis i 6 tysięcy za każdy punkt, co w sumie może mu dać nawet dwa miliony. Jeszcze więcej niż Vaculik zarobią zawodnicy Betardu Sparty Wrocław, czyli zdecydowanie najbogatszego polskiego klubu. Niektórzy szacują, że rzeczywisty budżet klubu w tym roku może wynieść nawet 14–15 mln złotych. Kosztów będzie jednak bardzo dużo, bo już samo utrzymanie trzech najlepszych zawodników będzie kosztować ponad sześć milionów złotych. Najwięcej zarobią Artiom
Łaguta i Tai Woffinden, którzy przy bardzo dobrej formie mogą wyciągnąć nawet 2,2 mln złotych. Bonusem Brytyjczyka będzie w tym sezonie możliwość zorganizowania turnieju z okazji 10-lecia startów we Wrocławiu, a zysk z tego turnieju trafi do jego kieszeni. Na razie team zawodnika nie zdradza wielu szczegółów, ale na Stadionie Olimpijskim 10 lipca mają zjawić się największe gwiazdy światowego żużla, a całkiem możliwe, że transmisję przeprowadzi brytyjska telewizja. Drugim najlepiej zarabiającym Polakiem będzie Maciej Janowski, który ma szansę na 1,9 mln złotych.
Tylko nieco mniejszą stawkę mają liderzy pozostałych zespołów. Emil Sajfutdinow z Fogo Unii Leszno oraz obaj zawodnicy Eltrox Włókniarza – Leon Madsen i Fredrik Lindgren mają szansę zarobić 1,8 mln złotych.
Juniorzy w cenie
Największą i niespodziewaną podwyżkę otrzymał 23-letni Robert Lambert, czyli najlepszy zawodnik na pozycji U-24. O Brytyjczyka walczyły niemal wszystkie kluby, a najskuteczniejszy okazał się Apator, który zapłacił za jego przygotowanie do sezonu aż 750 tysięcy złotych. Dobrze zarobią także pozostali zawodnicy na tej pozycji, bo Bartosz Smektała i Dominik Kubera już na starcie mogą liczyć na 600 tysięcy złotych. Najdroższym juniorem będzie Jakub Miśkowiak, który negocjacje rozpoczął od kwoty 500 tysięcy złotych za podpis i 5 tysięcy za punkt, ale ostatecznie udało mu się wywalczyć jeszcze lepsze warunki.