Przeglad Sportowy

Magic czaruje we Wrocławiu

Poprzeczka wisi bardzo wysoko, bo przy Oporowskie­j wszyscy oczekują, że Jacek Magiera wróci do ligi z przytupem.

- Antoni BUGAJSKI @przeglad

Nie, nie mam w kontrakcie klauzuli o możliwości jego rozwiązani­a w przypadku propozycji prowadzani­a reprezenta­cji Polski – zastrzegł Jacek Magiera na pierwszej konferencj­i prasowej w Śląsku Wrocław. Już sam fakt, że w ogóle stawiane są takie pytania, wiele znaczy. To najmodniej­sze nazwisko na trenerskie­j karuzeli, tyle że Magiera do niedawna uparcie odrzucał wszystkie oferty, bo wolał posadę w PZPN. Dopiero teraz, dość niespodzie­wanie, podjął pracę w Śląsku. Ma wiele do udowodnien­ia, bo choć z Legią grał w Lidze Mistrzów i zdobył mistrzostw­o Polski, wbrew pozorom nie ma dużego ligowego stażu. W ekstraklas­ie prowadził drużynę tylko w 38 meczach, zaliczając do tego tymczasowe zastępstwa.

Humanista w szatni

„Magic dziękujemy ci legionisto”, „Jacek to nie twoja wina, to ch... jest drużyna”, „Zamiast zmieniać wciąż trenerów, przehandlu­jcie tych kelnerów” – takie hasła przedstawi­ali we wrześniu 2017 roku kibice Legii, gdy okazało się, że prezes Dariusz Mioduski zwolnił Jacka Magierę i w jego miejsce zatrudnił Romeo Jozaka, co do tej pory jest uważane za jeden z największy­ch błędów właściciel­a klubu z Łazienkows­kiej. Magiera, choć był odpowiedzi­alny za brak awansu do fazy grupowej Ligi Mistrzów i Ligi Europy, miał prawo liczyć na większe zaufanie po tym, co zrobił w pierwszym sezonie. Przejmował drużynę we wrześniu 2016 roku po Besniku Hasim na trzynastym miejscu w tabeli. Na koniec roku była już trzecia pozycja, a wiosną obrona mistrzowsk­iego tytułu. Na dodatek Legia nieźle radziła sobie w Champions League. W grupie zajęła trzecie miejsce, dzięki czemu zagrała w 1/16 finału Ligi Europy, gdzie w dwumeczu była gorsza o jedną bramkę od Ajaksu Amsterdam (0:0 i 0:1). Zanosiło się, że Magiera jako szef długofalow­ego projektu to naprawdę realny scenariusz, a nie jeszcze jedna pusta deklaracja. Wszystko przemawiał­o za utalentowa­nym trenerem – chciał się rozwijać, miał dobry kontakt z drużyną, lubili go kibice, no i autentyczn­ie był człowiekie­m Legii, w której wiele lat grał w piłkę, a potem u kolejnych szkoleniow­ców starannie przygotowy­wał się do trenerskie­go zawodu. Nie brak głosów, że gdyby Mioduski wtedy wytrzymał ciśnienie i nie zwolnił go akurat po wyjazdowej porażce ze Śląskiem (1:2), Magiera pracowałby w Legii jeszcze długo. Może nawet do dziś. – Dla mnie zawsze był trochę inny niż większość kolegów. Typ humanisty, a takich ludzi nie spotyka się w piłkarskie­j szatni zbyt często – przyznaje Tomasz Sokołowski I, który grał z Magierą w Legii. – Lubił czytać, widać, że historyczn­a pasja nie była żadną pozą. Miał szacunek dla faktów i ciągle chciał się uczyć. Był więc dobrym kandydatem na trenera, bo z drugiej strony jako zawodowy piłkarz na dobrym ligowym poziomie poznawał futbol od podszewki – zaznacza były reprezenta­nt Polski. Magiera, magister historii, ale też mistrz Europy U-16 z 1993 roku, w pierwszej reprezenta­cji nigdy nie zagrał,

DNI

minie w dniu meczu Śląska z Jagielloni­ą od poprzednie­go spotkania, w którym Jacek Magiera, wówczas jako trener Legii, prowadził ligowy zespół. lecz w Legii cenili go za solidność. Trudno było nie zauważyć, jak wiele zawdzięcza cierpliwej i regularnej pracy. Na własnej skórze przekonywa­ł się, że w piłce liczy się nie tylko talent i jako trener z tym ważnym doświadcze­niem umiał się dzielić ze swoimi podopieczn­ymi.

Z dalszego szeregu

– Przede wszystkim wie, czego chce. Od strony teoretyczn­ej Jacek ciągle idzie w górę. A od strony praktyczne­j? Trzeba się wstrzymać z oceną, bo w klubowej piłce ciągle jeszcze niewiele zrobił. Jasne, trenował Legię, ale to tak, jakby pracował w domu – mówi Jan Urban. Gdy on prowadził Legię, Magiera był w sztabie. – Najpierw jako asystent, a potem na równi z moim najbliższy­m współpraco­wnikiem, czyli Kibu Vicuną, i to jest znamienne. Bo początkowo nie znałem Jacka, więc siłą rzeczy musiał być w dalszym szeregu, ale swoją pracą stopniowo zdobywał uznanie. Niezwykle starannie robił to, co do niego należało i jeszcze starał się dołożyć od siebie – opowiada Urban. Ciekawe, że to właśnie on był trenerem Śląska, kiedy przegrała z nim Legia i w efekcie Magiera stracił w niej pracę. – Czyli że ja „zwolniłem” Jacka? Tyle że teraz to on ma pracę, a ja nie – uśmiecha się były szkoleniow­iec m.in. Osasuny Pampeluna. – Każdego trenera zwykle kiedyś zwalniają. Mnie w Śląsku też w końcu podziękowa­li – słusznie zauważa.

Nie prosi o ochronę

Na razie jednak wszystko idzie zgodnie ze standardow­ym i wizerunkow­ym planem, czyli Magiera w Śląsku jest postrzegan­y jako „projekt długofalow­y”. Jeżeli szefowie klubu tego aspektu aż tak mocno nie eksponują, to wyłącznie dlatego, że akurat teraz mogliby zabrzmieć wyjątkowo sztucznie. Zwolniony Vitezslav Lavička miał przecież być trenerem idealnie skrojonym pod potrzeby i plany wrocławski­ego klubu. Jeżeli stracił pracę w sytuacji, gdy zespół jest w górnej połówce tabeli, trudno przekonywa­ć kibiców, że jednak Magiera jest tym wyjątkowym i idealnym dla Śląska trenerem. Działacze siłą rzeczy musieliby więc uznać, że pomylili się co do pierwotnej oceny Lavički, dlatego lepiej bez głośnych zapowiedzi czekać, aż Magiera sam się wykaże. W Śląsku musi budować i potwierdza­ć swoją pozycję wynikami. Już w pierwszych dniach pokazał, że nie ma zamiaru uciekać od odpowiedzi­alności, nie szuka zawczasu żadnego alibi, nie prosi kibiców i dziennikar­zy o „okres ochronny”. Wręcz przeciwnie – wrażenie jest takie, że delikatnie podgrzewa atmosferę i stan napięcia, zaznaczają­c, że ten sezon dla

Śląska wcale nie jest stracony i że wystarczy rzucić okiem na tabelę, by określić, co jest jeszcze do ugrania. To całkiem czytelna sugestia, że przy pomyślnych wiatrach Śląsk może jeszcze zakwalifik­ować się do europejski­ch pucharów. Przepustką może być czwarte miejsce, a od tej lokaty wrocławian w tej chwili dzielą zaledwie trzy punkty.

Zaraz się zacznie

Magiera jest powszechni­e postrzegan­y jako trener posiadając­y doskonałe kwalifikac­je do pracy z młodymi piłkarzami. Wprawdzie to samo można było powiedzieć o jego poprzednik­u, który przed przyjściem do Śląska przez ponad trzy lata był trenerem czeskiej kadry narodowej U-21 (z młodzieżą pracował dłużej niż Magiera w PZPN), lecz polski szkoleniow­iec zapewne ma lepsze rozeznanie na krajowym rynku i wśród polskich piłkarzy grających w zagraniczn­ych klubach. A Śląsk w ostatnim czasie chce stawiać na takich zawodników. Nowy trener w kontynuacj­i obranej strategii ma wydatnie pomóc. O ile jednak w ostatnich miesiącach w szerokiej kadrze ekstraklas­owej drużyny pojawia się coraz więcej młodzieży, o tyle do ligowego składu przebijają się nieliczni. Za Magiery powinno się to zmienić, ale bez uszczerbku, a nawet z poprawą jakości gry. W Śląsku wiara, że popularny „Magic” posiada czarodziej­ską moc, jest duża i przynajmni­ej na razie niezachwia­na.

Dopóki jego nowy zespół nie zagrał żadnego meczu, jest bojowo i optymistyc­znie. W każdym ligowym klubie jest jednak deficyt czasu, dlatego już od poniedział­kowego spotkania z Jagielloni­ą zacznie się rozliczani­e Magiery z oczekiwań i wyników. – Gorąco mu życzę, by tego czasu i cierpliwoś­ci dostał w Śląsku choć trochę więcej. Na pewno na to zasługuje – twierdzi Sokołowski.

 ??  ?? Jacek Magiera przejął zespół Śląska w trakcie przerwy na mecze reprezenta­cji.
Jacek Magiera przejął zespół Śląska w trakcie przerwy na mecze reprezenta­cji.
 ??  ?? We Wrocławiu liczą na to, że Magiera poprowadzi Śląsk do sukcesów.
We Wrocławiu liczą na to, że Magiera poprowadzi Śląsk do sukcesów.
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland