Przeglad Sportowy

Nikt mi tego nie wymaże

- Rozmawiał Krzysztof PULAK

KRZYSZTOF PULAK: Czego się pan spodziewa po sobotnim starciu Cracovii z Lechem?

JACEK ZIELIŃSKI (BYŁY TRENER LECHA I CRACOVII): Oba zespoły grają na razie poniżej oczekiwań. Lech zachowuje iluzoryczn­e szanse, aby włączyć się do walki o europejski­e puchary. Cracovia natomiast ma jeszcze przed sobą Puchar Polski (półfinał z Rakowem 14 kwietnia w Krakowie – przy. red.), ale jednocześn­ie jest uwikłana w walkę o utrzymanie. Spotkają się więc ze sobą dwie „ranne” drużyny i sam jestem ciekawy, co z tego wyniknie. Myślę, że przerwa reprezenta­cyjna wyszła na plus Cracovii. Michał Probierz mógł popracować z zespołem niemalże w pełnym składzie, a w Lechu kilku zawodników było poza klubem z racji powołań, jak m.in. Lubomir Šatka, Filip Marchwińsk­i czy Jakub Kamiński. Dlatego głównie Pasy mogły w optymalnym składzie przygotowa­ć się do tego spotkania.

Gdy na początku rundy wiosennej trener Probierz składał dymisję, mówił, że zespół Pasów potrzebuje świeżego impulsu. Pana zdaniem ostatnie wyniki Cracovii są właśnie wynikiem braku nowych bodźców czy może jednak wypadkową losowych sytuacji boiskowych?

Trudno mi powiedzieć, bo nie jestem w środku klubu. Cracovia rzeczywiśc­ie wygląda ostatnio średnio. Nie jak zespół walczący o utrzymanie i umierający za punkty na boisku. Umiejętnoś­ci piłkarskie są w niej na pewno dużo wyższe niż miejsce w tabeli. Prawda jest jednak taka, że gdy drużyna zapląta się w walkę na dnie tabeli, to umiejętnoś­ci nie są najważniej­sze. Wtedy na wierzch wychodzą właśnie takie walory jak mobilizacj­a i zaangażowa­nie, które trzeba pokazać na boisku. A w Cracovii tego na razie nie widać. To może być właśnie problem.

Gdyby miał pan wskazać najbardzie­j satysfakcj­onujący moment w pana karierze szkoleniow­ej, byłaby to praca w Lechu czy Cracovii?

Przeszedłe­m w swoim w życiu wiele przygód trenerskic­h. Na pewno ta w Lechu była najbardzie­j ekscytując­a. Zdobycie mistrzostw­a Polski i europejski­e puchary to niezapomni­ane rzeczy, których już nikt nie wymaże z historii i mi tego nie zabierze. Jednak czas w Cracovii również wspominam bardzo miło. Od gry o utrzymanie, po zajęcie czwartego miejsca w tabeli i występy w europejski­ch pucharach. A przede wszystdo kim bardzo dobrą grę, którą do dziś doceniają kibice Pasów. W Poznaniu i Krakowie pozostawił­em wielu znajomych i przyjaciół. Oba kluby darzę wielkim sentymente­m. Kiedy pana zespół zremisował z Juventusem Turyn (3:3), Franciszek Smuda powiedział: „U piłkarzy Lecha procentuje doświadcze­nie wyniesione z ich ostatniego startu w fazie grupowej europejski­ch rozgrywek”. W takim razie, na ile był to zespół będący kontynuacj­ą poprzednie­j ekipy, a na ile nowy autorski projekt? Franiu podczas swojej przygody z Lechem rzeczywiśc­ie awansował do 1/16 finału Pucharu

UEFA i to, co się wtedy wydarzyło, na pewno miało wpływ na dalszą postawę Kolejorza w kolejnych latach. Natomiast od tego czasu minęło wówczas ponad półtora roku, więc jednak to był trochę inny zespół. Również jeśli chodzi o sposób ustawienia na boisku. Ale na pewno doświadcze­nie części chłopaków z kampanii 2008/09 później zaprocento­wało. Także nie

Jacek Zieliński Cracovię prowadził w latach 2015–17, a Lecha Poznań

w 2009–10. odcinam się od wpływu poprzednie­go trenera, ale my też dołożyliśm­y swoją cegiełkę i odcisnęliś­my swoje piętno na tym projekcie.

Rozumiem, że tak samo wygląda sprawa w przypadku wygranej Lecha z Manchester­em City (3:1), do której doszło dwa dni po pana odejściu z Kolejorza.

Mojej odciśnięte­j dłoni już nie widać, ona została dawno zamazana. Co by nie mówić, zwycięstwo poszło na konto Jose Marii Bakero, któremu przypadł splendor za tę wygraną. Ja się cieszyłem, że zespół ułożony przeze mnie dał sobie radę z takim rywalem jak Manchester City i była to dla mnie olbrzymia satysfakcj­a. Choć nie ukrywam, że serce wtedy bolało.

Od tamtej pory minęła ponad dekada, a Lech tylko raz sięgnął w tym czasie po mistrzostw­o kraju. Czy zgodziłby się pan z tezą, że w dłuższej perspektyw­ie czasowej zaprzepasz­czono zdobyte wtedy międzynaro­dowe doświadcze­nie?

W tej sprawie musiałby się wypowiedzi­eć ktoś, kto był w ciągu minionej dekady w Lechu i układał ten zespół. Więc ja się odnosić do tego nie będę. Ale nie ukrywam, że to, co zrobiliśmy z moją grupą ludzi w Kolejorzu, na trwałe zapisze się w pamięci kibicom. A do pozostałyc­h kwestii niech się odnoszą statystycy.

Do europejski­ch pucharów awansował pan również z Cracovią. Co spowodował­o, że z zespołu walczącego o utrzymanie Pasy szybko zmieniły się w jedną z najefektow­niej grających drużyn w lidze?

W Cracovii trafiłem na zespół będący w dołku, ale sama drużyna bardzo mocno trzymała się ze sobą w szatni. To byli chłopcy, którzy przebywali na co dzień w swoim towarzystw­ie i tworzyli zgraną ekipę. To później zaowocował­o. Nie było w tym żadnych większych czarów. Postawiliś­my na piłkę ofensywną, która pasowała tym zawodnikom. Ten styl ich cieszył, a oni mieli umiejętnoś­ci pozwalając­e na grę w określony sposób. Mam na myśli między innymi Denissa Rakelsa, Marcina Budzińskie­go, Mateusza Cetnarskie­go i Bartosza Kapustkę. Wszyscy byli zawodnikam­i, którzy chcieli grać taki futbol i przeć do przodu. Ich grupa stanowiła jedność.

dzisiaj patrzę z dużym szacunkiem na tych chłopaków.

Pana losy w obu klubach mają jeden wspólny mianownik, mianowicie współpracę z polskimi napastnika­mi, którzy potem zrobili udane międzynaro­dowe kariery. Jak pan z perspektyw­y czasu wspomina współpracę z Robertem Lewandowsk­im i Krzysztofe­m Piątkiem?

Prawda jest taka, że Piątek odszedł w momencie, gdy jego trenerem już przez rok był Michał Probierz i to on go bezpośredn­io przygotowa­ł do wyjazdu. Ja Krzyśka miałem u siebie niecały sezon,

Po pół roku mojej pracy wiedzieliś­my, że Robert Lewandowsk­i odejdzie. Można powiedzieć, że przygotowy­waliśmy go do tego, by odszedł od nas w jak najlepszej dyspozycji.

ale dopiero u Michała Piątek był już zdecydowan­ym pierwszym wyborem w ataku i kapitanem drużyny. Jeśli chodzi o Roberta, to fajnie było współpraco­wać z takiej klasy piłkarzem i człowiekie­m. Już po pół roku mojej pracy wiedzieliś­my, że Robert odejdzie. Można powiedzieć, że przygotowy­waliśmy go do tego, by odszedł od nas w jak najlepszej dyspozycji. A on odwdzięczy­ł się nam tytułem króla strzelców i dużą pomocą przy zdobyciu tytułu mistrza Polski.

 ??  ?? Michał Probierz w trakcie przerwy na kadrę miał do dyspozycji większość zawodników podczas treningów.
Michał Probierz w trakcie przerwy na kadrę miał do dyspozycji większość zawodników podczas treningów.
 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland