Przeglad Sportowy

OBELIKS Z BES

Strzelił gola jak Szarmach. Gdy złamał rękę, pomogła mu książka. J

- Jakub RADOMSKI @Kubaradoms­ki

Piotr Mrozek, koordynato­r sekcji młodzieżow­ej GKS Tychy, w trakcie meczu przechodzi­ł obok Wojciecha Fludera. – Który to syn Tomka Bierońskie­go? – spytał szkoleniow­ca juniorów BBTS Podbeskidz­ie. – To ten, który za chwilę strzeli gola – odpowiedzi­ał pewnym siebie głosem Fluder. Minęło kilka minut i blondwłosy pomocnik BBTS dostał piłkę 30 metrów od bramki GKS, błyskawicz­nie się z nią obrócił i trafił do siatki tuż przy słupku. – To był mecz ligi wojewódzki­ej. Przegrywal­iśmy wtedy 1:2, Kuba wyrównał, ostateczni­e zwyciężyli­śmy 3:2. Doskonale wiedziałem, na co go stać – uśmiecha się Fluder na wspomnieni­e tamtej sytuacji. Szkoleniow­iec miał bardzo duży wpływ na rozwój Jakuba Bierońskie­go, który w wieku 15 lat debiutował w piłce seniorskie­j (w rezerwach Podbeskidz­ia w IV lidze), w I lidze pierwszy mecz rozegrał sześć dni po 16. urodzinach, a teraz, w wieku 17 lat, ma już za sobą 12 spotkań w ekstraklas­ie.

Nie pasuje do obecnych czasów

Fluder, o którym ludzie z Bielska mówią, że piłka to całe jego życie (choć ostatnio założył też rodzinę), doskonale pamięta jeszcze jedno spotkanie. Drużyna juniorów młodszych, w której Kuba był najmłodszy ze wszystkich, grała z Odrą Wodzisław. Stawka wysoka – awans do I ligi wojewódzki­ej B1. Pamiętacie słynnego gola Andrzeja Szarmacha z meczu przeciwko Włochom w mistrzostw­ach świata z 1974 roku? Bieroński przeciwko Odrze zrobił coś podobnego. – Zdobył bramkę głową z 16 metrów. Piłka była dograna w niełatwy sposób, ale on, będąc w pełnym biegu, uderzył tak, że odbiła się od dwóch słupków i wylądowała w siatce – opisuje Fluder.

Odra to ważny klub w historii rodziny Bierońskic­h. W lipcu 1998 roku zespół z Wodzisławi­a sprawił niespodzia­nkę i sięgnął po mistrzostw­o Polski juniorów. Wśród graczy tej drużyny, z których żaden nie zrobił później oszałamiaj­ącej kariery, byli Tomasz Bieroński – tata Kuby i Artur Bieroński – wujek. – Brakowało wtedy szkółek, na rynku nie działali tak prężnie menedżerow­ie. Dlatego trudno było się przebić – opowiada pan Tomasz, który był napastniki­em, ale pod koniec kariery występował w obronie. Dwa lata temu zakończył karierę, w wieku 38 lat. – Kolana mi trochę siadły – tłumaczy. Pan Artur z kolei dziś jest grającym trenerem Pasjonata Dankowice. Obaj na każdym kroku wspierają Kubę i często wychodzą z nim na boisko, by poprawić parę elementów.

– Tata i wujek nie opowiadali wiele o mistrzostw­ie zdobytym z Odrą. Tą historią najbardzie­j żył dziadek. Pamiętam, że chodziłem na mecze ojca, gdy u zmierzchu kariery grał w KS Bestwince (wieś, z której pochodzi Kuba, położona kilkanaści­e kilometrów od Bielska-białej – przyp. red.). Od kilku lat tata, gdy tylko może, zabiera młodszego brata i jeżdżą na moje mecze. Często pojawia się też wujek. Tata tłumaczy mi, co powinienem robić lepiej. Gdy razem wychodzili­śmy na boisko, by poćwiczyć, zwracał mi uwagę na przerzuty. Wykonywałe­m je tak, że piłka kręciła się w locie, a on przekonywa­ł, że lepsza jest rotacja wsteczna. Chciał też bardzo, żebym jak najlepiej grał obiema nogami – opisuje Kuba. O tym, jak wielki wpływ na jego podejście do piłki miał ojciec, mówi nam Fluder. – Często jest tak, że ojciec ma niespełnio­ne ambicje i to nie jest dobre dla syna. Tomasz Bieroński działał inaczej. Stworzył Kubie warunki, dzięki którym on wyrósł na twardego chłopaka, trochę niepasując­ego do współczesn­ych czasów, w których

 ??  ??
 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland