Młodzież w rolach głównych
Spotkania Legii z Lechem potrafią wykreować bohaterów bardzo nieoczywistych. Czy tak będzie również w niedzielnym meczu przy ulicy Bułgarskiej?
Tomaš Pekhart – 21 bramek. Mikael Ishak – 9 goli. Można byłoby rozpatrywać niedzielny szlagier kolejki pod kątem pojedynku tych napastników – najlepszych snajperów w swoich drużynach, a w przypadku Czecha – i w całej ekstraklasie. Tyle że ostatnie mecze między Legią a Lechem pokazują, że ich bohaterowie wcale nie muszą być tak oczywiści.
Bramki debiutantów
Kiedy młody chłopak dorasta w akademii Legii czy Lecha, przez wiele lat nasiąka przeświadczeniem, że spotkanie między tymi drużynami to jedno z najważniejszych wydarzeń w sezonie. Gdy pojawia się na boisku, determinacja jest podwójna: chce wykorzystać szansę, ale i wygrać z tak ważnym rywalem. Wiedzą o tym trenerzy, dlatego nie boją się w kluczowych momentach postawić na „żółtodziobów” – w takich meczach często nastawienie, motywacja są równie ważne, jak doświadczenie i umiejętności. Pokazali to i Czesław Michniewicz, i Aleksandar Vuković. Były już szkoleniowiec Legii w październiku 2019 roku zdecydował się na zagranie bardzo odważne. Kiedy jego drużyna remisowała przy Łazienkowskiej 1:1, wpuścił Macieja Rosołka (obecnie piłkarza Arki Gdynia), dla którego był to debiut w ekstraklasie. I właśnie ten debiutant dwie minuty później zdobył bramkę na 2:1 i stał się bohaterem kibiców z Warszawy. Ten sam zawodnik rok później wyszedł na mecz z Lechem w pierwszym składzie – wtedy jedenastkę Legii ustalał już Michniewicz. Ale to nie Rosołek okazał się kluczowy, znów zadecydowała odwaga szkoleniowca. W 59. minucie zdjął z boiska 19-latka, a wprowadził za niego rówieśnika – Kacpra Skibickiego. I znów historia wyglądała bardzo podobnie – debiutancki mecz w ekstraklasie, po ośmiu minutach pierwsza bramka. Kto ma szansę stać się nieoczywistym bohaterem w niedzielę? W zespole Michniewicza będzie go zdecydowanie trudniej znaleźć niż jesienią, bo kadra jest mocniejsza niż pół roku temu, trudniej przebić się do składu. Szkoleniowiec może zdecydować się na manewr, który zastosował z Górnikiem (2:1) i wprowadzić Kacpra Kostorza – w Zabrzu to on strzelił zwycięskiego gola, jest gotowy, by wyjść na boisko w Poznaniu. Na większą szansę wciąż czeka sprowadzony zimą Ernest Muci – 20-letni Albańczyk wystąpił dotychczas w dwóch spotkaniach (łącznie rozegrał 57 minut). W jego przypadku Michniewicz apeluje jednak o cierpliwość.
– Nasza drużyna dobrze funkcjonuje. Dziś Muci rywalizuje z Luquinhasem i Bartkiem Kapustką, którzy, nie tylko w moim odczuciu, na swojej pozycji są jednymi z najlepszych piłkarzy w całej naszej lidze. Dlatego musi poczekać na szansę, ciężko pracować – stwierdza szkoleniowiec
Legii.
Nowemu piłkarzowi w poprawie obecnej sytuacji nie pomagają powołania do drużyny narodowej.
Kiedy była szansa, by przekonać do siebie Michniewicza, on przebywał przez dwa tygodnie na zgrupowaniu reprezentacji.
– Jego czas przyjdzie, bo to bardzo młody piłkarz.
MINUT
gry w ekstraklasie potrzebował Kacper Skibicki, by zdobyć pierwszą bramkę. Gol strzelony Lechowi był do tej pory jego jedynym trafieniem w Legii.
PIŁKARZY
spełniających kryterium młodzieżowca (roczniki 1999 i młodsze) zagrało w tym sezonie w Lechu. W Legii – ośmiu.
Dla niego to wszystko jest nowe. Obserwując go na treningach, widzę, że coraz swobodniej porusza się między kolegami, częściej rozmawia, żartuje, zna każdego zawodnika z imienia, pseudonimu. To mu na pewno pomoże. Kiedy będzie gotowy, dostanie swoje minuty. Jestem przekonany, że będzie rósł razem z naszą drużyną, ale musi być bardzo cierpliwy – mówi Michniewicz. Cierpliwością musi się też wykazać Jakub Kisiel – kolejny młody, utalentowany piłkarz Legii, który w ekstraklasie zaliczył dotychczas dwa epizody. Oba tej wiosny. 18-letniego pomocnika ceni nie tylko trener mistrzów Polski, lecz także koledzy z drużyny. Andre Martins uważa nawet, że to zawodnik, na którego warto zwrócić szczególną uwagę.
– Kisiel robi na mnie największe wrażenie, może też dlatego, że gra na mojej pozycji. To bardzo pokorny chłopak, z odpowiednimi umiejętnościami piłkarskimi, który chce się rozwijać i poświęca uwagę, by słuchać innych. Jakub będzie naprawdę dobrym pomocnikiem – uważa Portugalczyk.
Nikt nie błyszczy
Lech aż tak spektakularnych wejść młodzieży jak Legia w ostatnich latach nie miał, ale też może się pochwalić, że w 2018 roku wygrał dzięki bramce 17-letniego wówczas Filipa Marchwińskiego (był to jego szósty mecz w ekstraklasie), a w lipcu 2020 roku pokonał warszawską drużynę dzięki trafieniom doświadczonych już, ale jednak młodych: Kamila Jóźwiaka i Jakuba Kamińskiego. Ten drugi wciąż jest w Poznaniu, jednak nie błyszczy już tak, jak przed rokiem. Zresztą nie błyszczy ani on, ani pozostali młodzi. Trudno więc liczyć na to, że nastolatek miałby stać się pierwszoplanową postacią w niedzielę.