Przez Bangladesz do ligi zawodowej
Polacy szykują się do MŚ 2021 w kabaddi. Kilku ma szansę zagrać w najlepszej lidze w Indiach.
Kabaddi to dyscyplina popularna głównie krajach Azji Południowej, można ją nazwać tamtejszą odmianą gry w berka połączoną z zapasami. Walczą w niej ze sobą dwie drużyny składające się z siedmiu zawodników. Polacy grają w kabaddi od kilku lat. W 2019 roku zdobyli mistrzostwo Europy, a w grudniu 2020 wyłonili pierwszego mistrza kraju, którym zostali Warsaw Giants. Kilka dni temu Biało-czerwoni wzięli udział w Bangabandhu Cup w Dhace, stolicy Bangladeszu. Turniej zorganizowano w 50. rocznicę niepodległości kraju i w rocznicę urodzin Sheikha Mujibara Rahmana, który jest uznawany w Bangladeszu za ojca narodu. Na zawody zaproszono najsilniejsze ekipy z Azji, mistrzów Afryki oraz Europy. – Konkurencja była bardzo mocna, nie udało nam się wyjść z grupy. Niestety nie jesteśmy na tyle ograni, by walczyć o medale na turniejach w Azji. Przywieźliśmy jednak bardzo dużo dobrych informacji. Odkryciem turnieju został nasz zawodnik ataku Piotr Pamulak, który otrzymał jedną z nagród indywidualnych – mówi kapitan reprezentacji Polski Michał Śpiczko.
Nie tylko Pamulak wzbudził zainteresowanie przedstawicieli indyjskiej Pro Kabaddi League. W maju kilku zawodników poleci na obóz przygotowawczy, co może zakończyć się kontraktem w najlepszej lidze globu. Jej ósmy sezon ruszy w lipcu i potrwa do października. Na listopad zaplanowano mistrzostwa świata. – Przed turniejem kadra wyjedzie na kilka tygodni do Indii, by przygotowywać się pod okiem najlepszych trenerów i osiągnąć cel minimum, czyli ćwierćfinał MŚ. Cały czas jesteśmy otwarci na przyjmowanie nowych zawodników – podkreśla Śpiczko, który był pierwszym Polakiem w Pro Kabaddi League.