LIGOWY WEEKEND
● SKORŻA GOTOWY, ALE TO GÓRA BĘDZIE TRENEREM LECHA
● BŁASZCZYKOWSKI RATOWAŁ RAKÓW
● CHWILA Z... ŁUKASZEM SURMĄ
● WYPLENIĆ LEGIJNY MINIMALIZM
● W LUBINIE CHCĄ IŚĆ POD PRĄD
Mnie się wydaje, że teraz to my odjechaliśmy Legii i powstaje pytanie, jak bardzo jej odjedziemy – powiedział w lipcu 2015 portalowi Weszło Piotr Rutkowski, wówczas wiceprezes Lecha Poznań, obecnie prezes odpowiadający za sprawy sportowe i strategię. Cóż, te słowa nie przetrwały próby czasu. W tym momencie ekipa z Warszawy ma nad Kolejorzem 22 punkty przewagi, w ostatniej dekadzie tych drużyn na tym etapie rozgrywek ani razu nie dzieliła taka przepaść. Przepaść, bo inaczej nie można określić takiej różnicy. Dziś Lech i Legia to pod względem sportowym dwa różne światy. Co gorsza dla fanów zespołu ze stolicy Wielkopolski, można odnieść wrażenie, że Rutkowski żyje w jeszcze innym świecie. Swoim.
Zadanie Góry
Skąd taka złośliwość? Ano w związku z pomysłem ponownego zatrudnienia w Lechu trenera Macieja Skorży. Ten szkoleniowiec zaliczył dwie spektakularne wpadki – najpierw w Kolejorzu, następnie w Pogoni Szczecin – i trudno logicznie uzasadnić, dlaczego tym razem ma być inaczej i czemu to akurat on ma rozwiązać kłopoty poznaniaków. 49-latek jest już dogadany z szefostwem wicemistrzów kraju, ale posadę obejmie najprawdopodobniej w poniedziałek. A tymczasem poskładać drużynę na starcie z rozpędzonym liderem tabeli musi Janusz Góra. Zadanie przed nim niełatwe. Czesław Michniewicz – przecież w przeszłości silnie związany z Lechem – stworzył przy Łazienkowskiej 3 potężną ekipę, głodną kolejnych ofiar. W Poznaniu mogą marzyć o tak szczelnej defensywie jaką zbudowano w Pogoni, a zawodnicy z Warszawy zmietli ją z powierzchni ziemi w mniej niż pół godziny. Więc co zrobią z niepewnymi siebie obrońcami Kolejorza? Strach się bać...
Odstępstwo od reguły
W futbolu niesamowicie szybko wszystko się zmienia. Jesienią po kapitalnych występach w eliminacjach Ligi Europy Lecha i fatalnych Legii wydawało się, że w Wielkopolsce wreszcie zadziałało, co powinno i Kolejorz powalczy o tytuł. Wtedy także zdawało się, że te kluby są z innych światów, aczkolwiek w tym wypadku to poznaniacy z tego lepszego, niedostępnego dla drugich. Obecnie trudno oprzeć się wrażeniu, że wygrane z Hammarby (3:0), Apollonem Limassol (5:0) czy RSC Charleroi (2:1) były wyłącznie odstępstwem od reguły. Wynikiem ponad stan. Już wiadomo, że nie będą żadnym fundamentem, bo w przyszłym sezonie zespołu z Poznania zabraknie w europejskich pucharach. Nie ma trenera Dariusza Żurawia, nie ma Jakuba Modera, zaraz nie będzie Tymoteusza Puchacza, którego chce Union Berlin. Kiedy lechici słusznie świętowali sukcesy, Legia rosła w siłę w ciszy. Pytaniem pozostaje, czy za kilka miesięcy będzie tam, gdzie Kolejorz jesienią...